Ostatni post w tym roku...
Nie, nie będzie dzisiaj żadnego podsumowania...
Za dużo się działo i dzieje. Muszę sobie wszystko poukładać w głowie...
I być może nie uwierzycie, ale do dzisiejszego wyzwania namówił mnie mój Mąż.
Nie ma czerwonego dywanu, ale jest czerwona suknia i czerwony, a raczej bordowy chodniczek z naszej sypialni.
Część zdjęć - w naszym przedpokoju, część u naszych Bliskich nam osób. Dziękujemy...
Ani ze mnie mega modelka, ani sukienka nie powala na kolana, po prostu biorę udział w naszej zabawie - wyzwaniu Fenomenalnych.
Nie zawsze brałam w nich udział, kilkanaście opuściłam z różnych powodów.
A dlaczego dzisiaj jestem? Po co?
Może po to, między innymi, żeby na chwilę oderwać się od tego, co mnie przytłacza...
Nie, nie uciec, bo to niemożliwe, ale po prostu oderwać się...
W tym roku spotkała mnie kilka dni temu miła niespodzianka. Otrzymałam od Basi z bloga "Pięć pór roku" piękne życzenia oraz tomik wspaniałej refleksyjnej poezji. Dziękuję Basieńko za Twoją obecność w moim życiu i wszystkim Tym, którzy mnie wspierali i nadal wspierają.
Dziękuję, że byliście ze mną cały ten rok.
Sylwester spędzę spokojnie z rodziną.
Wasza Barbarossa
Na blogu będę jutro...
Sukienka: Bon prix
Bolerko czerwone, rękawiczki długie: lokalny sklep
Futerko czarne: Yashimei (allegro)
Szpilki: PL Produkt polski
Naszyjnik, torebka: Avon