czwartek, 28 listopada 2013

Biała ściana - Zakynthos po raz czwarty.


Ostatnie dni były i nadal są bardzo trudne, trudniejsze niż kiedykolwiek. Nie widzę nawet światełka w tunelu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, czym jest dla mnie prowadzenie bloga. Mogę go zawiesić, to byłoby najprostsze, mogę spróbować prowadzić go dalej, opisywać cudowne podróże, które w tej chwili są w jakimś sensie moim ziarenkiem otuchy. Mogę wypłakać jeszcze jedno morze łez, mogę... i nie mogę nic...

Tyle serdecznych i ciepłych słów spotkało mnie w tym nadal trudnym dla mnie czasie - od Was Drogie Blogowe Koleżanki. Za wszystkie słowa wsparcia i propozycje pomocy - BARDZO DZIĘKUJĘ. Nigdy nie podejrzewałabym, że w wirtualnym świecie można spotkać się z tak wielką życzliwością. Proszę, bądźcie ze mną nadal. To mi bardzo pomaga - to jak ściana, na której mogę się oprzeć...Ciągle czekam na jakiś cud, że coś się zmieni, że pojawi się cień nadziei... Czekam, tylko to mi pozostało...


Wybaczcie mi, że moja dzisiejsza relacja nie będzie zbyt dowcipna. Na razie, uśmiech zniknął z mojej twarzy, pozostał  tylko na zdjęciach...

Zapraszam serdecznie na kolejną wycieczkę na Zakynthos.
Tego dnia naszym celem było zwiedzanie Półwyspu Vasilikos, dotarcie do Caretta - Caretta oraz stolicy wyspy - Zakynthos.

Jesteśmy jeszcze w Porto Agios. Niebo jest zachmurzone, ale temperatura w miarę wysoka.


   Gdyby tak można było popłynąć przed siebie, ku nowej przygodzie...


   Zdobyty szczyt - byłam taka szczęśliwa...


   Na trasie mijaliśmy urokliwe tawerny:


    Zawsze można chwilkę odpocząć od zakynthowskich zakrętów:


    Ten mały sympatyczny Grek pilnuje beczki z piwem:


   Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej. Wreszcie dotarliśmy na cypel wyspy - Półwysep Vasilikos:


   Z zachwytem wpatrywałam się w wzburzone fale:





   Widok z góry:
   Prześliczny kościółek, niestety był zamknięty...



    Ten uśmiech dedykuję Wszystkim, którzy są ze mną...


   Kolejny cel podróży: plaża, na której znajdują się miejsca wylęgu żółwi - Caretta - Caretta.


    Nasi przemili towarzysze podróży: Marylka i Jurek:



    Niestety o tej porze, w październiku czas lęgu dobiegł końca, nie ma już żółwi na plaży. Wszystkie popłynęły na otwarte morze:


   Idziemy zobaczyć plażę z bliska...







Dojeżdżamy do stolicy wyspy - Zakynthos. W samym niemalże centrum skromne domy:



   I bardziej wypasione:


    Ten kościół także był zamknięty, ale to jeszcze nie jest cel naszej wycieczki...





    Po sezonie w centrum stolicy jest pusto. To wielki plus, ale też minus, bo wiele obiektów jest zamkniętych. Stolica nie ma wiele do zaoferowania. Warto jednak zobaczyć Kościół Św. Dionizosa, słynną dzwonnicę, port oraz Plac poety Solomosa.


   A to cel naszej wyprawy do stolicy - Kościół Św.Dionizosa - patrona wyspy. W świątyni znajdują się szczątki Świętego. Na całej wyspie oraz w stolicy możemy zobaczyć wiele kościołów wybudowanych w tzw. stylu weneckim, to znaczy dzwonnica zawsze stoi oddzielnie obok kościoła.


    Nad wejściem przepiękne złocenia i freski:


   W centrum - podobizna Św.Dionizosa:


    Szczątki Świętego:


Bardzo bogate, przepiękne wnętrze świątyni:



     Półpiersie Św.Dionizosa


   Obejście świątyni:


    Za mną w tle - słynna dzwonnica:


   W mieście Zakynthos znajduje się największy port na wyspie. Można tam zobaczyć takie cuda:


   Krótki spacer w porcie:


    Wracamy do miasta, chmurzy się coraz bardziej...


   W tle kościół Św. Mikołaja:


   W kościele znajdują się szaty Św.Dionizosa:


   Szaty Św. Dionizosa:


   

    Plac Solomosa. Był on greckim poetą i twórcą narodowego Hymnu do Wolności.


   Idziemy odkrywać dalsze zakątki stolicy:


   Miasto zostało zupełnie zniszczone podczas trzęsienia ziemi w 1953 roku a następnie całkowicie odbudowane.



    Urokliwe uliczki:


  Bardziej nowoczesna część miasta:


    Ostatnie chwile w stolicy, czas wracać:


    Droga Marylko... było cudownie...


   Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was taką ilością zdjęć. Przygotowywanie tego postu chociaż przez moment oderwało mnie od Tego... Przepraszam, że nie odwiedziłam jeszcze Waszych blogów. Wpadałam do Was, możecie mi wierzyć, tylko nie zostawiałam na razie komentarzy. Już za niedługo odwiedzę Was na pewno powtórnie. Dziękuję za to, że jesteście. Bardzo dziękuję.

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających bardzo serdecznie.


Spodnie: lokalny butik
Bluzeczka: C&A
Sweterek: lokalny butik
Sandałki: CCC
Torba: Hurtownia włoskich torebek