Obolałe serce z tęsknoty szamoce się, jak zraniony ptak...
Widziałam Cię śliczną, uśmiechniętą... Piękną niby Anioł...
Miałaś 10, może 11 lat...
Chowałaś się pod kocem w kwiaty, który mienił się wszystkimi kolorami świata...
Słyszałam Córeczko Twój perlisty śmiech...
- Aniu, to Ty?
- Tak mamo... Bawię się...
- Zostaniesz tutaj czy pójdziesz do babci. Ja muszę wyjść, dosłownie na pół godziny...
- Dobrze mamo. Zostanę tutaj...
Wpatruję się w Twoją śliczną, uśmiechniętą twarz...
- Mamo...
- Tak...
- Kochasz mnie?
Podchodzę do Ciebie i tulę ze wszystkich sił. Czuję Cię tak mocno...
- Tak Aniu, kocham Cię nad życie...
- Ja Ciebie też mamo...
Słyszę perlisty śmiech, widzę kolorowy kocyk w kwiaty... I nagle wszystko znika...
Więc teraz przychodzisz do mnie tylko w snach...
To był piękny, niezwykły sen. Ale tylko sen...
Za oknem kolejny dzień, siedzę odrętwiała na łóżku... Jeszcze czuję Twoje ciepło, słyszę Twój głos...
Jeszcze widzę Twoją twarz...
Córeczko, gdziekolwiek jesteś, wierzę, że każda miniona noc, każdy miniony dzień zbliżają mnie do Ciebie...
Odpoczywaj w pokoju...
Dobranoc Aniu, będę na Ciebie czekać w kolejnym śnie...
Ten post dedykuję wszystkim Rodzicom, których ukochane Dzieci są już po DRUGIEJ STRONIE...
Powoli, bardzo powoli zbieram się, by do Was wrócić.
Zdjęcia - źródło Internet
Przytulam mocno
OdpowiedzUsuńDziękuję Olu...
UsuńNigdy nie miałam córki, ale wyobrażam sobie Twój ból Basiu...
OdpowiedzUsuńTego bólu nie da się opisać żadnymi słowami...
UsuńBasiu, Twoja Ukochana Córeczka odpoczywa w pokoju.
OdpowiedzUsuńWiemy jak bardzo cierpisz i tęsknisz. Bardzo Ci współczuję i mocno tulę.
Basiu, postaraj się do nas wrócić. Proszę.
Serdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję za tyle serdeczności.
UsuńPróbuję wrócić, tylko to takie trudne...
Moc pozdrowień.
Basiu przytulam i trudno napisać inne słowa. Myślę, że tam ludzie są szczęśliwi i czekają na przyjście swoich bliskich. Tam kiedyś wszyscy się spotkamy.
OdpowiedzUsuńJolu droga, czasem wątpię, czy jest to TAM... Jeśli jest, to jedyne pocieszenie...
UsuńMocno ściskam Kochana :*
OdpowiedzUsuńDziękuję Dorotko.
UsuńBasiu, pięknie piszesz. Ale wyczuwa się Twój ból. Ściskam Cię mocno :)
OdpowiedzUsuńBól nie mija... Z każdym dniem jest większy...
UsuńPozdrawiam Cię ciepło.
Ból może minie, pamięć zawsze zostanie. Śle dobre słowo.
OdpowiedzUsuńOlu, ból narasta... Zbliżają się urodziny Córki, potem święta BN... Jak żyć bez Ani? To jest bardzo trudne...
UsuńBasiu,pięknie to ujęłaś,wszyscy zmierzamy w tym kierunku,pozdrawiam gorąco-Ania
OdpowiedzUsuńTak zmierzamy... Tylko na razie jestem tu i bardzo brakuje mi Ani...
UsuńBasiu, przytulam Cię mocno, ból z czasem będzie mniejszy, pamięć i żal bez względu na to ile lat minie 10, 30 czy 50, w sercu zostanie na zawsze nieutulony.....ale jest nadzieja na spotkanie i tym musimy żyć!
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowa... Wiem to wszystko, ale wątpię czy ból minie a moja wielka tęsknota za Anią - nigdy...
UsuńBasiu myślałam o Tobie bardzo często w ostatnich dniach.Mocno Cię przytulam i pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu... Jest ciężko...
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Basiu...Żadne słowa nie ukoją Twojego bólu...
OdpowiedzUsuńMyślę o Tobie i Ani...
Ściskam z całych sił:*
Dziękuję ślicznie...
UsuńNie zadzwonię - mam bezgłos (3 tydzień):)
Buziaki!
Prawda jest taka, że ten kto nie przeżył śmierci dziecka nigdy tego nie zrozumie. Może tylko spróbować zrozumieć.
OdpowiedzUsuńBasiu tak bardzo, bardzo Ci współczuję.
Droga Mario, nigdy przenigdy nie dopuszczałam do myśli, bym miała pożegnać swoje dziecko...
UsuńKażdego dnia zadaje sobie pytanie: Dlaczego?!
I nie znajduję odpowiedzi...
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Basieńko, ściskam mocno, cokolwiek napiszę to i tak nic nie ukoi Twojego bólu i tęsknoty. Ania zawsze pozostanie w mojej pamięci, czasami zaglądam na jej bloga i łzy same cisną się do oczu ...buziaki...
OdpowiedzUsuńKochana Basiu, Ty wiesz, że Moja Ania także lubiła do Ciebie zaglądać...
UsuńZ każdym dniem, miesiącem jest gorzej...
Bardzo za Nią tęsknię i panicznie boję się Świat Bożego Narodzenia...
Ania je uwielbiała...
Pozdrawiam Cię ciepło!
Myślałam o Tobie Basiu. Ja straciłam siostrę, kiedy nasza mama jeszcze żyła i pamiętam Jej ogromny ból nieporównywalny do żadnej innej tragedii a przecież pochowała już rodziców, braci, siostry, męża a w momencie śmierci swojego dziecka poczuła się osierocona. Pamiętam słowa mojej mamy "co ja takiego Bogu zrobiłam, że mnie tak ukarał, że mnie osierocił" . Przytulam Cię Basieńko i życzę dużo siły.
OdpowiedzUsuńKochana Lusiuniu i ja zadaję sobie takie pytania...
UsuńMam żal do Boga, że odebrał Ani życie...
Dziękuję Lusiuniu za słowa wsparcia.
Cóż... nie ma takich słów które ukoją, a więc tylko czas i czekanie. Dobrze ,że sny takie piękne. Tulę.
OdpowiedzUsuńNie ma... Ból z każdym dniem jest większy...
UsuńSny bywają piękne, ale to tylko sny...
Pozdrawiam Cię Grażyno serdecznie.
Sciskam mocno Pani Basiu tak czesto mysle i pytam ,ale odpowiedzi nie znajduje.Duzo duzo sil zycze .
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu...
UsuńCzy My się znamy osobiście?
Pani Basiu nie znamy sie osobiscie.Szkoda bardzo
UsuńPrzytulam... Pamiętaj, że jestem...
OdpowiedzUsuńDziękuję Duśka...
UsuńZadzwoniłabym wreszcie, tylko że od 3 tygodni mam bezgłos... :(
Pozdrawiam Cię ciepło!
Aż boli serce jak się to czyta:(Ostatnio zmarł tragicznie mojej koleżanki syn,miał nieco ponad 20 lat...bardzo to przeżyłam.Każda taka historia jest okropna,rodzice nie powinni chować swoich ukochanych dzieci...Pozdrawiam serdecznie,życzę siły by żyć dalej;*
OdpowiedzUsuńWspółczuję bardzo rodzicom tego Chłopca.
UsuńTen ból jest okropny... I z każdym dniem jest większy i ta wielka tęsknota...:(
Dziękuję za słowa wsparcia.
Pozdrawiam serdecznie.
Pani Basiu, przytulam mocno.. Nie wiem co powiedzieć nadal... Po prostu przytulam......
OdpowiedzUsuńDziękuję Agnieszko...
UsuńWszystkiego dobrego!
Nie mam słów, żeby napisać jak bardzo Ci współczuję... dołączam do moich przedmówczyń i także przytulam...
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu...
UsuńMinęło 9 miesięcy, ból i tęsknota z każdym dniem są większe...
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Stracić własne dziecko to najtragiczniejsze co może spotkać matkę...Los bywa naprawdę okrutny...
OdpowiedzUsuńBardzo okrutny...
UsuńPani Basiu bardzo Pani współczuje,a wiem co piszę bo u mnie ten ból trwa już 20 lat.I nie mogę powiedzieć że czas łagodzi ten ból.Pewnie że trzeba żyć dalej i czasami nawet się uśmiechać ale są takie dni że nawet po tylu latach wyję z rozpaczy i tęsknoty. Najgorsze są święta jeszcze nie było Świąt BN żebym nie przepłakała chociaż odkąd na świecie pojawiła się wnuczka wnosi nam dużo radości.
OdpowiedzUsuńKto tego nie przeżył nie jest wstanie zrozumieć,pamiętam że miesiąc przed śmiercią mojego syna w wypadku zginął syn mojego kolegi wydawało mi się że bardzo go rozumiem ale to nie prawda tego nie da się zrozumieć .Pani Basiu dobrze że Pani mówi ,pisze o córce to bardzo pomaga ,mnie tego zabrakło .Wszyscy mnie oszczędzali myśleli że jak nie będą ze mną o tym rozmawiać to mi pomagają ale to nie prawda .Pozdrawiam .
Witam na moim blogu.
UsuńDziękuję za ten długi komentarz. To przykre, że pani także musiała pożegnać swoje dziecko.
Ja bardzo boję się nadchodzących świat, Ania tak bardzo je lubiła...
W listopadzie córka skończyłaby 35 lat... To takie niesprawiedliwe. Dlaczego rodzice muszę żegnać swoje dzieci?
Próbuję wrócić do blogowania, do opisywania moich podróży, ale to wszytko jest dla mnie zbyt trudne...
To Córka namówiła mnie na prowadzanie bloga... Ona także prowadziła swój: Vintage Cat.
Będzie mi miło, jak poznam pani imię.
Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę wszystkiego dobrego.
Przepraszam że się nie przedstawiłam ,mam na imię Iwona i od dawna czytam Pani bloga .Zawsze podziwiałam Pani ciekawość świata i chęć dzielenia się swoimi podróżami z nami.Czekam na nowe wpisy .Pozdrawiam.
UsuńWitam pani Iwono.
UsuńDziękuję za każde dobre słowo.
Pozdrawiam bardzo ciepło!
Ona cały czas jest na pewno blisko Ciebie. Wierze w to głęboko, że kiedyś wszyscy się spotkamy. Współczuję Ci serdecznie i przytulam do serca.
OdpowiedzUsuńKrysiu ja to wiem, ale tak bardzo chciałabym Ją przytulić, tak naprawdę...
UsuńDziękuję za dobre słowo...
Basiu Ania jest na pewno z Tobą. Przygląda Ci się, słucha i uśmiecha się do Ciebie.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że jeśli ktoś nie przeżyje straty swojego dziecka nie zrozumie tego. Mi na samą myśl rozdziera wnętrze. Bardzo Ci Basieńko współczuję, zwłaszcza jako matka Córki.
Ściskam Cię bardzo mocno!!!
Dziękuję Beatko za ten komentarz.
UsuńJa także ściskam Cię mocno.