W Czechach, jest około 200 zamków i pałaców udostępnionych do zwiedzania. Jak na tak mały kraj, liczba jest naprawdę imponująca. Postanowiliśmy z M., że zwiedzimy przynajmniej 50 z nich metodą weekendową.
Nasz wypad był zupełnie spontaniczny. Znalazłam piękny zamek z czerwonej cegły w necie i pokazałam go M.
Mąż odszukał miejscowość, sprawdził trasę i poinformował mnie, że owszem jest tam zamek, ale biały a nie czerwony.
Ponieważ nie mieliśmy czasu na dokładne czytanie i sprawdzanie, co i jak i gdzie, postanowiliśmy czym prędzej wyruszyć.
- Skoro są dwa, to najpierw poszukamy i zwiedzimy pierwszy - ten czerwony a potem zajmiemy się poszukiwaniem drugiego - białego.
- Oki. Ahoj przygodo!
Jeszcze tylko wykupienie winety, wody mineralnej i w drogę.
Na trasie mijamy zamek, który nagle wypatrzyłam w głębi, ale M. zdecydował, że wstąpimy do niego wracając, a teraz jedziemy do celu. Niestety nie wstąpiliśmy, ponieważ wracaliśmy zupełnie inną trasą...
Nie ukrywam, że trochę pobłądziliśmy, znaki w Czechach są takie malutkie i dziwnie ustawione, że czasem trudno je zobaczyć.
Mimo wszystko dotarliśmy na miejsce.
- Jest, zobacz, jest czerwony.!
Cieszę się, jak małe dziecko.
Przechodzimy przez bramę. W głębi coś się bieli... M. śmieje się.
- Jest i "mój" biały...
A to jajko niespodzianka: 2 w jednym. Zamki czerwony i biały stoją obok siebie. :)
Według legendy w Hradcu prawdopodobnie w 965 roku spotkał się korowód weselny polskiego Mieszka I i czeskiej Dobrawy.
W latach 990- 1032 gród należał do państwa polskiego Bolesława Chrobrego, następnie Mieszka II, w późniejszym zaś czasie wraz z okolicami był przedmiotem sporu polsko - czeskiego.
W XII wieku po zawarciu pokoju kłodzkiego gród przeszedł na stronę czeską.
W II połowie XIII wieku król czeski Przemysław II Ottokar w miejscu dotychczasowego grodu zlecił budowę zamku w stylu gotyckim. Od tego momentu historia miasta nierozerwalnie łączy się z historią zamku.
Strzegł on starej granicy ziemskiej pomiędzy Morawami a Śląskiem.
Byliśmy pod wielkim wrażeniem okazałego zamczyska, którego architektura nawiązuje do średniowiecza.
Do 1733 roku zamek zamieszkiwał ród Pruskowskich, następnie niemiecki ród Neffzernów, w dalszej kolejności książęta Lichnovwcy ( do 1945 roku). To właśnie za rządów ostatnich szlachciców rodu pruskiego Lichnowskich zamek zawdzięcza dzisiejszy wygląd.
Dowiedzieliśmy także, że po pożarze w 1796 roku dokonano przebudowy części kompleksu w pałac, a w jego okolicy założono park w stylu angielskim.
Niestety nie było nam go dane zobaczyć, ponieważ trwały w znaczącej części kompleksu prace remontowe.
Jednak obejście udostępnione zwiedzającym i tak były bardzo piękne.
Kompleks tworzą 2 części: Zamek Czerwony oraz Zamek Biały. Wspomniani wcześniej Lichnowscy byli miłośnikami sztuki i mecenesami najbardziej znanych kompozytorów ówczesnego okresu.
Karl Lichnowski był uczniem samego Wolfganga Amadeusza Mozarta!
Nie mieliśmy możliwości zwiedzić komnat, ale ponoć znajduje się tam w jednej z nich klawesyn artysty, który sprowadzono z Wiednia.
Z Hradcem nad Moravici jest także związany los Ludwika van Beethovena. Do dziś można obejrzeć komnatę, w której przybywał wielki kompozytor.
Może uda nam się ją zobaczyć kolejnym razem...
Beethoven skomponował na zamku słynną Appasionatę. Prawdopodobnie, kiedy miał ją zaprezentować francuskim oficerom, pokłócił się z księciem Karlem Lichnowskim i uciekł z zamku do niedalekiej Opawy.
M. zainteresował się armatami, które znajdują się na dziedzińcu zamkowym.
Detale, które także przykuły naszą uwagę:
I oczywiście obowiązkowo zdjęcie z drzwiami. Dla Ciebie Duśka! :)
I jeszcze kilka ciekawostek:
Kiedy na zamku koncertował pianista Ferenc Liszt, Feliks Lichnowski za 600 talarów kupił specjalnie dla niego mahoniowe pianino. Koncerty Liszta cieszyły się wielką popularnością.
Spacerując pomiędzy Zamkiem Czerwonym i Białym, zastanawiałam się, który bardziej przypadł mi do gustu...
Szkoda, że nie zobaczyliśmy parku oraz komnat. W Białym Zamku są eksponowane wspaniale urządzone
pokoje, liczne pamiątki, zaś w Czerwonym mieści się obecnie restauracja i sala koncertowa.
Chyba jednak Czerwony...
Naprawdę robi wrażenie.:)
Dzisiaj, zwiedziliśmy kolejny zamek.
Ale o nim opowiem Wam oczywiście w innym poście... Z 50, zwiedziliśmy póki co 7... do 50 zostało 43, a może uda się więcej... :)
Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających.
Życzę spokojnego tygodnia i zapraszam na kolejne wspomnienia podróżnicze.
Zdjęcia pochodzą z czerwca 2017 roku.
Spódnica: nie pamiętam :)
Bluzka: nowy nabytek - sklep z włoską odzieżą
Kapelusz: pamiątka z wakacji