czwartek, 30 lipca 2020

Pałac w Nakle Śląskim. Część pierwsza.

DZIĘKUJĘ BARDZO ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE POD OSTATNIM POSTEM:)

W minioną niedzielę, dzień zapowiadał się słonecznie. Po tygodniowym pobycie w domu, dochodziłam powoli do siebie po biopsji kości i szpiku kostnego.
Tak bardzo chcieliśmy wreszcie gdzieś razem pojechać. Tym razem bliżej, ponieważ w sobotę pozwoliliśmy sobie na trochę dłuższą trasę...
Przejrzałam mój notesik i padło na Nakło Śląskie.
Piękne i ciekawe miejsce. Dzisiaj pokażę Wam pałac z zewnątrz.
Zachęcam bardzo do odwiedzenia tego miejsca. :)


Podczas zwiedzenia poznaliśmy bardzo sympatycznego dyrektora i zarazem kustosza obiektu.
O tym spotkaniu i na temat wnętrz będzie jednak w odrębnym poście.

Pałac zachwycił nas od pierwszego wejrzenia. Przypomina zamczysko z bajek, a to za sprawą wysokiej wieży, która wyłania się spośród drzew.
Na podstawie różnych źródeł:
To dawna rezydencja bogatej rodziny Henckel von Donnersmaerck z połowy XIX wieku.
W 1865 roku budowę pałacu rozpoczął hrabia Hugo I von Donnersmarck z Siemianowic. Hrabia pochodził z bardzo bogatego rodu śląskiej arystokracji. Jego kuzynem był książę Guido ze Świerklańca.
Prace nad pałacem zakończył najstarszy syn Hugona - Łazarz IV.
Budowla była przykładem angielskiego gotyku, nawiązywała także do maniery angielskich Tudorów.
Wcześniej w tym miejscu znajdował się prawdopodobnie murowany zamek rycerski z XIV wieku.
Ród Donnersmarcków władał ziemiami od końca XVII wieku do końca II wojny światowej, jednak szczególnie Łazarz IV przyczynił się do rozkwitu Nakła Śląskiego.
W 1891 roku znacznie rozbudowano rezydencję, między innymi podwyższono i przebudowano wieżę.
Ostatnim zaś panem pałacu był Łazarz V. Pod koniec II wojny światowej właściciele opuścili Nakło i wyjechali do Szwajcarii.
Podczas wojny pałac na szczęście niewiele ucierpiał, w latach 60 tych po upaństwowieniu mieściło się tutaj techników rolnicze. Są tego plusy i minusy. Kiedy rozmawialiśmy z obecnym kustoszem, powiedział nam, że może dzięki temu, obiekt całkowicie nie popadł w ruinę, mimo że zatracił stylowe cechy we wnętrzach a także mocno podupadł na zewnątrz.

Na początku XIX wieku, w 2006 roku w pałacu powstała Galeria Sztuki Barwy Śląska, zaś od 2013 roku w remontowanych wnętrzach utworzono Centrum Kultury Śląskiej, o którym jeszcze napiszę w odrębnym poście. Pierwszym dyrektorem w 2013 roku został dr Stanisław Zając, który pełni tę funkcję do dzisiaj.
Mieliśmy okazję porozmawiać z panem dyrektorem osobiście.
Według dyrektora pałac jest jednym z piękniejszych przykładów stylu eklektycznego w Europie.
Wokół pałacu znajduje się XIX - wieczny park krajobrazowy.
Pałac oraz park został wpisany do rejestru zabytków województwa śląskiego i jest własnością starostwa powiatowego w Tarnowskich Górach.

Zapraszam na fotorelację:)





Za bramą znajdowały się budynki, pełniące niegdyś funkcje gospodarcze.




Pałac z wszystkich możliwych stron:



























Fragment parku:





Opuszczamy powoli to piękne i wręcz magiczne miejsce.
Planujemy jeszcze odwiedzić na krótko Tarnowskie Góry.


Jeśli zdążę, opublikuję przed ponownym pójściem do kliniki post, część drugą - wnętrza pałacu.
Wycieczka była wspaniała, ale niestety jej finał był dla mnie nieciekawy. Po wejściu do mieszkania znowu straciłam przytomność. Mąż musiał wezwać pogotowie. Moje ciśnienie leciało ciągle w dół, w pewnym momencie miałam 40/23...
We wtorek wizyta u kardiologa. Lekarz w trybie pilnym ustalił przyjęcie do kliniki. W niedzielę mąż zawozi mnie do kliniki (tym razem innej) i w środę w przyszłym tygodniu będę miała zabieg wszczepienia rozrusznika serca. Pan doktor poinformował nas, że to jedyna w tym momencie dla mnie szansa, by ratować moje życie, wzmocnić serce, które zaatakowała amyloidoza.
Ta niedziela mogła się dla mnie skończyć tragicznie...

Potem dalsze leczenie, kiedy i jakie, jeszcze nie wiem...
I znowu proszę, trzymajcie za mnie kciuki.


Pozdrawiamy bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających.:)
Dziękujemy za wsparcie, empatię, każde dobre słowo.

Zdjęcia pochodzą z lipca 2020 roku.


środa, 22 lipca 2020

Golizna - Naked PHENOMENAL US - CHALLENGE 112

W poniedziałek późnym popołudniem wróciłam do domu, na jak długo - nie wiem...
Po tym co już wiem, po tym, co usłyszałam na temat choroby i na podstawie wstępnych wyników, nic tylko się załamać...
Teraz do trzech tygodni kolejne wyniki decydujące o mojej przyszłości.
Można się położyć i patrzeć w sufit, płakać, rozdzierać szaty na czworo...
Można też po dwudniowym dochodzeniu do jako takiej równowagi fizycznej i psychicznej, coś robić: zacząć załatwiać punkty z listy, zadzwonić do przyjaciół, odwiedzić ulubione blogi ( komentarze pojawią się trochę później), pokusić się o udział w wyzwaniu fenomenalnych.
Golizna w ubraniach mnie nie pociąga, tylko taka minimalna.
Miała być inna sukienka, ale jestem bardzo osłabiona po klinice ( tym razem biopsja kości oraz popranie szpiku kostnego), więc zdjęcia znowu z poczekalni.
Tłem jest ciekawy hol jednego z hoteli na Lanzarote ( 2016 rok).
Taką goliznę podczas wakacji jestem jeszcze w stanie ( na sobie) zaakceptować, dekolty na plecach, czy odsłonięte ramiona. Inna nie wchodzi w ogóle w rachubę.
Chociaż ostatnio coraz mniej...

Zapraszam na fotorelację:

























Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających.:)
Póki jestem w domu, próbuję "normalnie" żyć...
Od jutra zacznę odwiedzać w miarę możliwości moje ulubione blogi.


Zdjęcia: Lanzarote, luty 2016 rok.

Zestaw:
Sukienka: Bon prix
Klapki: lokalny sklep
Naszyjnik, bransoletka: lokalny sklep