Poznaliście mnie na wskroś.
Nigdy nie udawałam kogoś, kim nie jestem.
Mój blog miał być przede wszystkim relacjami z podróży, ale przybierał różne oblicza.
W 2013, o tym już kiedyś pisałam, moja Ania namówiła mnie na założenie bloga, to Ona go właściwie stworzyła i nazwała: Iść w stronę słońca... Od tamtej pory nie zmieniłam jego szaty graficznej.
Bo nie chcę, nawet jeśli jest już "archaiczny".
Krótkie podsumowanie tych lat.
To będzie nietypowe podsumowanie:
Rok 2013
Wracam powoli do sił po poważnej operacji. Kiedy czuję na nowo przypływ energii, dużo podróżujemy. Także z Córką, Zięciem, Synem i przyszłą Synową ( Anglia, Francja, Morawy, Corfu, Zakynthos oraz jednodniowe wycieczki). Połowy z tych miejsc jeszcze nie zdążyłam opisać na blogu.
Ania w lipcu zakłada mi blog.
Niestety nasila się choroba Mamy.
Blogowo wspomnienia z wcześniejszych podróży i trochę na bieżąco.
Rok 2014
Wymarzona podróż do Włoch, wcześniej Fuerteventura.
A potem... Nic nie zapowiadało, że nasze życie zmieni się o 180 stopni. Choroba Ani... Cios w serce i walka o Jej życie. Podróże schodzą na dalszy plan. Zabieramy Anię i Jej Męża do Pragi.
To było Jej marzenie. Potem jeszcze zwiedzamy razem Dolny Śląsk. Między innymi Zamek Czocha.
Blogowo skupiam się na opisywaniu wspomnień. Czasem wyjeżdżamy gdzieś blisko...
Rozpoczyna się pierwszy etap walki o życie i zdrowie Ani.
Rok 2015
Rok wielkiej nadziei. Ania zdrowiała. A my wszyscy żyliśmy nadzieją, że ten koszmar minął.
Latem, mój Syn się żeni, jesienią Syn Męża. Ania promienieje.
Dwa tygodnie przed ślubem Syna przechodzę zawał ( wtedy o tym nie wiedziałam).
Mam różne stany. Tłumaczę to sobie stresami, przemęczeniem.
W sierpniu lecimy do Grecji, my na ląd, Syn z Żoną na Kefalonię, we wrześniu Ania z Mężem na Rodos. Do dzisiaj mam Jej sms: "Mamo jest cudownie, musimy kiedyś spędzić tu razem wakacje "...
Cieszymy się spotkaniami rodzinnymi. Jesteśmy razem na koncercie Dżemu.
Wydaje się, że wszystko powolutku zaczyna się układać.
Jesienią czuję się znowu gorzej. Omal nie zasłabłam na wycieczce szkolnej (Jura). Później te stany zaczęły się nasilać. Wizyty u kardiologa, badania i diagnoza: przechodzony zawał, kardiomopatia.
Prawdopodobnie już wtedy rozwijała się amyloidoza.
Nie myślałam wtedy o sobie. Cieszyłam się, że Ania wraca do sił i zdrowia.
Na blogu opisuję wspomnienia i trochę na bieżąco.
Rok 2016
Zimą lecimy na Lanzarote. Chcemy wierzyć, że to wreszcie będzie lepszy rok.
Niestety choroba Mamy galopuje. W maju Mama przechodzi na drugą stronę.
Miesiąc później dowiadujemy się, że Ania ma nawrót choroby.
Od lipca do grudnia zawieszam blogowanie.
W sierpniu mam planowaną koronografię w Zabrzu, natomiast Ania przebywa w klinice w Katowicach.
Oszczędzę Wam szczegółów.
Świat się zatrzymał.
Nie myślę o sobie. Moje wyniki lądują w szufladzie biurka.
Córka jest najważniejsza. Rozpoczyna się najtrudniejszy okres w moim życiu.
Dramatyczna walka o życie Ani...
Rok 2017
Moja kochana Córka odchodzi.
Chcę odejść razem z Nią... Nie widzę sensu życia. Ale jest przecież Syn, Mąż, Rodzina.
Uczę się z wielkim bólem i trudem życia na nowo.
W maju lecimy drugi raz na Kretę. Ale nie potrafię się tam odnaleźć.
Potem zwiedzamy różne miejsca w Polsce, kilka dni spędzamy w Warszawie, odwiedzamy Czechy, Niemcy.
W lipcu jedziemy na Litwę i Łotwę.
Jakże inne to są podróże... Nie ma w nich radości, mam poczucie winy.
Nie mam przecież prawa podróżować, skoro mojej Ani już nie ma...
Mój stan zdrowia się pogarsza. Psychicznie i fizycznie...
Macki depresji czyhają, by mnie dopaść...
Niestety specjaliści ciągle błądzą...
M. jesienią ma poważną kontuzję nogi.
Blogowo jestem sporadycznie...
Rok 2018
W lutym przebywam dwa tygodnie w szpitalu. Mnóstwo badań.
Rocznica odejścia Ani...
Po wyjściu ze szpitala znowu tracę przytomność. Lekarze dalej błądzą, jeśli chodzi o poprawną diagnozę.
W maju lecimy powtórnie na Majorkę. Czuję się tam w miarę dobrze.
Później sporo podróżujemy. Takie jednodniowe wycieczki: Polska i Czechy przede wszystkim. Kilka dni we Wrocławiu.
Opisuję wspomnienia i częściowo bieżące wyjazdy. Jest też sporo rozważań...
Niestety moje kontrolne wyniki nie są dobre...
Macki depresji próbują zniewolić moje ciało i duszę.
W listopadzie znowu szpital i zabieg.
Spotykają nas też inne smutne i poważne doświadczenia...
Rok 2019
To rok pełen kontrastów.
W styczniu kolejna poważna operacja. Nie ma mowy zimą o żadnym wyjeździe,
Wiosną powoli rozpoczynamy nasze bliskie podróże: Polska, Czechy.
W lipcu lecimy na Kefalonię. Tam już pierwszego dnia tracę przytomność.
Wiecie jednak, jak uwielbiam Grecję. Zwiedzamy wyspę, ale M. ciągle uważa, żebym nie była za długo na słońcu.
Po powrocie znowu szpital... Tym razem krótko.
Następnie M. ma także badania w szpitalu.
W sierpniu kilka dni spędzamy u Reni. Zwiedzamy razem piękne okolice.
Po powrocie dwutygodniowy pobyt w klinice w Zabrzu.
Koniec wakacji.
Mimo różnych problemów zdrowotnych zwiedzamy bliskie okolice.
Niestety wycieczki mimo radości męczą mnie coraz bardziej.
To co było i jest dla Nas wielkim szczęściem - we wrześniu przychodzi na świat Wnusia.
Na przełomie października - listopada kolejny szpital i kolejne specjalistyczne badania.
Wreszcie trafiamy na właściwych lekarzy.
Blogowo opisuję podróże dawniejsze, trochę bieżących oraz dzielę się z Wami moimi odczuciami..
Rok 2020
W styczniu lecimy do Dubaju. Czuję się tam wyjątkowo dobrze. Owszem na całodniowych wycieczkach odczuwam zmęczenie, ale nie jest aż tak źle.
Wiosną rozpoczynam cykl postów na temat mojego miasta, który bardzo chciałabym kontynuować.
Wcześniej w lutym szpital w Jaworznie. Planowany pobyt - biopsja nerki.
Potem długie czekanie na wynik. Aż do czerwca.
Resztę już wiecie...
Amyloidoza...
To ona sprawia, że moje serce jest coraz słabsze i mam inne złe stany.
W przyszłym tygodniu M. zawozi mnie do kliniki. Wczoraj mój prowadzący lekarz wręczył mi skierowanie.
I tak 09 lipca minęło 7 lat . Wiele naszych podróży, ciekawych miejsc nie zostało jeszcze opisanych.
Bo nie zawsze był odpowiedni czas, okoliczności, które sprzyjały blogowaniu.
Dziękuję wszystkim, którzy odwiedzają mój blog.
Dziękuję szczególnie moim wiernym Czytelnikom, za te siedem trudnych lat. Za prywatne e-maile, rozmowy telefoniczne, spotkania, każde dobre słowo, wsparcie, empatię. Za przyjaźń...
DZIĘKUJĘ KOCHANI, że JESTEŚCIE. :)
Dziękuję także M. za "sesje" zdjęciowe, Synowi oraz Ang.
Aniu, gdziekolwiek jesteś, Tobie także dziękuję...
**************
Dzisiejszy ranek przywitał nas deszczem. Zdjęcia sprzed dwóch dni.
Miało być inne miejsce, ale byłam zmęczona, więc zdecydowaliśmy, że jeśli mają być jakiekolwiek zdjęcia, to najbliżej naszego mieszkania.
Ostatnio "ciągnie" mnie do czerwonego koloru. Może podświadomie szukam w tym kolorze energii, której tak bardzo mi brakuje? Nie wiem...
Więc "świętuję" na czerwono. Nie, nie świętuję, po prostu JESTEM.
A to tak z okazji rocznicy :)
A to cacko torebusiowe kupił mi M. za parę złotych w sh :)
Jeden z moich ulubionych utworów Marka Grechuty. Proszę, napiszcie mi, czy otwiera się u Was filmik.
Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających, szczególnie MOICH WIERNYCH CZYTELNIKÓW :)
Życzę dobrego i spokojnego weekendu oraz przyszłego tygodnia.
Wasza Barbarossa.
Zestaw:
Sukienka: Bon prix
Dodatki: lokalny sklep
Kozaki: Sklep prywatny Ustroń
Tak mi się przypomniało akurat, że wczoraj złapałam za czerwoną, ślicznie wybarwioną wiśnię. Zerwałam z drzewa, zjadłam a kwaśna była tak, że jeszcze długo czułam jej smak w zębach. Energetyczne doznanie, nie ma co.
OdpowiedzUsuńJestem z Tobą tutaj znacznie krócej, teraz wiem o ile więcej wydarzyło się w Twoim życiu wcześniej, od kiedy liczysz czas na blogu, a ten skrót pokazał co było najważniejsze.
To więcej niż myślisz. W imieniu wszystkich czytelników, dziękuję, że dzielisz się z nami swoimi przemyśleniami, życiem, podróżami, emocjami. Już dawno ktoś powiedział, że najcenniejsze pośród ksiąg są biografie, bo mają realną wartość. A czymże innym przecie jest blog?
Trzymaj się.
Dziękuję Ci za ten komentarz:)
UsuńDroga Aniu, w moim życiu przed prowadzeniem bloga także wydarzały się bardzo trudne sytuacje, którym musiałam sprostać... Nie pisałam już o nich.
Czasem zastanawiałam się, czy ja na tym świecie jestem za karę. Ale mimo wszystko próbowałam być optymistką i dostrzegałam pozytywy. Potrafiłam i nadal potrafię cieszyć się małymi rzeczami, sytuacjami i zawsze doceniałam to, co mam i nie chodzi oczywiście o jakiś majątek. A Rodzina to dla mnie jedna z bardzo ważnych wartości.
Jutro pierwsza wizyta w klinice, w środę prawdopodobnie przyjęcie.
Trzymanie kciuków się przyda.:) Dziękuję.
Piekny wpis Basiu. Uwielbiam czytac o Twoich wycieczkach - miejsca sa ciekawie opisane i sfotografowane. Zawsze z niecierpliwoscia czekam na kolejny wpis.
OdpowiedzUsuńDziękuję Jagodo.:)
UsuńBardzo bym chciała z M. nadal podróżować. Czas pokaże, czy będzie to możliwe.
A przede wszystkim cieszyć się spotkaniami z Rodziną i Przyjaciółmi.
Pozdrawiam Cię bardzo mocno.:)
Przed Tobą kolejne 7 :)
OdpowiedzUsuńOby tak było Łukaszu :) I jeszcze kolejne...
UsuńDziękuję i pozdrawiam.
Cudownie wyglądasz Basiu w tej czerwieni. Dużo przeszłaś przez te 7 lat, aż łezka w oku się zakręciła. Gratuluję że mimo wszystko prowadzisz tak wspaniałego bloga, Ania z pewnością by się ucieszyła. Dużo zdrowia i radości Basiu ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńDroga Dorotko, znamy się wirtualnie już długo.:)
UsuńDziękuję Ci za ten komentarz i empatię.
Tobie także życzę wszystkiego dobrego.
Jak już coś się wyklaruje, to wreszcie napiszę.:)
Moc serdeczności posyłam. Buziaki!
Dziękuję za to osobiste podsumowanie Basiu! Znalazłaś piękne słowa Marka Grechuty i tak trzymaj! Dodam jeszcze, że nasz wieszcz narodowy napisał kiedyś, że: SIŁA WEWNĘTRZNA CZŁOWIEKA JEST NIEZMIERNA, JAKIEJ ROZUM PRZEWIDZIEĆ NIE MOŻE. Życzę Ci tej ogromnej siły:)
OdpowiedzUsuńPs. Wszystko się ładnie otwiera. A w czerwonym też Ci bardzo pięknie!!!
Całusy dla Was:)))
Droga Urszulo, to ja dziękuję Ci za ten komentarz pełen empatii i zrozumienia.
UsuńCieszę się, że poznałam Cię wirtualnie.:) A w zasadzie ciebie i Twojego Męża.
Cytat piękny i mądry. Czasem w realu tej siły zaczyna mi już brakować...
Moc uścisków i buziaków posyłam.:)
Pani Basiu, życzę zdrowia,jest Pani bardzo sympatyczna, empatyczna i serdeczną. Przykro mi bardzo, że tyle na Pania spadło, niestety podejrzewam że choroba tak szybko i mocno się rozwinęła przez stres, te depresyjne Stany itp. Piękna sukienka, pozdrawiam serdecznie Kasia
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu za ten komentarz :)
UsuńCzy my się znamy osobiście?
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
PS Mam nadzieję, że będę Cię jeszcze długo gościć na moim blogu.
Niestety nie znamy się, kiedys już zostawiłam komentarz lub dwa ale bardzo rzadko coś piszę. Obserwuję od dawna, na pewno kilka lat😊Lubię Pani bloga, stroje, podróże, nie raz tez jest mi bardzo przykro jak się źle u Pani dzieje, bardzo kibicuje w powrocie do zdrowia, pozdrawiam serdecznie Kasia
UsuńSzkoda...
UsuńDziękuję zatem za odwiedziny, empatię i serdeczności.:)
Pozdrawiam Cię Kasiu ciepło i życzę wszystkiego dobrego.
Basiu, po pierwsze, choć najmniej istotne, oprócz kobaltu do twoich kolorów bez wątpienia należy czerwień. Po drugie - jesteś dzielna. Po trzecie - potrafisz tu z nami byc mimo wielu trudności, i to jest bardzo cenne.
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję...
UsuńI ciągle liczę na kolejne spotkanie w realu przy dobrej kawce czy herbatce.:)
Pozdrawiam Cię serdecznie.:)
Jak tylko będziesz mogła, to sie odezwij
UsuńOczywiście Aniu, jeśli tylko moja dalsza diagnostyka będzie pomagała mi normalnie w miarę funkcjonować, wypiszą mnie z kliniki, odezwę się.:)
UsuńW czwartek przyjęcie do kliniki.
Basiu, wiele złego wydarzyło się w Twoim życiu w ostatnich latach... Bilans jest smutny, ale na szczęście są i dobre momenty, szczęśliwe wydarzenia (ukochana wnuczusia) i wspaniałe podróże za Tobą i ciągle przed. Musisz uchwycić się dobra w Twoim życiu, cieszyć i delektować się tym, co dobre. A jest tego wciąż i wciąż wiele i jeszcze wiele przed Tobą. Pamiętaj, że Ania chciałaby abyś była szczęśliwa tu i teraz. Dbaj o siebie !
OdpowiedzUsuńWysyłam Ci moc serdeczności, uścisków. Niech to wsaniałe miejsce w sieci trwa, trwa i trwa ! Liczę na kolejne takie rocznice !
Droga Meliso, zawsze potrafiłam i potrafię dostrzegać i doceniać, to co było i jest dobre.:)
UsuńDbam o siebie, M. dba mnie, ale choroba nie wybiera...
Trzymaj, proszę nadal kciuki :)
Dziękuję pięknie za komentarz pełen empatii.
Pozdrawiam Cię cieplo!
Miało być: ciepło...
UsuńBasiu,tym razem zabrałaś nas w podróż w głąb Twojego życia.Trudna,bolesna podróż,ktorą czasem rozjaśnia Wasza kolejna wyprawa ..zawsze pomaga obecność bliskich osób.Jesteś piękną,niezwykle dzielną osobą, już wyczerpałaś limit niepomyślnych zdarzeń.Dużo siły,samych dobrych wiadomości o zdrowiu, wielu jeszcze niezapomnianych podróży. Czekamy na Ciebie!
OdpowiedzUsuńPięknie to ujęłaś. Tak, to jest część podróży w głąb mojego życia. Wcześniejsze lata także do końca nie były łatwe...
UsuńDziękuję bardzo za komentarz pełen zrozumienia i empatii.:)
Bardzo bym chciała podzielić się dobrymi informacjami. Czas pokaże.
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!
Sprawdziłam, mój blog jest o rok młodszy:-)
OdpowiedzUsuńNaprawdę czas leci rakietą!
Dziękuję Ci za podsumowanie, bo nie znamy się od początku, więc sporo się dowiedziałam.
Wiele podróżowałaś, ale i wiele przeszłaś, podziwiam Cię za szczerość, wole zycia i mimo wszystko siłę.
życzę, abyś uporała się ze zdrowiem i mogła dalej podróżować, pisać i z nami rozmawiać:-)
Droga Jotko, dziękuję za każde dobre słowo :) i empatię.:)
UsuńOby tak było, jak piszesz.
Sił zaczyna brakować, ale dzięki Rodzinie, Przyjaciołom, Wam - blogowej Rodzince, czuję ogromne wsparcie. Bardzo to doceniam.:)
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Z wielką uwaga przeczytałam Twój wpis..Bardzo się cieszę że siedem lat temu założyłaś bloga:)))uwielbiam go czytać i oglądać:)))pokazujesz cudowne miejsca i pięknie je opisujesz:)))do tego zawsze pięknie i bardzo elegancko wyglądasz:)))a przede wszystkim cieszę się że za sprawą bloga mogłam Cię poznać osobiście i Twojego męża:))mam wielką nadzieję że ta kolejna zawierucha która Cię dopadła minie i spotkamy się ponownie:)))Basiu w tej sukience wyglądasz uroczo:)))Pozdrawiam serdecznie i powodzenia oraz zdrowia życzę:)))))
OdpowiedzUsuńKochana Reniu, także się cieszę, że poznałam Cię najpierw wirtualnie a potem osobiście.
UsuńPobyt u Was będę zawsze wspominać z wielką radością.:)
Dziękuję Ci za ten komentarz, za wszystkie dobre i miłe słowa.
Żyjmy nadzieją, że znowu się spotkamy.
Wszystkiego dobrego Reniu, pozdrawiam Cię bardzo ciepło.
Basieńko KOchana, Ja też bardzo tęsknię za Tobą i dlatego, mimo postanowień, że nie będę komentować, nie mogłam nie złamać się. Piękny jubileusz. Dziękuję Ci z całego serca, że zechciałas się podzielić swoimi wspomnieniami. Dźwigasz ogromny ciężar, ale gdybyś o nim nie napisała na blogu, to z fotek widać szczęśliwą ( na pozór) i odważną, choć nie dlatego, że w czerwieni PIĘKNĄ KOBIETĘ o szlachetnym sercu. Sciskam Cię, Kochanie i życzę przede wszystkim - szczęścia w zdrowiu :)))
OdpowiedzUsuńWitaj droga Tereso.:)
UsuńPiękny jubileusz, ale i trudne podsumowanie tych lat...
Brakuje mi Twoich wpisów...
Dziękuję za wszystkie słowa pełne empatii i serdeczności.
Pozdrawiam Cię mocno i ślę uściski.
Dziękuję 😘❤️Ang.
OdpowiedzUsuńMoc buziaków Ang.:)
UsuńRozumiemy się bez zbędnych słów.:)
Bardzo wzruszający i piękny post Basiu, wiele ciężkich i trudnych momentów za Tobą, ale głęboko wierzę, że wszystko, co złe i smutne rozpłynie się i nie powróci więcej. Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy, życzę Ci kolejnych siedmiu lat, żebyśmy się razem spotkali wtedy w zdrowiu i uśmiechu. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za ten komentarz.:) Studiujesz medycynę i zdajesz sobie sprawę z tego, że łatwo nie będzie... Te wszystkie komentarze jednak pełne empatii i dobrych słów na pewno zaowocują.
UsuńChcę w to wierzyć.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.:)
Witaj niedzielnym porankiem Basiu
OdpowiedzUsuńGratuluję rocznicy i biegnę na dół do Twojego miasta
Pozdrawiam śpiącym jeszcze światem
Witaj Ismeno.
UsuńJest już wieczór. Dziękuję za wszystkie sms-y.:)
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!
jest Pani piękną i silną kobietą i wierzę że teraz będzie tylko lepiej.... a jak będzie niefajnie to bezinteresownie Pani pomogę.....to co przeczytało poruszyło mnie
OdpowiedzUsuńWitaj na moim skromnym blogu.:)
UsuńDziękuję ślicznie za ten komentarz i proponowaną pomoc.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Basiu, znamy się od początku, pierwszy raz zobaczyłam Cię na blogu Ani, bo poznałyśmy się dzięki Ani. Cały czas jesteśmy w kontakcie, wiem co przeżyłaś ale wiem też, że jesteś silną osobą. Kocham Twoje podróże, kocham Twoje wpisy modowe. Te lata tak szybko przeleciały...i te nasze spotkania w realu, niecierpliwie czekam na następne, jeszcze będzie pięknie i nasze pogaduchy nie będą miały końca. Póki co muszą wystarczyć telefoniczne. Ściskam mocno, tulę i wiem, że będzie dobrze. Odezwij się jak tylko będziesz miała czas i ochotę. Buziaki posyłam...i dodam jeszcze, że pięknie Ci w czerwieni...
OdpowiedzUsuńTak Basiu było...
UsuńTy moja droga wszystko wiesz...
Bardzo się cieszę, że poznałam Cię w realu.:) I także bardzo chciałabym się znowu z Tobą spotkać. Odezwę się. Proszę o cierpliwość.
Dziękuję, że za te wszystkie lata wsparcia, za każdą rozmowę.:)
Pozdrawiam Cię Basiu bardzo ciepło i także moc buziaków posyłam.
Wszystkie filmiki mi się włączyły, też bardzo lubię tą piosenkę
OdpowiedzUsuńCo do podsumowania, to bardzo dużo Pani przeżyła. Jest Pani naprawdę silną kobietą, podziwiam!
Życzę dużo szczęścia, pomyślności i przede wszystkim zdrowia!
Dziękuję Paulino za ten komentarz i słowa wsparcia.
UsuńOby Twoje życzenia się spełniły.:)
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
To ja dziękuję Ci Basiu za tak wspaniałego bloga i za to, że mogę na nim gościć rozkoszując się pięknem naszego świata. Bardzo wiele przeszłaś w ciągu tych siedmiu lat, jednak z tego co widzę, nie były to tylko i wyłącznie złe rzeczy. A wspomnienia z cudownych podróży zostaną z Tobą(i z nami).
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie i życzę kolejnych lat blogowania
Dziękuję ślicznie Karolino za komentarz. Sama borykasz się z różnymi problemami, podziwiam Twoją życiową postawę.
UsuńTe wszystkie serdeczne i pełne empatii słowa muszą zaowocować.:)
Bardzo chciałabym nadal być z Wami w blogosferze.
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!
Pięknie, że jesteś i równie pięknie wyglądasz Basiu 🙂👍 Bloguj nam dalej przez kolejne lata, pozdrawiam serdecznie 🙂🙂❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewuś :)
UsuńOby wszystko wreszcie się poukładało...
Moc serdeczności posyłam i buziaki!
Miło mi...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Agnieszko.:)
Ależ kreacja z okazji 7emki! Czerwona Królowa ♥️ Basiu, ja Tobie życzę przede wszystkim zdrowia. Jak najwięcej siły, na dalsze blogowanie też. Jesteś jedną z najlepszych, prawdziwych Osób, jakie poznałam (choć tylko wirtualnie) w ostatnich latach. Empatyczna, wrażliwa, nie egocentryczna... Czytałam trochę o chorobie, którą Ci zdiagnozowano - trzymam kciuki, żebyś Ty była silniejsza niż ona. I wierzę mocno, że tak jest i będzie ✌️ Ściskam Cię 😘
OdpowiedzUsuńSylwio kochana, ja i Królowa:D Za dobrze mnie znasz, jakie preferuję wartości w życiu.
UsuńNiemniej jednak, dziękuję za komplement. Gdybym miała chociaż trochę władzy i czarodziejską różdżkę, zlikwidowałabym wszystkie choroby, cierpienia, zło...
Ależ ja mam nierealne marzenia...
Bardzo, bardzo dziękuję Ci za ten komentarz, to jak mnie postrzegasz. Wzruszyłam się.
Dziękuję za wszystkie e-maile, każde dobre słowo.
Z mojej strony: Daję słowo dawnej harcerki, że postaram się być silna :)
Może kiedyś wreszcie usiądziemy razem na przepięknej Pustyni Błędowskiej.:)
Moc uścisków także posyłam i buziaków.
BĄDŻ DALEJ Basiu!
OdpowiedzUsuńJesteś wyjątkowo pięknym i wartościowym Człowiekiem.
Życzę Ci wszystkiego co jest Najwspanialsze :-)
Dziękuję kochana Stokrotko.:)
UsuńBardzo chcę być długo i jeszcze dłużej...
Pozdrawiam Cię baaardzo mocno.:)
Basiu, tak wiele się wydarzyło w Twoim życiu przez te siedem lat.
OdpowiedzUsuńWiele przeszliście...
Chciałabym Ci z całego serca życzyć, żeby następne lata przyniosły Wam więcej radości, optymizmu i powodów do zadowolenia z życia. Przede wszystkim życzę Ci dużo zdrowia.
Niech w końcu wszystkie choróbska odpuszczą:)
Trzymam mocno kciuki:)
W czerwonej kreacji wyglądasz ślicznie, a torebeczka bardzo trafiona:)
Oczywiście przyjmij najlepsze życzenia z okazji urodzin bloga:)
Przed tymi siedmioma latami także dużo się działo...
UsuńDziękuję Ci bardzo za komentarz, słowa wsparcia i życzenia.
Proszę o pamięć w modlitwie.
Bardzo chciałabym jeszcze długo blogować oraz odwiedzać moje ulubione blogi.:)
Dzięki Waszym podróżom także poznałam mnóstwo ciekawych miejsc.
Pozdrawiam Cię Mario serdecznie i Twoją Rodzinę.
No to będziesz miała Basiu ode mnie podwójne życzenia, bo byłam przekonana, że ten komentarz przepadł gdzieś w eterze:)
UsuńMario, dobre słowa, życzenia i serdeczności zawsze cieszą i są bardzo budujące.
UsuńA teraz jest mi to bardzo potrzebne :)
Przede wszystkim gratulacje z okazji rocznicy bloga. Zrobione przez Ciebie podsumowanie, pozwoliło lepiej poznać autorkę(szkoda, że nicki komentatorów zlewają się z tłem i trudno je odczytać. Dla mnie to o tyle ważne, że czytając blogi, często mod jednego przechodzę do innego, bo komentarz mnie zainteresował). Podziwiam Twój hart ducha i wolę życia. Chociaż choruję od urodzenia i z dolegliwościami powinnam być za pan brat, to chyba nie poradziłabym sobie z tym, co spotkało Ciebie. Bardzo do twarzy Ci w czerwonym(też bardzo lubię ubrania w tym kolorze), ale ciężkie buty do tak zwiewnej sukienki trochę mi "przeszkadzają". Jest to jednak moje indywidualne odczucie. Życzę zdrowia, udanych wojaży i dalszej dobroci M.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz, słowa wsparcia i życzenia.:)
UsuńWcześniej przed prowadzeniem bloga życie także mnie nie rozpieszczało...
Ale zawsze byłam komuś potrzebna i nie poddawałam się.
Jeśli zdrowie mi pozwoli i będę nadal blogować, chciałabym chociaż trochę zmienić szatę graficzną. Na razie nie mam do tego głowy.
Te buty są z dosyć cienkiej skóry, ale faktycznie wyjątkowo ciężko wyszły na zdjęciach.:) Było po deszczu i tak jakoś złapałam je zamiast szpilek w ostatnim momencie.
Może kiedyś pokaże tę sukienkę w lżejszej odsłonie :)
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Czerwień, w którą jesteś ubrana, pięknie współgra z Twoimi ciemnymi włosami. podobają mi sę też buty oraz torebeczka kupiona przez M.
OdpowiedzUsuńDużo w życiu przeszłaś, ale jakoś dajesz sobie radę ze wszystkim. Podziwiam Cię. Ja też mam swoje niełatwe dolegliwości, ale jakoś daję radę. Na pewno masz wielką wolę życia.
Życzę kolejnych wspaniałych lat blogowania; serdecznie Cię, Basiu, pozdrawiam :)
Droga Haniu, dawałam i daję, ale siły mnie powoli opuszczają. Ten bagaż doświadczeń staję się coraz bardziej ciężki... Są dni, że nie mam siły na nic.:(
UsuńDziękuję za słowa wsparcia i empatię.
Pozdrawiam Cię Haniu bardzo mocno! Życzę także wszystkiego dobrego.
Droga Basiu, wiele przeszłaś w ciągu tych siedmiu lat.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, żeby kolejne lata przyniosły zdecydowanie więcej radości niż smutku, żeby spokój oraz równowaga zagościły w Twoim sercu, a zdrowie wróciło w końcu na właściwe tory:)
Twoja czerwona kreacja jest super, a torebeczka bardzo oryginalna i trafiona:)
Basiu wszystkiego naj, naj, naj ....:):)
Mario, jeszcze raz dziękuję za tyle serdeczności.:) i miłe słowa.:)
UsuńW czwartek przyjęcie do kliniki. Wczoraj byliśmy, ale tylko zrobili mi wymaz, czy nie mam covida. Takie procedury.
Pozdrawiam Cię w piękny słoneczny dzionek. :)
PS Niestety siedzę w domu. Nie mogę się narażać i nigdzie wychodzić.
Bądź z nami jak najdłużej ! Twój blog stał się po troszę Twoim pamiętnikiem ....u mnie jest tak samo ....i też nie chcę nic na nim zmieniać :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Beato. :)
UsuńMasz rację, to nie jest typowy blog podróżniczy. A na zmiany nie mam teraz głowy.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Barbarosso kochana, kolejny raz wracam do Twojego posta i nie mogę się powstrzymać od łez... To dlatego nie mogłam w wczesniej napisać komentarza, bo co napisać po przeczytaniu, gdy sama nie moge Ci pomóc, może jedynie slowem się uda?
OdpowiedzUsuńNie znałam Cię za dobrze, a ten skrót pozwolił mi bardziej wczuć się w Twoją sytuację. Wierzę, że uda Ci się wyjść bez szwanku z choroby, że nacieszysz się bliskimi i oni Tobą. Ania byłaby z Ciebie dumna, że konsekwentnie piszesz bloga i masz tylu blogowych przyjaciół.
Bardzo mocno Cię przytulam.:))
Bardzo Ci dziękuję moja droga za każde słowo.
UsuńZobaczymy, co i jak dalej będzie...
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!
Życzę wszystkiego dobrego.:)
Można mieć nadzieję, że skoro w końcu jest prawidłowa diagnoza to i leczenie będzie efektywne. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i kolejnych siedmiu lat blogowania. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDiagnoza się "rozwija". Na ostateczne wyniki muszę czekać aż 3 tygodnie.
UsuńTak bardzo chciałabym gdzież pojechać z M. chociaż na kilka dni, ale na razie jest to niemożliwe.
Dziękuję za wsparcie i życzenia.
Pozdrawiam serdecznie.
Kochana mam łzy w oczach, ciesze się, że jesteś tu tak długo. Dłużej ode mnie i aż tyle się nie znamy ale mam nadzieję, że będziemy tu w blogosferze razem nadal :). Uwielbiam czytać Twoje wpisy, oglądać zdjęcia z podróży i Twoich kreacji. Poznałam tyle ciekawych zakątków z mojej okolicy. Ciągle mam nadzieję, że się spotkamy :) Cieszę się też, że na blogu potrafisz być sobą, że dzielisz się z nami tymi pięknymi ale też i bolesnymi chwilami. W ten sposób stajesz się naszą wirtualną przyjaciółką :) Nie zmieniaj się Kochana! Dużo dużo zdrówka życzę :*
OdpowiedzUsuńKochana Sady, także bardzo chciałabym Cię w końcu Cię poznać.
UsuńMoże kiedyś to się wreszcie uda...
Dziękuję za komentarz pełen empatii i ciepłych słów.:)
Pozdrawiam Cie bardzo ciepło. BUZIAKI!!!
Hello,
OdpowiedzUsuńA wonderful post with nice pictures.
Wonderful nature and nice with your wonderful dress.
Greetings, Marco
Dziękuję bardzo Marco za miły komentarz :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Kochana Basiu, pamiętam wiele...dobrze, że napisałaś takie wspomnienia. Chciałabym by kolejne lata były dobre.
OdpowiedzUsuńBasiu, dziękuję, że jesteś w moim życiu. Dziękuję za wszystko.
UsuńRozumiemy się bez słów...
Droga Basiu gratuluje 7 lat blogowania i życze Ci kolejnych w zdrowiu i szcześciu. Od niedawna obserwuje Twój bardzo ciekawy blog, bo sama dopiero raczkuje w tej dziedzinie. Tez do założenia blgu namówiła mnie córka. Z przejeciem przeczytałam Twoje rozważania. Przeszłaś wielką tragedie. Rozumiem Twój ból , bo sama straciłam w krótki czasie meża i mame. Do tego nałożyły sie kłopoty ze zdrowiem. Mam kubek z zabawnym napisem- ,,Upadłaś, powstań popraw korone i ruszaj dalej''. Ty ruszyłas dalej i tak trzymać. Ja też ruszułam, a moją najwieksza radością są moje dwie cudowne wnusie.
OdpowiedzUsuńP.S. Przepieknie Basiu wyglądasz. Według psychologii kolorów czerwień charakteryzuje potrzebę aktywności emocjonalnej i fizycznej i wpływaa pobudzająco na organizm, a wieć świetnie wybrałaś . Cieplutko pozdrawiam:)
Dziękuję Ci pięknie z tak obszerny komentarz i każde dobre i miłe słowo.:)
UsuńMoją wielka radością także jest Wnusia oraz Wnuczki i Wnuki ze strony M.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Basiu, pozdrawiam serdecznie i życzę kolejnych szczęśliwych rocznic :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie Jolu.
UsuńPozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Witaj Basiu, poeknyni wzruszający tekst... Zawsze jak wspominasz swoją córkę płaczę a dziś sa jej i moje imieniny...
OdpowiedzUsuńBasiu zycze Ci kolejnych owocnych lat w blogowaniu bo miło się do Ciebie zaglada, zdrowka i dużo sił...
Kochana Aniu.
UsuńSpóźnione życzenia imieninowe.:)
Bardzo dziękuję za serdeczność i empatię.
Ściskam Cię mocno. Buziaki!!!
Wzruszające podsumowanie tych 7 lat. Basiu... jesteś silniejsza, niż Ci się wydaje!!! Życzę Ci jak najwięcej radosnych dni i moc zdrowia!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana.:)
UsuńMoc buziaków posyłam.