Poszarpana noc...
Lista spraw do załatwienia leży na biurku.
5.45 telefon... Nie, nie z życzeniami. To dzwoni M. On tam, ja tu...
"Nie mogę spać... Boli strasznie..."
"Jesteś parę godzin po operacji... Jak ma nie boleć :( ... "
"Przyjedź już"...
"Ogarnę się i będę w miarę szybko":..
Zabieram kilka rzeczy i rosół w termosie. Taki, jak M. lubi...
***
Szpital... Nie, nie ten z serialu "Diagnoza"... Tylko - realny...
Zaczynam mieć fobię, na hasło - szpital ...
Jest wcześnie rano. Miasto jeszcze śpi. Szpital jeszcze śpi...
Chociaż nie do końca, na sali już ruch...
Mijają godziny... Za oknem piękne słoneczne popołudnie.
Park maluje się jesiennymi kolorami...
***
Szybkie - wolne zakupy. Zastanawiam się i wracam 2 razy w to samo miejsce.
Jakiś przystojny młody mężczyzna patrzy, jak miotam się z koszykiem między regałami.
Mam wrażenie, że znam Tę twarz. Piękną i mądrą... Mężczyzna ma nienaganny ubiór i fryzurę.
Ustawiam się w kolejce do kasy. Czuję na sobie spojrzenie...
Ale moje myśli są rozproszone a jednocześnie skupione: "Czy o czymś nie zapomniałam?...
Wychodzę ze sklepu, ciepłe promyki słońca przyjemnie łaskoczą...
***
Słyszę, że ktoś biegnie za mną.
"Przepraszam, czy pani mnie pamięta?"
Stoję lekko zmieszana, to ten sam młody mężczyzna ze sklepu.
"Twarz wydaje mi się znajoma, ale niestety , nie..."
"Pozwoli pani, że się przedstawię... ( i tu pada imię i nazwisko)
" Tak, teraz pamiętam. Witaj, miło Cię widzieć"...
"Czy mogę panią zaprosić na kawę?..."
"Dziękuję. Chętnie bym skorzystała z zaproszenia, ale..."
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. :(
"Czy u pani wszystko w porządku?"
Widzę troskę i empatię w Jego oczach...
I co miałam powiedzieć? Jak w amerykańskim filmie, że wszystko okey?
Że czas goi rany? Pomniejsza ból?
To przecież nieprawda. Kilka dni temu minęło 8 miesięcy Córeczko, a ja z każdym dniem tęsknię bardziej...
A teraz znów szpital... Inaczej, ale znów...
Pewnie mam smutek i zmęczenie wymalowane na twarzy...
"Nie, niestety nie..."
Rozmawiamy.
Moje oczy samowiednie się zaszkliły...
"Tak mi przykro..."
***
"Czy pozwoli Pani, że Ją przynajmniej odprowadzę i pomogę nieść torbę..."
"Oczywiście, będzie mi miło... Dziękuję..."
I znów rozmawiamy...
***
Wieczór. Piję samotnie spóźnioną kawę. Rozmyślam nad dzisiejszym dniem.
Jakie to wspaniałe uczucie. Spotkać po latach swojego ucznia.
Dorosłego kulturalnego mężczyznę, którego sukces i kariera nie pozbawiły zwykłych ludzkich odruchów. Takie sytuacje przywracają wiarę w człowieka. Po tym spotkaniu zrobiło mi się ciepło przy serduchu.
Jestem zaskoczona, tyle dobrych i serdecznych słów usłyszałam.
To taki prezent dla mnie z okazji mojego święta...
***
Przepraszam, za nieobecność na moich ulubionych blogach...
Mam nadzieję, że jeszcze Nas pamiętacie...
Pozdrawiamy wszystkich odwiedzających bardzo serdecznie.
Poruszające. Najlepsze życzenia :) Ja dostałam wcZoraj :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego.....
OdpowiedzUsuńPrzykro mi Basiu, że znów ciężary spadają na Ciebie. Nie zadzwoniłam, bo u mnie też ostatnio mnóstwo bardzo trudnych spraw i nawet mi się nie chce mówić...
OdpowiedzUsuńPosyłam życzenia zdrowia dla M.
OdpowiedzUsuńBasieńko, wszystkiego najlepszego, spokojnego i miłego.... :)
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno :)
Pamiętamy i troszkę tęsknimy:)))miałaś bardzo miłe spotkanie takie sytuacje przywracają wiarę w ludzi:)))Pozdrawiam serdecznie i zdrowia dla Twojego męża życzę:)))))
OdpowiedzUsuńBasiu, na to wszystko potrzeba czasu, a po odejściu dziecka jeszcze dłużej. Dobrze, że są tacy ludzie wokół. Wszystkiego, co najlepsze Basiu. A blogami się nie przejmuj, ja to rozumiem. Ściskam serdecznie :*
OdpowiedzUsuńbo dobro powraca
OdpowiedzUsuńzawsze będę si tego trzymać
do Ciebie Basieńsko wraca :)
Basiu, przesyłam do Waszych serc promyki słońca:)
OdpowiedzUsuńBasieńko, ściskam mocno, dużo zdrowia dla męża.
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna więc wcale się nie dziwię, że spotkała Cię taka miła niespodzianka.
Buziaki kochana, napiszę jutro maila...
Basiu, wszystkiego najlepszego, zdrowia dla M.
OdpowiedzUsuńChyba najlepszy prezent od ucznia jaki może dostać nauczyciel :)
OdpowiedzUsuńPozdrów męża, Basiu! Pewnie, że pamiętamy. Brakuje Ciebie tu...
Pamiętamy Basiu...nawet jeśli bywasz tylko czasami:)
OdpowiedzUsuńNajlepszym dowodem jest Twój uczeń, który również pamiętał...
Wszystkiego dobrego, dużo spokoju wewnętrznego, o ile jest on możliwy...
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Wzruszająca i piękna opowieść Basiu :)!!! Rzeczywiście na sercu cieplej po takim niespodziewanym, miłym spotkaniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zdrówka dla Męża :)!!!
Przykro mi bardzo z powodu choroby męża- życzę, aby jak najszybciej wrócił do zdrówka i abyście znów zabierali nas w cudowne podróże, takie jak do tej pory :D
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że ma Ciebie obok i wie, że moze na Ciebie liczyć, bo go wspierasz- to się liczy :)
I tęsknimy oczywiście, ale też rozumiemy :*
Basiu,Pozdrawiam Cię gorąco,mężowi życzę zdrowia-Ania
OdpowiedzUsuń:)Basiu to miłe spotkać ucznia po latach... a nawet chwila rozmowy daje wytchnienie...Dużo zdrowia dla męża i wytrwałości dla Ciebie:)gorące uściski:)
OdpowiedzUsuńBasiu nie ma takich słów, którymi mogłabym Cię pocieszyć :(. Zdrowia dla M. a dla Ciebie siły kochana. Uściski.
OdpowiedzUsuńhttp://my-thimbles.pl/
https://zapiskizangielskichpodrozy.blogspot.co.uk/
Pamiętamy jak najbardziej. Ja też ostatnio blogi, z własnym włącznie, nieco zaniedbalam, bo realny świat tak pochłonął. Ale czasami tak trzeba. Życzę i dużo zdrowia dla Męża i mnóstwo siły dla Ciebie, bo jest bardzo potrzebna :)
OdpowiedzUsuńBasiu, trzymaj się i nie dawaj smutnym myślom. Ściskam Cię mocno. Rzeczywiście to niesamowite, kiedy patrzysz na swojego ucznia, który wyrósł na porządnego człowieka. Masz rację, to prezent. Najlepszy dla Ciebie jako nauczyciela i najlepszy jako dla człowieka. Prześlij proszę uściski dla M. Niech już szpital ogląda jedynie w serialu. Przytulam Was...
OdpowiedzUsuńBasiu jak mamy nie pamiętać...
OdpowiedzUsuńSerce mi się kraje, gdy to czytam...
Wiesz, że myślami jestem przy Tobie..
Ściskam z całych sił:*
Basiu, ciepłe serdeczności dla Was♥♥♥♥
OdpowiedzUsuń"Fajni" uczniowie po latach to zawsze miła niespodzianka, gorzej z zapamiętaniem ich imion,wśród tysięcy to nie łatwe a każdy z nich czuje się przecież wyjątkowy....Pozdrawiam Basiu.
OdpowiedzUsuńMyślę, że szalenie jest miło w takich czasach spotkać kogoś takiego...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Pani Basiu bardzo serdecznie i ciepło. Duzo zdrówka życzę! :)
To naprawdę miłe i takie budujące. Wszystkiego dobrego dla Was, dużo zdrówka!!:))
OdpowiedzUsuńWiem co znaczy szpitalna fobia. Ślę dużo ciepła i życzę zdrowia, miłości i siły.
OdpowiedzUsuńBasieńko ja mam teraz tych najmłodszych, jeszcze nie uczniów pod opieką. Ale Ci najstarsi "moi" rodziny i własne dzieci mają. I nadal jestem jak ta matka, którą duma rozpiera, kiedy ten diament szlifowała... Kochana moja zdrówka i mnóstwa siły. Rozumiem wszystko... przytulam.
OdpowiedzUsuńBasiu,
OdpowiedzUsuńbardzo przepraszam. Nie zauważyłam Twojego postu. Niemal codziennie myślami jestem przy Tobie. Basiu, życzę Wam dużo zdrowia a Tobie dodatkowo dużo siły.
W ostatnim czasie mało bywam na blogu. Na szybko opublikuję jakiś post. Odwiedzę kilka blogów i gaszę komputer. Mam problemy z oczami.
Ściskam mocno i serdecznie pozdrawiam:)
Basiu pamiętamy o Was wszyscy jak widzisz, ja tez jestem mocno zajęta ostatnio i rozdarta między Polskę a Japonię, ale jak mam więcej czasu to zaglądam... życie doświadcza Ciebie ostatnio, nie umiem pocieszyć bo nie ma takich słów, chce tylko napisać, że zaglądam tu i podzielam na ile mogę Twój ból... trzymaj się Basiu, ściskam i macham :)
OdpowiedzUsuńWiesz Basiu ja też nie znoszę szpitali, zwłaszcza po moim 11 dniowym pobycie po złamaniu nogi, w szpitalu, który już był do wyburzenia, więc warunki fatalne.
OdpowiedzUsuńDwa tygodnie temu miałam wypadek samochodowy. Na szczęście nikt poza mną nie ucierpiał. A i tak mam tylko złamany mostek, obolałe żebra i siniaki. Mogłam tego nie przeżyć. Policjant powiedział mi, że to moja szóstka w totolotka:)
Ale wiesz w tym wszystkim zaopiekował się mną Pan, załatwił wszystkie służby włącznie z lawetą. Zadzwonił do mojego męża, a mnie posadził u siebie w samochodzie i kazał się niczym nie martwić. I w ogóle wszyscy byli dla mnie tacy mili i serdeczni, i policja i ratownicy i strażacy. Wróciło mi to wiarę w ludzi.
A czy z Twoim Mężem wszystko w porządku? Dobrze zrozumiałam, że chodziło o niego
Pozdrawiam Basiu cieplutko!
Droga Beatko. Życzę zdrowia! Z całego serca!
UsuńMąż powoli dochodzi do siebie. Też miał bardzo dużo szczęścia.
W wolnej chwili napiszę do Ciebie.
Moc uścisków!