środa, 31 lipca 2019

Pałac Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim.

Cofnijmy się kilka lat temu wstecz. A nawet kilkanaście...
Przed nami zaplanowany kolejny wyjazd z miejscowości A do B. I tak już jest od siedemnastu lat.
Czasem wyjeżdżamy późnym popołudniem w piątek i wracamy późnym wieczorem, ba nawet nocą w niedzielę. A następnego dnia trzeba przecież iść do pracy i o 5.30 pobudka moja i M.
Nie, nie piszę tego, by sobie ponarzekać, tylko chociaż trochę przybliżyć Wam, że u nas przysłowiowe "życie na walizkach",  to nie tylko rekreacyjne wyjazdy, ale także obowiązki rodzinne  i służbowe.
Jednak dzięki tym wyjazdom w rodzinne strony M. zwiedziliśmy wiele ciekawym miejsc, między innym zobaczyłam wodospad Szklarki i Kamieńczyk, Szklarską Porębę i okolice, Bogatynię, Zgorzelec, Gerlitz, Bautzen, Drezno, kilka razy Pragę, Bolesławiec, Bolków, Gryfów Śląski, Lubań, częściowo Jelenią Górę, Zamek Czocha, Zamek Kliczków i wiele mniej może znanych miejsc, ale ciekawych i wartych obejrzenia. Nie o wszystkich pisałam na blogu. Z tych, które zwiedzaliśmy wcześniej, mam niestety zdjęcia tylko w albumie, a odkąd prowadzę blog, to także nie zdążyłam jeszcze wszystkiego opisać.
No tak, ale wracajmy do tematu dzisiejszego posta.
Otóż owego pamiętnego dnia udało nam się wyjechać nawet kulturalnie około 15.00.
Mija godzina jazdy i nagle wszędzie pełno policji, wozów strażackich, drogi pozamykane. Co się dzieje? Okazało się, że przewrócił się tir - cysterna z niebezpiecznymi chemikaliami.
Koniec na ten moment naszej podróży... Ogromne korki i chaos na drodze.
Policjanci informowali kierowców, gdzie zawrócić i jak najlepiej dojechać do celu.
Zamiast 3 i pół godziny, nasza trasa wydłużyła się o co najmniej kolejne 3 godziny.
Mąż zdenerwowany, bo zależało mu, by jeszcze tego dnia załatwić pewne sprawy w urzędach w mieście B, a tu nici z planów :(
Zjedliśmy szybko w jakiejś knajpce na trasie zupkę, żeby przeżyć i ruszamy dalej.
Muzyczka gra, ja siedzę cicho, bo widzę zdenerwowaną twarz męża, obserwuję zza szyby samochodu klimaty, aż tu nagle, omal mnie nie katapultowało z wrażenia z fotela samochodowego. Zupełnie zapomniałam, że takie zachowanie jest obok prowadzącej osoby samochód raczej  niewskazane :)
Kiedy zobaczyłam na wzgórzu stojący pałac, krzyknęłam:" Łał "!!!
I dopiero po chwili dodałam: "Zobacz,  zobacz, jakie cudo!!!"
Mąż jadąc w korku, skupiony na bezpiecznym prowadzeniu samochodu, omal nie dostał zawału.
"Litości", ja teraz nie mogę się rozglądać  na boki. Widzisz, co dzieje się na drodze? Myślałem, że coś Ci się stało. Nie rób mi takich akcji... A pałac, wiem, że tu jest, kiedyś Ci go pokażę.
Dzisiaj nie damy już rady."
Akurat wiedziałam i widziałam,  co dzieje się na drodze... Oszołomiona pięknym widokiem, miałam głowę w chmurach. Zapisałam w moim kajeciku nazwę miejscowości i już do końca podróży myślałam o tym, kiedy ten dzień nastąpi i zobaczę pałac z bliska.

No i doczekałam się, rok temu. Minęło kilka dobrych lat, ale takie jest nasze życie. Pełno w nim różnych zawirowań. Nie zawsze podróże i zwiedzanie są przecież na pierwszym miejscu.
Często jeździliśmy nadal z miejscowości A do B, jednak bezpośrednio, autostradą, bo przeważnie gonił nas czas.
  A monumentalny, piękny Pałac Marianny Orańskiej czekał cierpliwe...
 Ja zresztą też...


Moi drodzy Czytelnicy i tu powinnam, w tym momencie zająć się opisaniem ciekawych losów pałacu. Co uczynię, ale w skróconym zarysie - dopiero wieczorem lub jutro.
Będę dopisywała na bieżąco różne informacje, ponieważ znowu jesteśmy na walizkach, a w mieszkaniu dodatkowo mały remont...
Ponadto wspaniale, ciekawie opisał to miejsce: Wkraj - blog "Wycieczki wkraj'a". Zapraszam na ten  blog podróżniczy, tych, którzy są niecierpliwi i na gorąco pragną poznać historię tego miejsca. :).
Mam jednak wrażenie, że jeszcze na którymś z blogów czytałam na ten temat...

Póki co zapraszam na fotorelację, zdjęcia na szczęście miałam przygotowane już wcześniej. Czasu u mnie jak na lekarstwo. Znowu dzisiaj pakuję walizkę na dwudniowy wyjazd z miejscowości A do B. :).
A w sobotę czeka nas trasa z miejscowości A do C. ( z tej podróży bardzo się cieszę, ale to na razie mała tajemnica).
I jak tu być na bieżąco w blogosferze?

Zapraszam do Pałacu Marianny. Nas zachwycił i to baaardzo. Ciekawa jestem Waszych opinii.:)


















































Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających w ostatni dzień lipca.
Zapraszam na kolejne wspomnienia podróżnicze.
Systematycznie będę także odwiedzać w moim tempie :) ulubione blogi.
Proszę o cierpliwość. :)

Zdjęcia pochodzą z września 2018 roku.

KOCHANI NIE BĘDZIE MNIE W BLOGOSFERZE DO WTORKU.
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE.
MIŁEGO I DOBREGO WEEKENDU.