Aniu kochana...
To już 2 lata...
Żałoba matki po stracie dziecka nie kończy się nigdy...
Żałoba matki trwa do końca jej życia...
Bo to nie działa tak, że chowasz czarne ubrania i jest już okey...
Że nawet próbujesz być tu czy tam i jest już okey...
Że próbujesz uśmiechać się, nawet żartować i jest już okey...
I wiem, że nawet gdybym zwiedziła cały świat, gdybym spełniła wszystkie dawne marzenia,
ból i tęsknota już na dobre zagnieździły się w moim sercu i głowie...
I nigdy już nie będzie tak jak kiedyś...
Cały prawie dzień pętam się po mieszkaniu i nie umiem nawet nic mądrego napisać...
Mam wrażenie jakbym żyła w jakimś innym wymiarze...
Bezsilna, bez nadziei, osaczona myślami i bólem...
I ciągle uciekam w różne skrajności, by nie oszaleć...
Nie potrafię zamknąć tego rozdziału, po prostu nie potrafię...
To jest silniejsze ode mnie...
*******
Córeczko, Ty podobnie jak ja lubiłaś fuksję. Pamiętam, jak kupowałaś ten płaszczyk.
Jak pięknie w nim wyglądałaś. Jak cieszyłaś się z niego.
Lubiłaś także białą, piękną zimę... I niestety odeszłaś na zawsze w lutowy mroźny poranek...
Aniu, kochamy Cię i bardzo tęsknimy za Tobą...
Aniu, to był także nasz ulubiony utwór. Pamiętasz ?
Moja Córka odeszła 6 lutego 2017 roku.
Na zawsze pozostanie w naszych sercach.
Napisałaś cudownie, nic nie trzeba dodawać. Ania to tak piękna kobieta. Tak miło mi było przeczytać, że lubiła zimę. Nadal lubi. Zawsze będziesz tęsknić, ale to tylko przecież świadectwo bezgranicznej miłości. Napiszę, to co zawsze, bo w to wierzę na całego. Ania zawsze jest obok i wspiera. Piękna, cudowna córka. Ja tak bardzo sercem całym przytulam, mocno przytulam. <3
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Agnieszko za mądry i pełen empatii komentarz. Tak Agnieszko, Ania była piękną młodą kobietą.
UsuńPozdrawiam Cię ciepło i posyłam moc buziaków.
Basiu, i tak dużo i pięknie napisałaś. Wiem, że już nigdy nie będzie tak jak było, wiem, że tęsknisz i że boli, cholernie boli...uciekaj, nie ważne w jakie skrajności, teraz TY się liczysz kochana. Ania cudnie wygląda i taką ją zapamiętałam. Zawsze będzie w mojej pamięci, Ty wiesz...buziaki, ściskam mocno...
OdpowiedzUsuńDziękuję Basieńko za piękny komentarz.
UsuńI za rozmowę telefoniczną dziękuję.
Poczekamy na wiosnę i zaplanujemy spotkanie.
Ja też Cię ściskam. Buziaki!!!
Nic nie musisz pisać Ania wie co czujesz.Basia napisała najlepiej teraz Ty się liczysz.O Ani nie zapomnimy.Ściskam Cię mocno...
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu za komentarz.
UsuńJa również ściskam Cię mocno.
Reniu ciągle zbieram się, by odpisać.
Pozdrawiam Cię baaardzo serdecznie i ciepło!
Wiem co czujesz, dziś mija równe pół roku od śmierci mojego taty... ciężko, bardzo ciężko się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości bez tak bliskiej osoby... Pozdrawiam Basiu serdecznie!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję. Każde odejście tak bliskiej osoby boli.
UsuńDziękuję Ci za komentarz.
Pozdrawiam Cię Maks bardzo ciepło!
Smutek
OdpowiedzUsuńPopularny współczesny pisarz japoński Haruki Murakami napisał, że jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy.
Od kilku dni ogarnia mnie taki smutek, drąży mój mózg i nie pozwala normalnie funkcjonować. Nie mogę go wyrazić łzami, nikomu nie mogę go wytłumaczyć, z nikim go dzielić… Bezradna, zamykam się więc w świecie swoich myśli i czekam w bólu kiedy wreszcie ode mnie odejdzie. Nikogo nie chcę widzieć, nikomu naprzykrzać beznadziejnym stanem przygnębienia, który kiedyś minie tak, jak mija zwykły katar. Czasami wydaje mi się, że zastygam w odrętwieniu, w jakiejś wielkiej pustce, która mnie osacza i obejmuje mnie z każdej strony swoimi wielkimi łapami i nie pozwala wyjść przez otwarte na oścież drzwi, które mam w zasięgu ręki. Żyje we mnie żal i udręka, tego co owy stan smutku wywołało. Nie lubię pokazywać zgnębionej zmartwieniem twarzy, nie lubię tego bladego grymasu, który ją zniekształca, postarza, odstrasza lub przyciąga ciekawe spojrzenia… Udaję więc radość i ukrywam mój smutek…
/fragment mojego blogowego posta z grudnia 2012 roku/
Ewo, Twój komentarz bardzo mnie poruszył...
UsuńDziękuję Ci za ten komentarz.
"Udaję więc radość i ukrywam mój smutek"... Te słowa są mi bardzo bliskie.
Pozdrawiam Cię bardzo mocno!!!
Współczuje,była bardzo piękną kobietą. Kochane osoby zostają w naszych sercach na zawsze. Straciłam braciszka 12 lat temu. Miałby teraz 27, to nadal boli. Każda miłośc jest inna. Tak, ale każda utrata boli...
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Kasiu za komentarz i także bardzo Ci współczuję.
UsuńMasz rację każda żałoba jest inna, każda miłość jest inna i każda strata boli.
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!
Basiu bardzo Ci współczuję. Nigdy nie zapomnisz swojej Ukochanej Córeczki. Zawsze będziesz za Nią tęsknić. Wierzę, ze Ona jest blisko Ciebie.
OdpowiedzUsuńTo była bardzo piękna kobieta.
Ściskam mocno:)
Dziękuję Łucjo za Twoją serdeczność i empatię.
UsuńJa też chcę wierzyć w to, ze Ania wszystko wie...
Bo w moim sercu jest cały czas...
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i ciepło!
Mial racje ten, kto powiedzial, ze '...ludzie odchodza, ale nasze zwiazki z nimi pozostaja'. Sciskam mocno.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą Jagodo. Dziękuję za komentarz.
UsuńPozdrawiam Cię także mocno!
Milion razy mogłabym się powtarzać jak bardzo mi przykro ale mam świadomość, że nic nie ukoi Twojego bólu i tęsknoty. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie bólu matki po stracie dziecka. Pozostaje mi tylko życzyć Tobie aby każda kolejna rocznica śmierci córki dawała Ci więcej siły z radzeniem sobie z tą przeogromną stratą. Pozdrawiam i przytulam Cię bardzo mocno.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję Ci Mo za ten komentarz pełen zrozumienia i empatii.
UsuńŚciskam Cię bardzo mocno!!!
BASIU♥...serce pęka.♥♥Basiu trzymaj sie KOCHANA,wiem że nam pisać jest lżej...ale w Tobie siedzi rozpacz matki..To tak bardzo boli.
OdpowiedzUsuńPoczytałam któregoś wieczorku Twój blog,dalej...więcej..i doczytałam o Ani.
Wiesz Basiu moja córcia też ma na imię Ania.Piękne pamiątki na zdjęciach. Ileż w niej radości..Z pewnością jest blisko Was.Pozdrawiam Basiu ♥ danka
Droga Danko bardzo dziękuję Ci za komentarz. Ania - to piękne imię - prawda?
UsuńDziękuję za słowa wsparcia i empatię.
Życzę Tobie i Twojej Ani wszystkiego dobrego.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Też przeżywam żałobę po bliskiej osobie , która odeszła nie dawno ....
OdpowiedzUsuńI choć życie biegnie dalej , Ty robisz co do Ciebie należy , rozmawiasz , pracujesz to ból pozostaje po stracie kochanej osoby !
Łącze się w bólu , mąż też odszedł młodo ....
Teraz już wiem Beatko. Byłam u Ciebie...
UsuńBardzo Ci współczuję i mocno przytulam.
Dużo sił Ci życzę i wsparcia bliskich oraz oraz życzliwych, empatycznych osób. Wiem, jakie to ważne...
Tu nie trzeba słów...
OdpowiedzUsuńAnia pozostanie w naszych sercach na zawsze... Będziemy ją wspominać...
Basiu trzymaj się...Żyj dla Ani! Cieszyłaby się, że wciąż o niej mówimy, a Ty blogujesz i dajesz radę pomimo wszystko...
Przytulam mocno...
Buziaki kochana:*
Dziękuję Ci za wszystkie serdeczności i empatię.
UsuńAnia tak lubiła Twój blog, Twoją osobowość, pomysły :)
Daję radę... Z tym bywa różnie...
Pozdrawiam Cię ciepło. Buziaki!
Basiu, ja na wesoło napisać muszę, bo przekonana jestem, że tego Ania właśnie chce-od Ciebie! Zrób muffinki! i niech Ania będzie z Ciebie, znaczy babeczek...dumna.
OdpowiedzUsuńI już wiem po kim♡ taka elegancka jesteś:)
Dziękuję za ten promyk radości...
UsuńMuffinek nie zrobię, kiepska ze mnie kucharka jeśli chodzi o ciasta, ale Uśmiechnęłam się, czytając Twój komentarz.
Dziękuję.:)
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Pozdrawiam Cuię
Przepraszam za pomyłki, to z emocji...
UsuńI cudownie, że się usmiechnęłaś, a w kwestii muffinek, to ja myślę, że Ania z góry czyta co ty piszesz i myśli sobie "zobaczymy ;)"
UsuńTo ciągle są uśmiechy przez łzy...
UsuńBasiu, pięknie napisałaś i piękne zdjęcia Ani. Nic nie trzeba dodawać. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewuś. Masz rację, nic nie trzeba więcej dodawać.
UsuńPozdrawiam Cię ciepło!!!
Tak pięknie napisać może tylko Matka dla której Jej Dziecko było sensem życia.
OdpowiedzUsuńPrzytulam Cię do serca Basiu....
A Twoja Ania była bardzo do Ciebie podobna.
Serdeczności...
Dziękuję Ci Stokrotko za te słowa, za empatię.
UsuńMasz rację: Dzieci są sensem naszego życia.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Podobno żałoba po dziecku nigdy się nie kończy, nie ważne w jakim,wieku odeszło z tego świata. Bo tak naprawdę to dziecko powinno urządzać pogrzeb swoim rodzicom, a nie na odwrót. Najważniejsze, że Ania żyje w Waszych wspomnieniach i sercu, w ten sposób będzie żyć wiecznie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Karolino za ten mądry komentarz.
UsuńJest dokładnie tak, jak piszesz...
Ania jest cały czas w naszych sercach.
pozdrawiam Cię bardzo ciepło!
I ja dziś nic Basiu nie potrafię napisać...
OdpowiedzUsuńBasiu kochana, zawsze jesteś przy mnie i ja jestem przy Tobie.
UsuńŚciskam Cię mocno!
:((( Smutek mnie ogrania to co Panią spotkało. Ważne, że Pani ma ją w sercu. A Ania nie jest sama jest tam z Pani dziadkami i razem są szczęśliwi i trzymają się tam w niebie razem jako rodzina. Jestem z Panią i niech Pani prowadzi ten blog, to jest też zasługa Pani córki, która dała pomysł aby stworzy ten blog / Iść w stronę słońca ... A to w jakiś sposób jest też dla Pani terapia gdzie piszą bloga, realizuje go Pani z myślą i sercem do córeczki. Serdeczności życzę i spokojnych / Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci pięknie za tak wyczerpujący komentarz. Każde słowo zrozumienia i wsparcia jest dla mnie ważne.
UsuńPozdrawiam Cię cieplutko.:)
Miłość Matki do Dziecka jest wieczna. Wspomnienia są piękne, ale i bolesne. Wspominaj więc i kochaj dalej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Gigo za tak piękny komentarz.
UsuńTobie także życzę dużo sił.
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!
Anioły są wieczne... A ja tylko mogę przytulić do serca. I to robię. Zawsze...
OdpowiedzUsuńWiem Duśko... Dziękuję.
UsuńMoja Ania jest takim pieknym Aniołem...
Miało być: pięknym...
UsuńBasiu kochana musisz się trzymać choć wiem łatwo powiedzieć. Ostatnio u fryzjera Renia powiedziała mi że pan Bóg daje tyle ludziom krzyżyków ile potrafią udźwignąć. Basiu ściskam Cię gorąco.
OdpowiedzUsuńZosiu droga, dziękuję, że do mnie napisałaś.
UsuńJak wiesz, ja już tych krzyżyków za dużo dostałam... I są dni, kiedy naprawdę nie potrafię ich już udźwignąć... Ale zaciskam zęby i pięści i trwam, dla bliskich...
Zosiu życzę Ci wszystkiego dobrego i także pozdrawiam Cię ciepło oraz przytulam.
Cóż więcej mogę napisać? Żałoba, wspomnienia nigdy nie mijają
OdpowiedzUsuńMyślę, przytulam, jestem przy Tobie Basiu
Dziękuję Ismeno za te słowa...
UsuńTyle wystarczy...
Moc pozdrowień posyłam.
Ania była piękną dziewczyną i miała swoją pasję. Zaglądałam do niej. Taką ją będę zawsze pamiętać.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Grażyno za komentarz.
UsuńAnia też lubiła Cię odwiedzać. Podziwiała Twój styl, buty i torebki...
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Tak.
OdpowiedzUsuńNie sądzę, żeby miało być inaczej. Nie znam słów pocieszenia, bo utrata dziecka nie może przestać boleć. To chyba niewykonalne.
To nie jest rozdział do zamknięcia.
Jest tak jak piszesz.
UsuńTo niewykonalne...
Dziękuję, że jesteś.
Witaj Basiu pamiętam ten dzień kiedy doczytałam się na Twoim blogu o stracie córki,pamiętam wstałam, odeszłam od laptopa,miałam nadzieje ,że coś źle odczytałam byłam porażona.Tak chciał los nie mamy wpływu na tok życia,czas leczy rany,dlatego dalej żyj dla Ani-Ania
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu.
UsuńDziękuję Ci za ten komentarz, za słowa wsparcia i empatię.
Cieszę się, ze nadal mnie odwiedzasz na moim blogu.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i ciepło!
Witamy,
OdpowiedzUsuńpatrzę na zdjęcia i tak jakoś łezki do oczu się pocisnęły. Taka młodziutka, taka piękna.
Nigdy nie wiemy jednak kiedy nasze życie się zakończy. Czy to ostatnie sekundy minuty czy dni. Nie wiemy czy odbierze je nam niespodziewana choroba, wypadek czy po prostu wstaniemy i ktoś wyłączy nagle światło... runiemy.
Jednak zawsze kiedy w moim otoczeniu odchodzą najbliższe mi osoby, wierzę że nie odchodzą ot tak zostają obok - niewidzialne. Podpowiadają nam dalej jak iść, opiekują się nami wysyłając przeróżne sygnały - nasi stróżowie.
Ania na pewno teraz też jest obok Was i pokazuje jak iść tą ziemską drogą i strzeże na każdym kroku.
Ściskamy serdecznie.
Dziękuję za ten długi, mądry i pełen empatii komentarz.
UsuńNasze życie jest bardzo kruche... Codziennie "rozmawiam" z Anią i proszę Ją o siły...
Chcę wierzyć, że gdzieś tam mam Anioła. Pięknego Anioła.
Jeśli chcecie bliżej poznać moją Córkę, zapraszam na Jej blog Vintage Cat. Jest na mojej liście blogów...
Pozdrawiam bardzo ciepło!
Trudno napisać coś sensownego w takiej sytuacji, może tylko tyle, że jestem z Tobą :)
OdpowiedzUsuńMargot :) ))))
Dziękuję za obecność...
Usuń