poniedziałek, 30 lipca 2018

Przed siebie - Głubczyce i 5 rocznica bloga...

Jest niedziela.
Upał. Potworny upał...
W sobotę prawie o północy wróciliśmy z całodniowej wycieczki ( będzie o niej na blogu), a mnie już gdzieś gna...
Po dobrym obiadku, mój M. mości się do gawry...

- Michu, pojedziemy zwiedzić jakisik zamek do Czech? Na Twoje ulubione Morawy?
- Nieeeeeeeeeeee, dzisiaj nie... Jest za gorąco...
- :(
Siedzę i kombinuję...
- A gdziesik bliżej?
- Nieeeeeeeeeeeee, za ciepło...
- To będziemy siedzieć w mieszkaniu cały dzień? Jak sardynki w puszce ? :( Taka piękna pogoda...
- No nie, pojedziemy gdzieś... Coś wymyślę.

Padają różne propozycje muzeów.
Lubię zwiedzać muzea, ale wolałabym wycieczkę szlakiem kolejnych dworków, pałaców czy zamków.
- Muzea możemy zwiedzać późną jesienią czy zimą...
- To wymyśl coś, byle nie za daleko...
- Zrobimy tak, pojedziemy przed siebie, bez żadnego planu i jak zobaczę coś ciekawego, to się zatrzymamy.
- A kierunek?
- Dojedziemy do Raciborza i zdecydujemy...
- Oki...

To była najbardziej dyplomatyczna propozycja wycieczki na ten moment, żeby wyciągnąć M. z domu.
Lubi podróże, ale czasem trzeba Go zmotywować.:)
Zabieram wodę mineralną, owoce, aparat. Szybko narzucam warstwowo ciuchy  i wychodzimy z domu.


- O Boże, jaki skwar.
M. marudzi, wchodząc do samochodu.
- Zapomniałem laski i okularów słonecznych.
- Schłodź samochód, a ja w tym czasie pobiegnę do mieszkania. Coś jeszcze zapomniałeś?
Pytam na wszelki wypadek, by M. się nie rozmyślił.
Ruszamy. Przed siebie...
Mijamy miejscowości, które już zwiedzaliśmy ( jedne już opisywałam na blogu, inne czekają w kolejce).
M. nagle skręca. Chcemy sprawdzić jedno miejsce. Tam był kiedyś  dworek.
Dojeżdżamy do... No i niestety zapomnieliśmy nazwy. Dopiszę, sprawdzę kochani, jak znów pojedziemy tą trasą. :)
Szału nie ma. Robię zdjęcia przez płot.
Obiekt w rękach prywatnych. Z dawnej świetności niewiele się zachowało.


Mijamy kilka wsi... Pamiętałam, że na trasie znajduje się pałac w miejscowości Dzimierz.
I tym razem zdjęcia przez płot. Niewiele udało się zobaczyć...
Teren prywatny... Widać, że pałac jest zamieszkały, wokół spory zadbany ogród.
Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się zobaczyć więcej.


Dojeżdżamy do miejsca, gdzie musimy zdecydować o dalszym kierunku jazdy...
Oława, Głogówek, Kędzierzyn Koźle, Głubczyce...
Padło na Głubczyce.
W miejscowości Tłustomłoty zza ogrodzenia dojrzeliśmy dosyć ciekawy budynek.


Poniżej zdjęcie z Internetu:


Już w domu doczytałam, że najprawdopodobniej pochodzi z XIX wieku z czasów, kiedy wieś należała do
rodu Donnersmarcków. W budynku tym mieszkał zarządca folwarku.
Obecnie znajdują się tam pomieszczenia biurowe, a obok jest gospodarstwo rolne.
Widać na zdjęciu powyżej, że współczesne chociażby okna zupełnie tutaj nie pasują...

Jestem trochę zawiedziona. Trzy ciekawe miejsca i żadnego nie można bliżej zobaczyć...
Nigdzie żadnych ludzi...  Nie ma kogo zapytać o ciekawostki...
Na trasie do Głubczyc nie wypatrzyłam już żadnych atrakcji.
Dojeżdżamy do miasteczka. Upał nadal doskwiera. Mam nadzieję, że miasto nas nie rozczaruje...
Z daleka widoczny odnowiony, okazały ratusz.
Pierwszy ratusz miał wg źródeł, średniowieczne korzenie. W 1270 przebudowano go w stylu renesansowym, w dalszej kolejności w stylu neogotyckim.
W 1945 roku budynek został zniszczony. Obecnie od lat cieszy oczy mieszkańców. A jego wygląd znów nawiązuje do renesansowego wystroju fasady.



























































Obok ratusza zwróciła naszą uwagę barokowa kolumna Maryjna z 1732 roku.


Z drugiej strony ratusza kolorowe kamieniczki głubczyckiego rynku:


Ciekawostka: układ urbanistyczny Starego Miasta z rynkiem ma unikatowy w Europie kształt ćwierć koła ( podobny znajduje się w Nysie). Pojedziemy, sprawdzimy :)
W Głubczycach wypatrzyłam wiele ciekawych architektonicznych "perełek". Tym razem byłam nieprzygotowania do zwiedzania, więc kilka pominęliśmy. Zawsze można zatrzymać się tutaj, jadąc dalej w kierunku... No po prostu dalej przed siebie...

Niektóre z nich:




Między budynkami okazała wieża ciśnień:





W tym ciekawym budynku zauważyłam, że mieści się biuro kredytowe :(


Urząd poczty:


Ten budynek szczególnie mi się spodobał:


Poniżej baszty i fragmenty obwarowań miejskich z II połowy XIII wieku:


Doczytałam, że w roku 1270  miejscowość otrzymała prawa miejskie nadane przez Przemysława Ottokara. Miasto było wówczas otoczone murem, przed którym znajdowała się fosa.
Wiele ciekawostek na temat Głubczyc można znaleźć w Wikipedii. Zachęcam zainteresowanych.:)




Podczas spaceru dotarliśmy do parku. Błoga chwila odpoczynku od słońca.













Wracając do domu, uświadomiłam sobie, że w lipcu minęło 5 lat mojego blogowania.
To były radosne, ale także bardzo smutne chwile...

DZIĘKUJĘ WAM, ŻE JESTEŚCIE ZE MNĄ...
DZIĘKUJĘ ZA EMPATIĘ,  CIEPŁE KOMENTARZE i ZROZUMIENIE...
DZIĘKUJĘ MOJEMU MĘŻOWI... ON WIE ZA CO...
DZIĘKUJĘ MOJEJ CÓRCE, BO TO DZIĘKI NIEJ TEN BLOG ZAISTNIAŁ...
Ty wiesz Aniu, że gdziekolwiek jestem, zawsze jesteś w moim sercu...


Zmęczeni upałem, ale zadowoleni, :) wracamy do domu. Jak zawsze towarzyszy nam jeden z Misiów podróżników. Tym razem Ksawien. :)


Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających.
Życzę dobrego tygodnia i zapraszam na kolejne wspomnienia z podróży tych bliskich, dalszych i dalekich.

Dzisiaj nie biorę udziału w wyzwaniu. Pozdrawiam Grupę FENOMENALNĄ. :)

A ciuchowo - wycieczkowo:

Biała sukienka: sklep z włoską odzieżą
Spódnica pod sukienką: Butik ( dobry sposób, żeby ukryć nieopalone nogi...)
Torebka: prezent od Ani i Zięcia
Bransoletka - omotane korale: Orsay
Kapelusik: C&A


piątek, 20 lipca 2018

Polska Cerekiew - Zamek Fryderyka von Opersdorffa.

Kiedy pisałam Wam o moich planach - marzeniach, by zobaczyć, zwiedzić przynajmniej połowę zamków i pałaców na terenie Czech i Słowacji,  podobne plany dotyczą także Polski.:) Bo przecież i u nas nie brakuje wspaniałych perełek. Niestety wiele zamków, pałaców czy dworków po prostu już nie ma lub zostały ruiny albo wręcz "kawałek" ruin... Prosty przykład - niegdyś cudowny zamek w Świerklańcu, jego ruiny, zostały wysadzone  w powietrze na rozkaz  szaleńca w latach sześćdziesiątych. Pozostałości naszych zamków, pałaców, to smutna historia wojenna, powojenna ( czasy komunizmu) i nie tylko...
Z drugiej strony pocieszeniem jest to, że coraz więcej obiektów jest remontowanych.
Przecież niektóre zachowane póki co w dobrym stanie ruiny w ogóle mogłyby przestać istnieć...
Dlatego dzisiaj pragnę Was zaprosić do Polskiej Cerekwi, gdzie od kilku lat trwają prace remontowe związane z odbudową pięknego późnorenesansowego zamku.
Znajdują się on na trasie Racibórz - Opole, więc nie tak znów bardzo daleko od mojego miejsca zamieszkania.
Podobnie, jak pisze dzisiaj w swoim nowym poście Sivka, że czasem tak na jednej nodze zwiedzają  przy okazji, my z M. często mamy podobnie.:) Jechaliśmy z ważnymi dokumentami i przy okazji chciałam wreszcie z bliska zobaczyć ruiny zamku, które nieraz podziwiałam zza szyb samochodu.

Jest koniec maja 2016 roku...


Zamek ( kiedyś była tutaj fosa) został zbudowany w 1617 roku przez Fryderyka von Opersdorffa, następnie w 1894 został przebudowany i odnowiony dla Eberharda Matuski.
Jest to bardzo efektowny trzykondygnacyjny obiekt z dwiema wieżami, składający się z trzech skrzydeł zbudowanych wokół dziedzińca zamkowego zamkniętego z czwartej strony murem.
Historia Polskiej Cerekwi sięga aż czasów rzymskich. Została tutaj założona osada na szlaku handlowym z Moraw na nasze ziemie.
Według źródeł w 1337 roku osadę nazywano Noua Ecclesa. W XVII w. była ona własnością rodu Opersdorffów, w XVIII rodu Gaschinów, a następnie należała do czeskich magnatów Matuschków, w dalszej kolejności do niemieckiego rodu Seher - Thos.
Nazwa miejscowości wywodzi się od staropolskiej nazwy cerkiew, czyli po prostu kościół, świątynia.
W języku polskim stosowana była do XVII wieku, jako uniwersalna nazwa obiektu sakralnego bez względu na wyznawany obrządek: katolicki, prawosławny czy protestancki.
Przejeżdżając wiele razy przez Polską Cerekiew, zawsze zastanawiałam się nad tą nazwą.




















Zamek niestety w 1945 roku został spalony. Tak jak pisałam wcześniej od kilku lat trwają prace remontowe.
Czy będzie wyglądał tak?
Poczekamy, zobaczymy...


Zdjęcie powyżej - źródło Internet.

Obeszliśmy zamek z wszystkich możliwych stron. Planujemy pojechać do Polskiej Cerekwi, by zobaczyć, czy po przeszło dwóch latach coś się tutaj zmieniło :)



                             Główne wejście - znajdują się tutaj herby rodów, właścicieli zamku:




Zdjęcie poniżej - źródło Internet:


Opuszczamy powoli Polską Cerekiew. W innym poście pokażę Wam, co odkryliśmy w drodze powrotnej.
Zdjęcia pochodzą z maja 2016 roku.


Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających, życzę miłego i spokojnego weekendu.