Po wielu godzinach dojechaliśmy do Kairu. I tu moje pierwsze rozczarowanie. Pada deszcz, w planie wycieczki: zwiedzamy tylko meczet i muzeum a miasta - w ogóle. Na dodatek nasz aparat ciągle strajkuje... Czuję wielki niedosyt...
Z góry przepraszam za jakość zdjęć i zapraszam na 5 wirtualną wycieczkę po Egipcie.
Moje wierne czytelniczki pamiętają, że to było jedno z moich marzeń z dzieciństwa:
Zanim jednak stanęłam przed piramidą, musieliśmy tam dojechać, więc zapraszam Was na kolejne etapy podróży.
Za moment przejedziemy przez bramki - kierunek Kair:
Podróż była długa i bardzo męcząca. W Kairze przywitał nas deszcz - jest styczeń 2008 roku.
Pierwszym punktem jest wejście do meczetu.
Tylko w takim stroju mogę wejść do wnętrza meczetu:
Widoczne na podłodze dywaniki - to miejsca dla modlących się w meczecie Muzułmanów:
Święte Księgi - Koran:
Pamiątkowe zdjęcie...
Za mną znajduje się miejsce, w którym w odosobnieniu modlą się muzułmańskie kobiety. Mam niewyraźną minę, jest mi bardzo zimno...
Ten miły młody człowiek był naszym przewodnikiem. Posługiwał się przepiękną polszczyzną...
Idziemy zobaczyć wnętrze kościoła św. Sergiusza, w którym prawdopodobie ukrywała się Święta Rodzina podczas ucieczki do Egiptu. Niestety, nie mam zdjęć z wnętrza, tego ważnego dla chrześcijan miejsca...
Deszczowy Kair - miasto, tak jak cały Egipt, wielkich przeciwieństw. Bieda sąsiaduje z bagactwem, analfabetyzm z kawierenkami internetowymi, ubogie domki z gliny z drapaczami chmur. Nie było nam dane szczegółowo zwiedzić to miasto.
Kolejnym punktem była wizyta w Egipskim Muzeum Starożytności.
Wewnątrz nie wolno robić zdjęć. Kilka fotek przed budynkiem. Jest nieprzyjemnie, zimno i mokro:
Egipskie Muzeum Starożytności szczyci się największą na świecie kolekcją zabytków z czasów faraonów. W skład zbiorów wchodzą przedmioty powstałe na przestrzeni ponad 3 tys. lat p.n.e. Gdybyśmy chcieli każdemu eksponatowi poświęcić minutę, to obejrzenie wszystkich zajęłoby nam przeszło 9 miesięcy.
Moje trzecie rozczarowanie - zdecydowanie za mało czasu, by zobaczyć interesujące mnie eksponaty.
Słynna Maska Tutanchamona z czystego złota, inkrustowana lapis - lazuli, turkusami, krwawnikami i kwarcem. Maskę na szczęście widziałam, robi wielkie wrażenie:
Tutanchamon był zięciem Echnatosa. Panował zaledwie 9 lat, zaś jego imię cieszy się nieśmiertelną sławą. Angielski archeolog Howard Carter w 1922 roku odkrył w Dolinie Królów nienaruszony grobowiec faraona. Wypełniały go po brzegi piękne przedmioty, które miały zapewnić władcy dostatnie życie w Krainie Ozyrysa.
Złoty sarkofag faraona. Tutanchamon zmarł, nie dożywczy 20 lat.
W centrum Kairu na ulicy można zobaczyć obok samochodów dziwny pojazd - pędzący wielbłąd:
Moje drugie rozczarowanie: centrum miasta - a na horyzoncie widać już piramidy. Wyobrażałam sobie, że są bardziej oddalone od miasta - gdzieś w sercu pustyni...
No cóż marzenie się spełniło - stanęłam przed piramidą:
Mąż trochę marznie, zostawił kurtkę w autokarze...
Kilka pamiątkowych fotek:
W tle karawana na pustyni, można było wynająć takie - taxi - wielbłąda i odbyć krótką przejażdżkę:
Taxi na pustyni:
Kiedy miałam 7 lub 8 lat stawałam przed każdym wzniesieniem w takiej pozie i wyobrażałam sobie, że jestem w Gizie i stoję przed piramidą Cheopsa - jednego z 7 cudów starożytnego świata:
Moje 3 rozczarowanie: wyobrażałam sobie, że posąg Sfinksa jest dużo większy...
Na pocztówkach jakoś wszystko jest bardziej okazałe:
Słynny Sfinks do dzisiaj jest wielką zagadką. Kolos jest bez wątpienia obdarzony twarzą Chefrena - syn Cheopsa. Jego lwie ciało powstało prawdopodobnie 2600 lat przed narodzeniem faraona.
Kolejne marzenie się spełniło, stoję przed obliczem tajemniczego kolosa:
Biedny Sfinks nie ma nosa, który prawdopodobnie utrącili mu mameluccy i napoleońscy artylerzyści...
Obecnie monument nie jest w najlepszym stanie. Miękki wapień poddaje się działaniu czasu, ciagle przeprowadzane są renowacje np. uzupełnienie lwich łap.
To już koniec naszej pierwszej wyprawy do Egiptu. W tym państwie przypada najwięcej zabytków na kilometr kwadratowy powierzchni. Nie sposób zobaczyć wszystkie interesujące nas miejsca, tym bardziej, że nie wszystkie są dostępne dla turystów. A szkoda...
Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających. Za kilka dni zapraszam na dalszą relację z tegorocznej wyprawy na Zakynthos, do mojej ukochanej Grecji.
Powyższe zdjęcia pochodzą ze stycznia 2008 roku.
Egipt w deszczu, to rzeczywiście może być zaskoczenie!
OdpowiedzUsuńale przynajmniej masz oryginalne zdjęcia i niebanalną pamiątkę, bo wszyscy maja słońce:D
dzięki Basiu za tę kolejną wycieczkę..naprawdę z wielką przyjemnością przeglądam Twoje zdjęcia...
Pozdrawiam Cię gorąco:)))
Tak Taro, a przywołał go mój mąż... Dzień wcześniej narzekał, że bolą go strasznie nogi i ciągle powtarzał, że następnego dnia będzie padał deszc. Egipcjanie chcieli Go ozłocić za tę przepowiednię... Oni z deszczu się cieszą, ja niekoniecznie... i to podczas wycieczki, a parasolek niet... W środku nocy obudziło nas lekkie stukanie deszczu... A następnego dnia po wycieczce odpoczywaliśmy na plaży... Miło mi, że lubisz moje fotorelacje, zapraszam na kolejne. Pozdrawiam Cię ciepło!
OdpowiedzUsuńNo i źle wpisałam komentarz, nie w tym miejscu miał być...
UsuńTaro czy Ty widzisz u siebie - mój nowy post? Bo coś mi się popsuło chyba...
Usuńkolejna wspaniala relacja!
OdpowiedzUsuńps. kochan nie myslalas nad tym zeby troche obrabiac zdjecia - taka mala korektura - przycimnic, ustawic kontrast, nasycenie. widze to przy naszych urlopowych zdjeciach, niestety jest to koniczne :)
Dziękuję Aschaaa. Z tymi zdjęciami to akurat nic się nie da chyba już zrobić. Nasz aparat kończył swój żywot i coś się stało, że zdjęcia wychodziły zamglone a tego dnia jeszcze była mgła i padał deszcz, więc kicha... Ale gdybyś mi podała nazwę jakiegoś cudownego programu, to będę wdzięczna. Pozdrawiam.
Usuńja uzywam lightroom i jestem mega zadowlona :)
UsuńDziękuję za informacje...
UsuńDziękuję i pozdrawiam. Zdaję sobie sprawę z tego, że zdjęcia są złej jakości, ale najważniejsze są wspomnienia...
OdpowiedzUsuń... świetna retrospekcja, uwielbiam takie wspomnienia!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńBasiu kochana:) dzięki, fajne sa takie wirtualne podróże:) Śliczne fotki!
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz:)
Buziaki- Ania
Witaj Aniu. Zdjęcia są kiepskiej jakości, bo padał deszcz a nasz aparat strajkował... Zapraszam na kolejne relacje. Pozdrawiam ciepło! Całuski!
UsuńPreciosas fotografias, Egipto es precioso. Besitos
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Egipt jest fascynujący, ale jeszcze wiele miejsc nie zobaczyliśmy. Pozdrawiam ciepło!
UsuńFotki moŻna poddać minimalnej obróbce już w picasa - kontrast , przyciemnienie, rozjaśnienie tonacja barw .... Sama rzadko korzystam , ale ja biegam z lustrzanką i wyciągam to już w momencie robienia zdjęcia .
OdpowiedzUsuńJest jeszcze fotoshop i tam już można zrobić rewolucję , ale sama nie lubię ....
Czasem te nieukazywanie sie jest tylko opóźnieniem blogerra. Choć faktycznie następny suę już ukazał ;) mnie raz blogger wyświetlił post po 36h , a komentarze pojawiły sie , bo był widoczny w bloglovinie.
I fajna relacja. 9 mscy mieszkałam w Dahabie ale w Kairze nie byłam ;)
Aniu z tymi akurat zdjęciami niewiele da się, cokolwiek zrobić, bo tak jak już pisałam, aura była fatalna, zamglone powietrze, deszcz i jeszcze awaria naszego aparatu. Chciałam wreszcie zakończyć posty o pierwszej wyprawie do Egiptu... Ja mam straszny niedosyt, bo tak naprawdę nie zwiedziliśmy Kairu, tylko meczet i wizyta w muzeum. Chciałabym poleciec tam jeszcze raz, ale być w Kairze przynajmniej 2 dni. Ja z kolei nie byłam w Dahabie... Zazdroszczę... Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńI znów źle wszedł mój komentarz...
UsuńZamglony Kair w deszczu - bardzo oryginalne zdjęcia Basiu i piękna wycieczka. Śliczny kolor bluzki i piękne połączenie z bielą. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Jolu. Nie wiem co się stało, ale coś mam zablokowane. Wolę tego nie ruszać, jutro może mojemu synowi uda sie znaleźć przyczynę. Pozdrawiam Cie ciepło.
UsuńMiało być: Cię...
UsuńPiękna podróż, piękne zdjęcia, Kair w deszczu ale jak piszesz, to styczeń, u nas zima...
OdpowiedzUsuńMaska na mnie też robi wrażenie...
Ładna z Ciebie modelka Basiu, ślicznie Ci w tyrkusach...
Pozdrawiam sedecznie...
Dziękuję Basiu za miłe słowa. Żadna tam ze mnie modelka, ale to miłe... A turkusy uwielbiam od lat. Basiu, mam prośbę, jak znajdziesz chwilkę, to napisz mi, czy ten post jest u Ciebie widoczny na pasku... z góry dziękuję. Pozdrawiam ciepło.
UsuńWoooooow jak pięknie, fajnie, że mieliście przewodnika bo i podróż wydała się łatwiejsza i ciekawsza. Ja lubię mieć kogoś obok kto zna się na rzeczy, niestety zazwyczaj zwiedzamy sami...
OdpowiedzUsuńEgipt w deszczu to rzeczywiście nowość, nie mniej jednak na w sobie swój urok! Świetne zdjęcia :)
Ściskam
Witaj kochana. Dziękuję za miłe słowa. Właśnie z powodu deszczu i awarii aparatu, zdjęcia nie wyszły najlepiej. W Egipcie raczej trzeba zwiedzać z przewodnikiem. Kiedy jestesmy w Europie, to jeśli to tylko możliwe, też zwiedzamy na własmą rękę. Pozdrawiam Cię ciepło. Buziaki!
UsuńYou are having fun here! cool pictures.
OdpowiedzUsuńeffortlesslady.blogspot.ca
Dziękuję bardzo. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńStrasznie bym chciała zobaczyć Piramidy i Sfinksa :) Może się kiedyś uda :)
OdpowiedzUsuńNa pewno kiedyś Asiu zobaczysz. Pozdrawiam ciepło!
Usuńojej deszcz w Egipcie, to chyba coś niespotykanego?:) fajna relacja, przydało by się kiedyś odwiedzić sfinksy:)
OdpowiedzUsuń