wtorek, 26 grudnia 2017

Piękne Morawy część druga... Lednice.


Jestem, ale tylko we wspomnieniach...

Kierujemy się w stronę Lednic. Miejscowość ta leży w Morawach Południowych, niedaleko granicy z Austrią i Słowacją, 12 km od Brna.
Dlaczego warto się tutaj zatrzymać? Kto lubi zamki lub pałace - myślę, że zachwyci się neogotycką budowlą otoczoną pięknie zadbanym dwuhektarowym parkiem.


Według Wikipedii: w 1996 roku obiekt ten razem  z pałacem w sąsiedniej miejscowości w Volticach został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Pierwsze zapiski o posiadłości w Lednicach pochodzą z 1222 r. i aż do 1945 należała ona do arystokratycznego rodu Liechtensteinów. Był to jeden z najbogatszych rodów na Morawach od XVII w.
Lednice stały się ich letnią rezydencją.
Pałac jest bardzo okazały, to jedna z największych atrakcji na terenie całych Moraw.
Zresztą zobaczcie sami:



Budowla naprawdę robi wielkie wrażenie. Zespół parkowo - pałacowy, pięknie odnowiona elewacja, niesamowite gotyckie detale architektoniczne - szczególnie kaplicy.
Czas nie pozwalał nam na dłuższy pobyt, ale starałam się uchwycić na fotkach piękno pałacu z różnych stron.











































Kilka fotek wnętrz - komnat:









Ja, zdecydowanie jednak wolę podziwiać pałace lub zamki na zewnątrz:






W parku czekał na nas pokaz umiejętności tych niesamowitych, majestatycznych  ptaków.
Przyznaję, że nie nie przepadam za takimi atrakcjami...



W parku jeszcze czekała na nas 2 atrakcja - wieża widokowa w stylu mauretańskim zwana Minaretem, ponoć największy tego rodzaju obiekt w krajach nie - islamskich.









Dalsza część kompleksu pałacowego:



Ostatnie spojrzenie na pałac - prawie w całej jego krasie:


Opuszczamy już Lednice. Mimo upału i zmęczenia, uważam, że warto było tutaj przyjechać.


Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających i zapraszam na kolejne wspomnienia podróżnicze.

Zdjęcia pochodzą z sierpnia 2013 roku.


Wycieczkowo:
Bluzka: Mohito
Spodnie: lokalny sklep















sobota, 23 grudnia 2017

"Aniołowie, aniołowie biali..."

Wiem, że nawet, jeśli nie będę czekała, Ty i tak przyjdziesz Panie...
Będziesz w sercach wierzących i tych, którzy wypierają Twoje istnienie...
Będziesz w zapachu choinki i świątecznych potraw...
Niektórzy zobaczą Cię tylko w kolorowych światełkach, bombkach lub prezentach...
Inni zobaczą Cię w potrzebujących, biednych, bezdomnych czy po prostu smutnych...
Jeszcze inni odwrócą się od Ciebie...

A ja? Nie wiem, jak mam Cię przyjąć z tym żalem i bólem, które noszę w sercu...
Nie, to nie tak, że obraziłam się na Ciebie, tylko ciągle nie potrafię zrozumieć,
dlaczego Mojej Ani już nie ma...
Dlaczego odrzuciłeś moje modlitwy i moje prośby?
Dlaczego nie zabrałeś mnie, a Jej nie oszczędziłeś?
I jaki jest w tym wszystkim, Twój Boże cel?

Przecież widzisz Panie, jak cierpię każdego dnia...
Ile kosztuje mnie kontakt  ze światem i drugim człowiekiem...
Ile kosztuje mnie uśmiech na twarzy i ukrywanie morza łez...
I to nie tak, że nie kocham moich bliskich, że o Nich zapomniałam, że są na drugim torze...
Ale wraz z odejściem Ani, odeszła przecież część mnie... To już nie jestem ja...
To tak, jakby ktoś wyrwał mi pół serca...
A w smutku zatraciła się gdzieś prawdziwa radość życia...

Nie wiem, jak spojrzeć w oczy bliskich, kiedy przyjdzie łamać się opłatkiem....
Nie wiem, jak powiedzieć Im, że są dla mnie ważni i że Ich kocham...
Nie wiem, jak powiedzieć Im, że bardzo Ich potrzebuję, nawet jeśli uciekam w głąb siebie...
Nie wiem, jak przetrwać ten świąteczny czas... Ten i następny...
I nie wiem, jak dalej żyć...

                                                ****************

Aniu, długo się wahałam czy przystroić świątecznie  mieszkanie...
Może usłyszałabym od Ciebie: "Mamo, ma być, tak jak kiedyś..."
Ty pewnie tam w Niebie wszystkiego już dopilnowałaś...
A u nas - zobacz Aniu, choinka lśni wszystkimi kolorami a Aniołowie przykucnęły w swojej wiosce.
Konik na biegunach też stoi  na swoim miejscu...  Gwiazdka Betlejemska i ptaszki....
I tylko nie ma w tym wszystkim radości, bo nie ma Ciebie Córeczko...
Patrzysz na naszą krzątaninę, na płynące ukradkiem łzy i uśmiechasz się łagodnie.
A My pogubieni w tęsknocie i bólu nie potrafimy się odnaleźć...
A kiedy zabłyśnie jutro pierwsza gwiazdka, Ty wiesz, że będziesz w naszych myślach i sercach...






















Pamiętasz Aniu, to był także nasz ulubiony utwór.
Ostatni raz słuchałyśmy go razem podczas wigilii w ubiegłym roku...
Kiedy składałyśmy sobie życzenia, nie potrafiłam powstrzymać łez, a Ty powiedziałaś do mnie:
"Nie płacz mamo...
Kocham Cię..."

A potem dodałaś:
"Tak bardzo chciałabym spędzić z Wami w przyszłym roku święta..."

Ale Twoje i nasze największe pragnienie się nie spełniło...
Odeszłaś, a My...


I to nie przypadek Aniu, że kiedy w tym roku przygotowywałam z młodzieżą montaż poetycki, znalazłam wiersz, który Ty kiedyś recytowałaś, a w tle było słychać właśnie ten utwór muzyczny.

"Aniołowie, aniołowie biali,
na coście tak u żłobka czekali,
po coście tak skrzydełkami trzepocząc
płatki śniegu rozsypali czarną nocą.
(...)
Aniołowie, aniołowie biali
o! przyświećcie blaskiem  skrzydeł swoich,
by do Pana trafił ten zagubiony
i ten, co się oczu podnieść boi,
i ten, który bez nadziei czeka
(...)
by jak człowiek szedł do Boga - Człowieka
Aniołowie, aniołowie biali...

                                                                             K.K. Baczyński




Życzę wszystkim dużo spokoju, miłości oraz rodzinnych spotkań.
Cieszcie się każdą chwilą, bo wszystkie wspólne chwile są bezcenne.
Świętujcie w radości i tak jak chcecie...
Wszystkiego dobrego na każdy dzień.

Wasza Barbarossa



Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających.
Dziękuję za każde dobre słowo, za pamięć, za maile.
Ciągle nie potrafię tak naprawdę wrócić do Was - do blogosfery...