Brak listy moich ulubionych blogów strasznie utudnia mi odwiedzanie Was w blogosferze, nie wiem, kiedy ukazują się nowe posty. :(
Mam nadzieję, że wreszcie ktoś mi pomoże...
A dzisiaj kolejna bliska podróż. Tym razem do Mochowa.
Trasa była niezwykle malownicza, co chwilę wzdychałam i wołałam do męża: Patrz, patrz, całe połacie kolorowych pól... Zatrzymaj się!
No, ale wiadomo, nie zawsze można się zatrzymać, więc zostało mi tylko podziwianie i wzdychanie...
Nagle udało się. Wyskoczyliśmy szybko z samochodu i raz dwa zanurzyłam się w pięknym makowym kwieciu i oto kilka fotek:
Buty nieodpowiednie na łąkę i takie podłoże, ale tę chwilę przeżyły i pięknie pasują kolorystycznie do maków...
Zostawiamy piękne pola makowe i ruszamy dalej...
Z połączenia słów: "mom chów", powstał wyraz - mochów.
Przed nami widoczny słynny klasztor w Mochowie.
Niestety w roku 1428 ojcowie paulini zginęli z rąk husytów, zaś kościół i klasztor spalono.
Na pewno zastanawiacie się, dlaczego Mochów nazywa się Małą Częstochową.
Jest z tym związana bardzo ciekawa historia...
Zanim ją opowiem, kilka fotek z obejścia kościoła i klasztoru:
Już w przedsionku zauważamy wizerunek Czarnej Madonny, która unosi się nad kościołem i klasztorem:
W czasie, gdy Szwedzi zimą 1656 roku próbowali złamać opór obrońców jasnogórskiego klasztoru, w Częstochowie nie było cudownego obrazu Matki Boskiej.
Zapobiegliwi zakonnicy wywieźli wcześniej, już w listopadzie cudowny obraz poza granice Rzeczypospolitej na Śląsk, właśnie do kościoła w Mochowie, gdzie zaopiekowali się nim ojcowie paulini.
Jeśli wnikliwie przyjrzycie się zdjęciu, przede mną znajduje się sznur odgradzajacy część przenaczoną do zwiedzania od reszty kościoła...
Świątynię tę odwiedzał i modlił się przed wizerunkiem Częstochowskiej Madonny - król Polski Jan Kazimierz, który w tym czasie przebywał w Głogówku.
W głębi widoczna jest kopia cudownego obrazu. Niestety nie wolno podejść bliżej.
Mój bardzo niesforny M. spróbował ominąć sznur odgradzający i ku naszemu przerażeniu włączył się alarm...
Ze wstydem czekaliśmy, co stanie się dalej... Byłam zła na męża, powiedziałam mu, że aż tak dla bloga nie musi się poświęcać, łamać zakazy i narażać nas... No cóż, stało się... Alarm wył, a my staliśmy, jak słup soli i nadal czekaliśmy, co się dalej wydarzy...
Przybiegł zakonnik i nie ukrywam, był trochę nieuprzejmy. Mąż oczywiście próbował coś tam tłumaczyć, ale zakaz to zakaz... Przeprosiliśmy za "szczenięce" zachowanie, ale było nam głupio okrutnie...
Jak widzicie M. prawie zawsze coś nabroi...
Z drugiej strony było mi smutno, że nie można podejść bliżej i zobaczyć dokładnie wnętrza kościoła...
A jest bardzo ciekawy. Znajduje się tutaj aż 5 ołtarzy, przepiękne liczne rzeźby, monumentalna ambona oraz zespół rzeźb nad chrzcielnicą:
Może kiedyś uda nam się być tutaj na nabożeństwie, ale wtedy przecież nie będziemy robić zdjęć...
Bo nie wypada...
Kościół obecnie jest pod wezwaniem Trójcy Świętej i Matki Boskiej Czestochowskiej.
Ale, zapomniałam Wam napisać, co dalej stało się z obrazem...
Kiedy zagrożenie minęło, w uroczystym orszaku zakonników i wiernych Obraz Jasnogórski wrócił do Częstochowy.
Mochów jeszcze raz udzielił mu schronienia w 1705 roku, gdy do Częstochowy ze swoją armią zbliżał się generał Stromber.
Po roku 1810 czyli po kasacie majątków kościelnych przez państwo pruskie, paulini opuścili klasztor.
My też już opuszczamy świątynię...
W 1844 roku Oppersdorffowie ( straszny wyraz!), wykupili klasztor i sprowadzili siostry boromeuszki, które urządziły tutaj szpital i pracowały charytatywnie.
Zapowiedziałam skruszonemu M., że jak jeszcze raz zrobi taki numer, to uduszę Go, nawet jeśli będzie to święte miejsce, a ja wrócę do domu pociągiem...
W Mochowie, w klasztorze siostry przebywały 10 lat, do momentu, kiedy paulini ponownie tutaj powrócili.
Teraz już wiecie, dlaczego miejsce to nazywa się Małą Czestochową.
Warto je zobaczyć, tylko pamiętajcie, nie wolno nawet ręki z aparatem wysunąć zza sznur...
Bo najecie się wstydu, jak my...
Na zewnątrz jest natomiast bardzo bezpiecznie...
Opuszczamy już Małą Częstochowę czyli Mochów. Po tej przygodzie czeka nas, tym razem, miła niespodzianka w dalszej części wycieczki, o której napiszę niebawem.
Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających i zapraszam na kolejne wspomnienia.
Sukienka: Metro
Torebka: New Yorker
Buty: Jennika, sklep prywatny
Bransoletka, zegarek: Avon
Złoty łańcuszek: prezent od mamy
Ślicznie wyglądasz w kwiecistej sukience wśród maków. Kościół z ciekawą historią. Czasami się dziwię, że nie można zobaczyć kościołów w całości lub nie można robić zdjęć. Niestety zakaz, to zakaz i trzeba go przestrzegać. Myślę, że Twoja lista ulubionych blogów nie wróci i chyba pomału musisz ją tworzyć od nowa. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKościół ciekawy, przygoda mniej... Też byłam zawiedziona, bo skoro był alarm, to mógł być gdzieś przy samym obrazie, a nie na wejściu...
UsuńListę będę odtwarzać, czekam na pomoc moich dorosłych dzieci, bo nie wiem, jak to zrobić... :(
Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa.
No, taka kwietna sukienka musi być na kwiatowym tle! A czerwone buty to już tylko "na makach" :) :) Ale takich zakazów to ja nie rozumiem. Czy ubędzie obrazu od tego, że się bliżej podejdzie i fotkę cyknie????
OdpowiedzUsuńOj tak, sukienka polubiła się z makami, buty też. :)
UsuńZakaz też mnie zdenerwował, bo alarm jak już, to mógł być w rejonie obrazu, a nie od razu na wejściu...
A zakonnik był niemiły... Aż mi żal zrobiło męża...
Pozdrawiam Cię slonecznie. :) Odpiszę...
A ja pochodze z "duzej" Czestochowy :).Jestem zdziwiona takim zakazem, pfiii.Jak zwykle wygladasz uroczo, a te maki echhh przypomnialo mi sie dziecinstwo i wakacje u babci...jakies 30 lat temu.
OdpowiedzUsuńUwielbiam "dużą" Częstochowę, byłam kilka razy! W lipcu też się wybieramy, tylko w tygodniu, bo w weekend jak dla mnie za dużo ludzi...
UsuńZakaz też mnie zdenerwował...
Dziękuję za miłe slowa. Pozdrawiam Cię serdecznie.
ALeż Ty piękna dzisiaj :) Basiu !
OdpowiedzUsuńSukienka śliczna, ale i Ty i tło dodaje jej takiej lekkości :)
Ciekawe miejsca pokazujesz :)
Oj Aniu, rumienię się, jak te maki... Dziękuję...
UsuńJuż nie mogę się doczekać spotkania z Tobą!
Buziaki!!!
Uwielbiam maki, chciałabym zobaczyć je w Toskanii, bo ile razy tam byłam zawsze było już po:(
OdpowiedzUsuńUrocze prawda? A ja marzę, by zobaczyć Toskanię. Moc pozdrowień. :)
UsuńMoże i buty nie są idealne na łąkę, ale za to jak się idealnie wpasowały w otoczenie :D hehehe zresztą sukienka też :) :)
OdpowiedzUsuńTzn nie wpasowały, tylko otoczenie wpasowało do Ciebie- tak brzmi lepiej :)
Te pole maków rzeczywiście robi wrażenie- zdjęcia wyszły bajecznie- aż miło oko nacieszyć ! :) :)
Buziaki :*
Miłego dnia :)
Daria
Prawda? Pięknie napisałaś: otoczenie wpasowało się do mnie... :)
UsuńDziękuję za miłe słowa.
Pozdrawiam Cię słonecznie. Moc buziaków!!! :)
O rany ile makow! Cudownie! Szkoda, ze u mnie tyle nie ma :( no i pieknie sie wkomponowalas ze swoja sukienka :) Uwielbiam takie kwiatowe wzory!
OdpowiedzUsuńPięknie to Marylko wyglądało. Miło mi, że Ci się podoba. Dziekuję :)
UsuńPozdrawiam Cię baaardzo słonecznie!
Nasze rodzime ziemie jeszcze mają wiele do pokazania, cieszy mnie, że pokazujesz miejsca mniej znane, a nawet nie znane:) Pierwszy raz od Ciebie dowiaduję się o tym klasztorze i jakże chwalebnej o nim historii... Basiu pięknie wyglądasz, tło maków stworzone dla Ciebie.. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTakich miejsc jest mnóstwo i postaram się jeszcze jak najwięcej ich pokazać.
UsuńDziękuję za miłe slowa. Pozdrawiam Cię baaardzo ciepło!
W Polsce to się dba o sztukę sakralną! W innych krajach,gdzie religia podupada kościoły nie mają pieniedzy na remonty i są zamykane.. Piekne zdjęcia,zazdroszcze ciagłego podróżowania :-) Ślicznie wyglądasz w kwiatowej sukience<3
OdpowiedzUsuńNa szczęście tak. Mamy mnóstwo pięknych, ciekawych perełek.
UsuńJa mogłabym podróżować bez końca, ciągle gdzieś mnie nosi, a lista jest coraz dłuższa...
Dziękuję za miłe słowa.
Pozdrawiam Cię słonecznie!
Ja nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałąm łąkę całą w makach, prezentujesz się ślicznie na ich tle, sukienka ma takie radosne te kwiaty :) Kościoły to nie jest mój wyznacznik zwiedzania, ale mam swoje ulubione, do których chętnie wracam :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też byłam oczarowana...
UsuńMy zwiedzamy wzystko: miasta, miasteczka, muzea, zabytki, kościoły, twierdze, zamki, pałace, jaskinie, co możliwe i w zasięgu - takie z nas łaziki... :)
Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam Cię ciepło!
Fantastic floral dress dear! Kisses.
OdpowiedzUsuńhttp://www.solaanteelespejo.blogspot.com.es/
Dziękuję. Miło mi, że Ci się podoba. Buziaki!!!
Usuńwspaniała wycieczka :) lubię jeździć z Wami ;)
OdpowiedzUsuńpięknie wyglądasz z tymi makami, Basiu :)
p.s. odezwij sie do mnie, może coś poradzimy z tymi blogami :)
Witaj kochana!
UsuńDziękuję za miłe słowa.
Zadzwonię dzisiaj wieczorem, będziesz w domu?
Buziaki!!!
Cudny makowy krajobraz i przepięknie wyglądasz w tej sukience pośród maków.
OdpowiedzUsuńJa też dwa tygodnie temu prosiłam M o zatrzymanie samochodu przy trasie żeby zrobić makowe zdjęcia.
Bardzo ciekawy post i historia, którą opisałaś. Cieszę się że mogłam ją poznać i zobaczyć dzięki Twoim zdjęciom które wymagały takich poświęceń. Pozdrawiam Basiu.
Moniko, ja cały czas wzdychałam do makowych pól, no i był moment, kiedy wreszcie można było się zatrzymać. :)
UsuńMam nadzieję, że uda mi sie pokazac jeszcze wiele ciekawych miejsc.
Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam Cię baaardzo ciepło!
Cudne Twoje zdjęcia w makach i niezwykle elegancka stylizacja .Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Grażyno, takie sukienki lubię na lato, są mało wymagające...
UsuńPozdrawiam Cię również serdecznie.
Basiu! dech zapiera jak ślicznie wyglądasz! wspaniała wycieczka razem z Wami-Ania
OdpowiedzUsuńDziękuję, aż się rumienię...
UsuńZapraszam Cię Aniu na kolejne wspomnienia. Pozdrawiam ciepło!
Basiu, Ty jak Makowa Panienka :) Piękny widok na to makowe pole.
OdpowiedzUsuńCiekawe miejsca wyszukujecie. Takie nieznane, odkrywacie i już możecie nam pokazać.
Basiu, już Ci kiedyś pisałam, że Twój blog to jest lepszy i ciekawszy niż niejeden przewodnik turystyczny. Bo i piękne zdjęcia zamieszczasz i ciekawie opisujesz i zawsze w tych opowieściach dodajesz cząstkę siebie. Tak jak dzisiaj. Dziękuję za tę wycieczkę i buziaki ślę :)
Hihi Krysiu, Makowa Panienka - w moim wieku... Miłe to...
UsuńA pola makowe były naprawdę prześliczne!
Dziękuję Krysiu za tyle miłych słów. staram się niczego nie ubarwiać, piszę, co widzę, co czuję.
Zapraszam na kolejne wspomnienia, będzie jeszcze mnóstwo pięknych, ciekawych miejsc...
Pozdrawiam Cię słonecznie. Moc buziaków.
Jakie piękne zdjęcia! I Ty wśród tych maków jak kwiatuszek :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Julio i za ten kwiatuszek też dziękuję... Miłe to... :)
UsuńBardzo piękny ten kościółek zwłaszcza w środku, no i ta przygoda....a maki i Ty Basiu cudowne:))
OdpowiedzUsuńPiękny, tylko że nie mogliśmy zobaczyć bocznych ołtarzy z bliska :(
UsuńDziękuję Beatko za miłe słowa. Pozdrawiam Cię słonecznie!
Basiu, mnie zachwyciły zdjęcia w makach, pięknie wyglądasz, sukienka w kwiaty i czerwone buty, to jest to!
OdpowiedzUsuńWarto się zatrzymać bo widoki niezapomniane.
Basiu, jak zadzwonisz to Ci podpowiem co robić,choć może będziesz musiała wprowadzać wszystko od nowa...buziaki...pozdrawiam...i dziękuję za wspaniałą wycieczkę...
Basiu, zadzwonię dzisiaj wieczorem, dobrze?
UsuńMiło mi, że podobają Ci się zdjęcia w makach, tak się udało z tą sukienką i makowym tłem...
Buziaki!!!
Ale wspaniałe zdjęcia, szczególnie te w makach, masz piękną sukienkę no i pantofle w kolorze maków - rewelacja. A kościółek śliczny z bardzo ciekawą historią...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
Miło mi Aniu... Te pola makowe były prześliczne...
UsuńKościół piękny, tylko niestety nie zobaczyliśmy z bliska ani bocznych ołtarzy, ani obrazu...
Pozdrawiam Cię baaardzo słonecznie. :)
Ach ta elektronika i internet robią psikusy;) Ja to w ogóle wyparowałam z list bo przy przenosinach bloga na inny adres coś poszło nie tak. Czasem tak się przytrafia i padło na mnie;) zdjęcia w makach cudowne, śliczne i takie letnie. Tak bardzo chciałabym iść na spacer wzdłuż pól.
OdpowiedzUsuńWitaj Piękna! Zaraz do Ciebie pędzę. Niestety nie potrafię na razie odtworzyć listy, a moi pomocnicy - nie mają czasu...
UsuńMiło mi, że Ci się podobają zdjęcia. Ostatnio nasze wyjazdy są bardzo spontaniczne...
Pozdrawiam Cię ciepło!
Pięknie w tym polu pełnym maków!!! :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Agnieszko. Te pola makowe były cudne.
UsuńAle przygoda! Mieliście się z czego pośmiać:D
OdpowiedzUsuńTyle jest tych rozmaitych, ciekawych miejsc w Polsce, że długo można je jeszcze zwiedzać!
A zdjęcia w makach są przecudowne!!! Ślicznie w tej sukience na ich tle wyglądałaś! Jak Makowa Panienka:D
Naprawdę pięknie!
Pozdrawiam Cię Basiu cieplutko:)))
No przygoda była. Teraz się śmiejemy, ale do smiechu w klasztorze nam nie było...
UsuńHihi Makowa Panienka, chyba seniorka :)
Dziękuję... :)
Taro, kiedy lecisz, bo nie wiem, do którego dnia mogę zadzwonić?
U mnie urwanie glowy, ale chwilkę znajdę :)
Pozdrawiam Cię słonecznie. Buziaki!
Lecę 14-stego:)))
UsuńU mnie na razie też kołowrót, bo mąż mi wrócił i musimy parę spraw pozałatwiać:D Ale po weekendzie będę dostępna:D
I naprawdę jak panienka wyglądasz w tej sukience!:D
To koło środy zadzwonię :)
UsuńBasiu brakowało tylko aby Twoja sukienka była w matki :) to dopiero były widok :)
OdpowiedzUsuńNo nie mam, chociaż niektóre kwiaty na sukience przypominają mi trochę maki :)
UsuńBuziaki!
W Mochowei byliśmy z mężem ale nie w środku bo wszystko było pozamykane na sto spustów...a szkoda,że tak mnisi się odgrodzili ale z tego co wiem przyjmują gości , można do nich jechać i pobyć razem z nimi..oderwać się od tego stresującego świata...
OdpowiedzUsuńŚlicznie Ci w tej sukience i piękne zdjęcia w tych makach!!
No właśnie, czasem też trafiamy na zamknięte drzwi...
UsuńJa wolę, już nie spotkać się z mnichem, raz mi wystarczy :)
Dziękuję za miłe słowa...
A kiedy przyjeżdżacie do naszego miasta?
Buziaki!!!
Dam znać Basiu po 20 tym..jak wróci mąż:):)
UsuńCałusy wielkie i miłego weekendu:):
Dobrze, czekamy... :)
UsuńPięknie wyglądasz w sukience w kwiaty na tle maków.
OdpowiedzUsuńKościoły mam zwyczaj zwiedzać w niedzielę, między mszami, wówczas zawsze jest otwarte i jest czas na zrobienie zdjęć a nikomu się nie przeszkadza.
Pozdrawiam :)
Dziękuję :)
UsuńMasz rację, to jest pomysł. My często wyruszamy po obiedzie, więc raz się uda, innym razem nie...
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Basiu ,
OdpowiedzUsuńDzisiaj wróciliśmy z mega długich wakacji / tak nam było dobrze, ze przedłużylismy pobyt o tydzień/ i teraz nadrabiam zaległości na moich ulubionych blogach. Na urlopie mam zasadę zero internetu.Bardzo ciekawa relacja, dzięki temu , ze mąż taki niepokorny, macie takie super zdjęcia. Jak tylko zobaczyłam Cię na łące pełnej maków, też mi się skojarzyłaś z Makową Panienką.Ja z mężem też rozpoczełam zwiedzanie Teneryfy od Candelarii i Bazyliki Czarnej Madonny-patronki Wysp Kanaryjskich.Nawet załapaliśmy się na mszę.
Pozdrawiam serdecznie i jak sie troche ogarnę napisze .
Dorota
Witaj Doroto!
UsuńAch, wakacje... Tak bardzo chciałabym znów gdzieś polecieć. Na razie podróżujemy blisko...
Ja na Teneryfie tam nie dotarłam, niestety nie wspominam pobytu mile, z powodu mojej choroby...
Czekam cierpliwie na list. Pozdrawiam Ciebie i męża baaardzo ciepło! Miłej niedzieli.
Ach zanurzyć się w tych makach! Coś cudownego... Taki spontan mnie ogarnia a potem wstaje niczym poparzona, bo przypominają mi się te wszystkie żyjątka w trawie!
OdpowiedzUsuńTY Basiu, elegantka..;)
Pozdrawiam ciepło!
A wiesz, że dopiero później pomyślałam o tych zwierzątkach - żyjątkach...
UsuńDziękuję :)
Pozdrawiam Cię serdecznie. Miłego weekendu.
Kocham swoją sukienkę .
OdpowiedzUsuńMasz jakieś kwiaty i piękne kolory .
Jest idealny , aby pokazać, że piękny kościół i pole maku
pozdrowienia
Dziękuję Curra. Lubię sukienki w kwiaty.
UsuńKościół - klasztor ma interesującą historię.
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę miłej niedzieli.
Basiu ile maków:) piękne widoki, no i twoja sukienka<3 śliczna i Ty w niej pięknie wyglądasz
OdpowiedzUsuńMiło mi Olu. :) Te pola makowe mnie zachwyciły.
UsuńMiłej niedzieli!
Beautiful dress. Love your shoe!
OdpowiedzUsuńwww.effortlesslady.com
Dziękuję ślicznie. Pozdrawiam. :)
Usuńprzepięknie tam! :)
OdpowiedzUsuńO tak, pola piękne, Mochów też. :)
UsuńPozdrawiam.
Piękna miejscowość. Pola maków mnie urzekły. Te kwiaty zawsze cudownie wyglądają. Sukienka też śliczna, idealna na takie letnie wyprawy ;)
OdpowiedzUsuńNas pola też urzekły, a Małą Częstochowę od dawna chciałam zobaczyć.
UsuńPozdrawiam Cię i zapraszam ponownie.
Niesamowite makowe pole tak samo piękny jest kościół.
OdpowiedzUsuńMochów ma piękną historię, a polami makowymi też się zachwycałam. :)
UsuńEstas guapisima entre las amapolas, el vestido es precioso. Besos
OdpowiedzUsuńMiło mi, że Ci się podoba. Latem uwielbiam sukienki.
UsuńBuziaki!
Łąka na Twojej prześlicznej sukience cudownie się komponuje z łąką wokół Ciebie. Nie słyszałam nigdy o Małej Częstochowie więc bardzo się cieszę, że tam byłaś i się z nami podzieliłaś wrażeniami. Uściski.
OdpowiedzUsuńDroga Mo, od dawna chciałam zobaczyć to ciekawe miejsce. Warto! Chociaż przygoda z alarmem nie była miła...
UsuńA pola makowe nas zauroczyły. Milo mi, że podróżujesz razem z nami...
Pozdrawiam Cię mocno!
idealnie zgrałaś sukienkę z tymi cudownymi palami makowymi! co za sceneria!!! :) ślicznie wyglądasz! :)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
Tak wyszło po drodze :) Dziękuję za miłe słowa.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Kolejna ciekawa wycieczka !!! Ależ musisz być bogata we wszelkie wrażenia i wspomnienia:) A w tej ślicznej kwiatowej sukience wpasowałaś się w makową łąkę wprost idealnie. Pięknie wyglądasz:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Agato, ciągle szukam nowych miejsc. Mam w tym też konkretny cel... Bardzo osobisty...
UsuńDziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam Cię bardzo ciepło! :)
Ślicznie Ci w tej kwiatowej sukience. Widać, ze fajna wycieczka a my przy okazji oglądamy te miejsca. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńbalakier-style.pl
Witaj Krystyno. Dziękuję ślicznie...
UsuńPodróże, jak wiesz uwielbiam.
Pozdrawiam Cię również serdecznie.
Zastanawiam się Basiu jak dałaś radę w tych pięknych butkach między tymi makami?
OdpowiedzUsuńCudna wycieczka, takie miejsca mnie uspokajają i dają nadzieję.
Dałam radę Avo. Buciki nie ucierpialy, to był moment...
UsuńMasz rację, takie miejsca bardzo mnie uspokajają... Pozdrawiam Cię serdecznie.
Przepiękne miejsce!
OdpowiedzUsuńNie dziwię się alarmowi, bo przecież ludzie miewają różne intencje, więc musi być pewne zabezpieczenie.
Należałoby jednak umieścić tabliczkę z ostrzeżeniem o alarmie i nie byłoby przykrych niespodzianek. biedny M. miał dobre intencje.
Sesja makowa przecudna. Wyglądasz Basiu jak królowa maków!
No właśnie Basiu. Rozumiem, że ludzie mogą mieć złe intencje... Tylko brak ostrzeżenia okazał się "jajkiem niespodzianką"...
UsuńKrólowa maków, ale to Basiu brzmi... Dziękuję i rumienię się...