środa, 21 maja 2014

Kanonizacja. Blaski i cienie... Włochy po raz drugi...

Witajcie!
Dzisiaj pierwsza część z kanonizacji. Tyle wrażeń i myśli nadal w mojej głowie, że nie wiem od czego zacząć. Postaram się, by moja relacja była wiarygodna. Jednak żadne słowa nie oddadzą tego, co przeżyliśmy. Po przyjeździe do hotelu, mieliśmy czas na przygotowanie się do uroczystości.
Kilka fotek przed wyruszeniem do centrum Rzymu:


Nasz 1 sympatyczny hotel....


Wokół piękna roślinność:






I widoki:



Około godziny 23.00 wyruszyliśmy w kierunku Rzymu na nocne czuwanie. Do celu dojeżdżaliśmy najpierw autokarem, potem metrem, następnie pieszo... Nie będę opisywać kuksańców, które czasem można było w ścisku otrzymać. Ze wszystkich stron zbliżały się tłumy ludzi, słychać było mieszankę języków z całego świata.
Wreszcie doszliśmy do miejsca, gdzie mieliśmy spędzić całą noc pod gołym niebem. O 5.00 rano dopiero otwierano bramki, by dostać się na plac św. Piotra.



Te 2 flagi połączone razem, które widzicie - to naszej grupy:



Atmosfera była niezwykła. Młodzież śpiewała, tańczyła, inni w skupieniu patrzyli przed siebie, jeszcze inni drzemali, słychać było modlitwy, śmiech, płacz. Każdy spędzał tę noc, tak jak chciał, każdy inaczej przygotowywał się na ten ważny dzień. I to było piękne i niezwykłe - być tam w samych środku tych zdarzeń.
Siedzieliśmy na krzesełkach, godziny uciekały. Kilka razy zasnęłam na chwilę, zmęczenie brało górę...




Przed 5.00 rano, wielkie poruszenie. Tłumy ruszyły. Poszliśmy za falą. Cel - plac św. Piotra. No tak, ale to był cel dla przeszło 2 milionów ludzi, więc tylko dla niektórych realny...
Nieludzki ścisk, tego się bałam... i rozdzielenia. Trzymaliśmy się razem  - nasza szóstka... Jednak w pewnym momencie, zostaliśmy rozdzieleni, wszyscy... W jednej ręce trzymałam torbę, w drugiej krzesełko, brakowało trzeciej, by trzymać się plecaka męża... Byłam bliska płaczu. Na szczęście mąż cały czas czuwał i po chwili znów byliśmy obok siebie...
Pewnie jesteście ciekawi, czy w końcu dotarliśmy na plac św. Piotra, by stamtąd obserwować całą uroczystość...




Byliśmy już kilka metrów od bramek, tak blisko celu... Nagle z boku ruszyła fala. Wysocy, wysportowani chorwaccy młodzieńcy ruszyli szturmem. Myślałam, że kogoś zadepczą.  My - 2 małe Misie polegliśmy na placu boju... Nie potrafię wbijać łokci nikomu w żołądek, nie potrafię drapać, szturchać... Wydusiłam z siebie: Panowie, co Wy robicie? To jest niehumanitarne!
 Widziałam tylko drwiące uśmieszki... No cóż, niektórzy w ten sposób okazywali swoją wiarę... Wiarę? Chyba nie tak powinna ona wyglądać...
Udało nam się trochę zbliżyć do bramki... i tu rozczarowanie. Już nikogo nie wpuszczano. Plac św. Piotra był pełny...


Spasowaliśmy... Zmęczeni, szukaliśmy miejsca, by ulokować się na kolejne godziny oczekiwania.
Do mszy kanonizacyjnej zostało jeszcze kilka godzin...
Miałam znów łzy w oczach, ale niestety nic nie dało się zrobić...


Dopiero podczas mszy złe emocje się wyciszyły... Nie sposób opisać tego, co czuliśmy. Przeżywaliśmy każdą minutę uroczystości po swojemu, głęboko w sercu. Byliśmy szczęśliwi i dumni z tego, że jest nam dane przeżywać to wszystko...
Na szczęście posiadam dar totalnego wyciszenia się. Bo nie ukrywam, że rozmowy przez komórkę, bardzo głośne rozmowy itp. - przeszkadzały. Miałam wrażenie, że niektórzy byli tam tylko po to, żeby być...
A nam z mężem chodziło zupełnie o coś innego... My mieliśmy swoje głęboko w sercu ukryte osobiste intencje...









Po uroczystości kanonizacji, część tłumu rozpierzchła się... Nagle, ktoś zawołał: papież Franciszek do nas jedzie!!! I znów szaleństwo. Jedni przez drugich wyciągali aparaty fotograficzne. Mąż ruszył do przodu, ja zostałam na chodniku, myśląc sobie, że zawsze to trochę wyżej i może uda mi się zobaczyć papieża.
No i udało mi się, sekunda z boku i kilka sekund z tyłu...




Ale widzieliśmy papieża i to było również dla nas ważne...



Potem pierwszy bardzo krótki spacer po Rzymie.




To były: zarówno noc jak i dzień pełne wrażeń... niezwykłych wrażeń...
Bo  oprócz niegodnego zachowania, widzieliśmy tysiące, skupionych, żarliwie modlących się ludzi, wierzących, że ich intencje także zostaną wysłuchane, ludzi, naprawdę z całego świata...
I tak jak pisałam w pierwszym - wstępnym poście - nie żałujemy... mimo trudów i zmęczenia.
I wierzcie mi, żadne słowa nie są w stanie oddać naszego szczęścia.


Pozdrawiamy serdecznie wszystkich odwiedzających.
O wszystkich prośbach i intencjach pamiętałam...
Zapraszam na kolejną relację z Rzymu.

83 komentarze:

  1. Basiu, cieszę się że udało Wam się dotrzeć do Rzymu, że widzieliście naszego papieża, szkoda tylko że nie udało Wam się dotrzeć na plac Św. Piotra. Ja nie wiem czy dałabym radę gdziekolwiek się docisnąć, pewnie nie miałabym szans. Przez to nie jeździłam nigdy na pielgrzymkę bo bardzo szybko się męczę. Cieszę się jednak że przybliżyłaś nam chociaż tą uroczystość, chociaż duchowo odrobinę przeżyję. :) Pozdrawiam serdecznie, jak się czujesz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Dorotko! Pewnie gdybyśmy potrafili rozpychać się łokciami, to by się udało... Tak naprawdę 1 raz byliśmy na takiej wycieczce i tak jak pisałam wyżej - nie żałujemy. A przeżycia duchowe - nie do opisania! Jestem ostatnio trochę zalatana, jak złapię oddech, napiszę na priv. Dziękuję za troskę. Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Było niezwykle... Taka uroczystość już się nie powtórzy...

      Usuń
  3. Dziękuję Ci Basiu za tą relację. Czytałam w napięciu, bo nie wiedziałam czy się Wam uda dojść do celu. Ale najważniejsze, że byliście razem. Gorzej, gdyby udało się to tylko jednej lub dwóm osobom z Waszej szóstki a potem nie ma odwrotu. W takim tłumie lepiej trzymać się razem. Widzę Wasze świetne miny, bo spełniliście soje marzenie. Ja cieszę się z osiągnieć innych ludzi a zwłaszcza, jeśli mogą podzielić się tym co widzieli i przeżyli. Basiu, pozdrawiam Cię serdecznie. Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Krysiu. No niestety, nie udało się... Byliśmy już blisko, ale jak dowiedzieliśmy się, że już nie wpuszczają, to cofnęliśmy się w bardziej bezpieczniejsze miejsce i blisko bilborda. Atmosfera była naprawdę niesamowita. 2 dzień także był bardzo emocjonujący. Będę o tym pisać... Pozdrawiam Cię bardzo ciepło! Moc buziaków.

      Usuń
  4. Basiu, Twoje przeżycia są niezwykłe, właśnie dlatego, że nie wszystko poszło tak jak chciałaś. Święty JPII to widział i wie jak przeżyłaś te dni...
    Przypomniałaś mi mój wyjazd do Rzymu sprzed 13 lat- dziękuję... bardzo... i za Twoją pamięć też...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, ja ciągle miałam wielki żal do siebie, że nigdy nie widziałam papieża Jana Pawła II za Jego życia. Ta wyprawa była dla mnie, dla nas bardzo ważna. Czułam naprawdę Jego obecność. To będą niezapomniane wrażenia do końca naszego życia, z niczym nie da się tego porównać. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

      Usuń
  5. Basiu, ale się wzruszyłam... Piszesz tak realistycznie, że ciary po plecach biegną. Powidziam Was za determinację! Całuje mocno :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, piszę prosto z serca. Miło mi, że poruszam inne serca. Pozdrawiam Cię serdecznie. Moc buziaków.

      Usuń
  6. Przeżycia zostaną w Was, tylko Wasze. Za paskudne zachowanie nie powinni wpuszczać na Plac, no ale fala to fala, dopcha sie ten kto pcha się bezwględnie. Przykre. Mimo to udało się Wam pięknie przeżyć ten czas.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest najważniejsze... To są przeżycia, które mają niezwykłą moc. Zapomina się o trudach... My jesteśmy przeszczęśliwi, że mogliśmy tam być. Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam na kolejne relacje.

      Usuń
  7. Basieńko kochana, jak Ci zazdroszczę. To zapewne niezapomniane wrażenia i klimat jaki tam był. Wiem coś o tym bo byłam w Watykanie jak jeszcze żył Jan Paweł drugi i wystarczyło że usłyszałam Jego głos, to łzy same płynęły po policzkach :) Pozdrawiam Cie serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja żałuję, że nigdy nie widziałam Jana Pawła II za Jego życia... Jest tak, jak piszesz. Podczas mszy kilka razy bardzo się wzruszyłam, kiedy wymawiano Jego imię. Atmosfera niesamowita... I tysiące Polaków! Zapraszam na kolejne części. Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
  8. Widzę? Basiu ,że od Beatyfikacji nie wiele się organizacyjnie i mentalnie w głowach niektórych ludzi zmieniło.Tak było i 3 lata temu , po ludziach do celu ...
    Szkoda ,ze po nocy czuwania nie udało się wejść na Plac ale najważniejsze ,że potrafiliście zabrać z tego dnia to co najważniejsze .
    My czuwaliśmy od ok 19.00 udało nam się wtedy wejść i nawet zająć dobre miejsca ale miałam wiele chwil kiedy po prostu chciałam się wycofać , tyle że nie miałam jak.
    Próbuję ,, zlokalizować ,, w którym miejscu byliście .I jeśli się nie mylę to do bramek został Wam bardzo duży kawałek , ba kawał ...niebezpieczny ( uwierz ) kawałek .
    Ważne że spełniliście swoje marzenia :))) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jigo, niestety są ludzie, którzy nie uszanują ani świętego miejsca ani sytuacji... Na szczęście więcej było tych życzliwych, uśmiechniętych, pomocnych... My też byliśmy dosyć blisko bramek, ale tłum zaczął się nagle wycofywać i ostatecznie zostaliśmy w bardziej bezpiecznym i mniej tłocznym miejscu. Obok nas był punkt sanitarny. My jesteśmy i tak szczęśliwi, że mogliśmy przeżywać tak wspaniałą uroczystość, bez względu na miejsce... Zapraszam Cię na dalsze części. Pozdrawiam ciepło! Buziaki!

      Usuń
    2. No ja czekam na dalsze części ..cierpliwie ;)

      Usuń
  9. Świetne zdjęcia i wspaniała relacja Basiu. Aż miło było przeczytać. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Jolu. Miło mi, że Ci się podoba. Zapraszam na kolejne części. Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  10. Wielki szacunek dla Ciebie Basiu i innych za to, co zrobiliście... niesamowite. Z tego co piszesz łatwo nie było, tłumy ogromne a plac Sw. Piotra duży nie jest... ja z pewnością bym sie nie zdobyła na coś takiego, jeden raz byłam na takiej wycieczce zorganizowanej autokarowej i już nigdy więcej nie będę, to ponad moje siły i możliwości. Dlatego tak Cie podziwiam!
    Za to fotorelacja wyszła Ci znakomita!

    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Aniu. Dziękuję za ciepłe słowa. Nie było łatwo... My byliśmy 1 raz. Moja przyjaciółka była kilka razy na podobnych uroczystościach i bardzo Ją i Jej bliskich za to podziwiam. Fotorelacja nie jest najlepsza, ale ciężko było w tłumie pstrykać ciekawe ujęcia, pokazałam jednak chociaż trochę, mam nadzieję klimat tego wydarzenia. Zapraszam na kolejne części. Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  11. bardzo fajnie się czytało relację, przyznam że nie każdy chyba pojechał tam w tym samym celu co Wy i trochę się dziwię, no bo chyba nie o to chodzi przy Beatyfikacji. Mimo wszystko podziwiam za wytrwałość w czuwaniu:) to musiało być niesamowite:* buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Olu. No niestety, niektóre osoby zachowywały się okropnie... Na szczęście to była znaczna mniejszość. My szczęśliwi mimo wszystko i naprawdę to było niesamowite przeżycie. Pozdrawiam Cię ciepło! Buziaki!

      Usuń
  12. Żal, że na plac nie udało się dostać ale cóż, wszędzie trzeba się łokciami rozpychać.
    Jak znam siebie , to też by mnie tam nie było i tak jesteś silna Basiu, że dałaś radę, ja już bym nie dała, ostatnio sił coraz mniej, niestety.
    Ja oglądałam w spokoju w zaciszu mojego domku.
    Przeżycia nie takie ale tak musiało być.
    Pozdrawiam kochana i buziaki posyłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Basiu. No cóż nie udało się, ale za to na 2 dzień byliśmy na placu św. Piotra, będę o tym pisać. Basiu, moje dolegliwości też się odezwały, ale to wszystko nic w porównaniu z tym, co przeżyliśmy. Kręgosłup męża też ledwo wytrzymywał... Cieszymy się jednak, że udało nam się wszystkie trudy znieść. Było naprawdę mnóstwo starszych od nas ludzi, także osób niepełnosprawnych, tych tak naprawdę podziwiam. Basieńko, ciągle nie mam czasu, żeby napisać na priv. Pozdrawiam Cię ciepło. Buziaki!!!

      Usuń
  13. cudowny post kochana!! piękne zdjęcia, niezwykła roślinność i tyle emocji! Zazdroszczę bycia w Watykanie w tak ważnym dniu dla nas Polaków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ines! Dziękuję. Staram się być obiektywna. Bardzo cieszymy się, że było nam dane przezywać tak cudowną uroczystość. Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam na kolejne relacje.

      Usuń
  14. Nic tylko pozazdrościć!!! Piękne przeżycie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę niesamowite przeżycie! Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na kolejną część.

      Usuń
  15. Po pierwsze - ślicznie wyglądasz na pierwszym zdjęciu, apaszka świetnie komponuje się z kwiatowym motywem na bluzce. A co do wizyty w Rzymie to wierzę Ci, że nie jesteś w stanie wyrazić słów szczęścia. To był wyjątkowy czas, pełen wzruszeń i emocji. Też nie umiem się rozpychać i często na tym tracę, ale moje wartości są dla mnie ważniejsze niż chamstwo i siłowanie się...Ale za to wyciszać się umiem doskonale, tak jak Ty :). Radosnego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci, na 1 zdjęciu jeszcze jakoś wyglądam, potem to już tragedia... zmęczenie, włos rozwiany... Nie to jednak było ważne - tylko nasze przeżycia... Obiecaliśmy sobie, że do Rzymu na pewno jeszcze kiedyś dotrzemy. Zapraszam Cię serdecznie na 2 część i kolejne. Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
  16. Basiu musiało być cudownie, ja oglądając Wasze zdjęcia przypomniałam sobie kiedy był u nas, nasz Papież Jan Paweł II, w 1991 roku. Poszłam na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy, były wtedy Światowe Dni Młodzieży. Pamiętam i nocne czuwanie i śpiewy i spotkanie z Papieżem. Dzięki Twojemu wpisowi powróciły wspomnienia, dziękuje:):)
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było Agnieszko wspaniale!!! Ja miałam do siebie żal, że nigdy nie byłam na żadnym spotkaniu z papieżem.Tak jakoś wyszło... Teraz była to rekompensata za te lata... Miło mi, że ten post wywołuje pozytywne emocje i wspomnienia. Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
  17. Miło mi, że Ci się podoba. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Heh...ale przeżycie, niesamowite!
    A ty jak zawsze wygladasz cudownie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieeeeeeeeeelkie i nie da się do końca tego opisać... A ja wyglądam tragicznie, zwłaszcza na ostatnim zdjęciu, zmęczona, włos total rozwiany, ale nie to jest ważne, no i chciałam, by było wiarygodnie... Pozdrawiam Cię serdecznie. Buziaki!

      Usuń
  19. Byłam czery lata temu w Rzymie i jestem pewna, że emocje które się tam przezywa zrekompensowały te gorsze strony pielgrzymki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie było. My niestety nie mieliśmy za dużo czasu na zwiedzanie, dlatego pragniemy jeszcze kiedyś do Rzymu polecieć lub pojechać. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  20. Basiu, wzruszyłam się czytając Twoje przeżycia i opis zdarzeń na Placu św. Piotra, nikt i nic nie odbierze Wam tych wszystkich emocji. Gratuluję decyzji i przetrwania i odczuwam żal, że nie byłam tam w tym ważnym czasie, ale tu na miejscu musiałam być dla kogoś innego, pozdrawiam Cię;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że moje wspomnienia budzą takie emocje. My też wahaliśmy się, czy jechać, z powodu choroby bliskiej osoby. Jednak Ona sama namawiała nas na ten wyjazd. Zapraszam na dalsze relacje. Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
  21. To musiały być niezapomniane przeżycia!

    OdpowiedzUsuń
  22. Jestem pewien, że to było niezapomniane przeżycie.
    Pomimo rozczarowania i zmęczenia. Zawsze pamiętaj, że byliśmy tam na kanonizację.
    To było historyczne wydarzenie i to żył.
    Także jesteś w Rzymie jest wspaniały.
    Gratulacje. Byłaś dzielna.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Curra, jesteśmy bardzo szczęśliwi. Po raz pierwszy tak naprawdę poczułam dumę z tego, że jestem Polką, że nasz polski papież jest kanonizowany. To było wydarzenie na skalę światową. Zapomina się o trudach, pozostają cudowne wspomnienia do końca życia.

      Usuń
  23. o rany chętnie przeżyłabym takie wydarzenie , zresztą sam Rzym chętnie bym zobaczyła bo nie byłam nigdy :-) Świetny post i piękna TY :-) ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzym jest wspaniały. My wprawdzie zwiedzaliśmy go krótko, ale jesteśmy pod wielkim wrażeniem i na pewno kiedyś do niego wrócimy. Ja piękna... oj dziękuję, ale wyglądam, jak troje nieszczęść, 2 doby bez snu i tyle emocji... Jednak wierz mi, nie zwracałam uwagi na to, jak będę wyglądać na zdjęciu, inne sprawy były ważniejsze... Buziaki!

      Usuń
  24. Basiu tyle wrażeń, tyle emocji, tyle w WAS zostanie...tego Wam nikt nie odbierze a ludzie różni jak wszędzie i różne mają intencje,,najważniejsze,że Ty potrafiłaś pobyć w tłumie w ciszy. To cenny dar:):)
    Jesteś już na pewno w domku
    Zapraszam do siebie jak tylko nabierzesz ochoty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kochana! Byłam u Ciebie... Masz rację, emocji, wspomnień nikt nam nie odbierze... Było naprawdę cudownie. Zapraszam Cię na kolejną relację. pozdrawiam bardzo ciepło!

      Usuń
  25. Cudowna relacja i zdjecia. Wrazen Ci nie zabraklo, w pierwszym momencie, pomyslalam, ze nie chcialabym byc w tym tlumie, szalonym, ale pozniej pomyslalam, ze moze warto bylo, bo coz to wszystko znaczy w porownaniu z tak piekna INTENCJA, z ktora zapewne kazdy z Was pojechal...i ogromnym szczesciem dopelnienia jej!!! .Pozdrawiam serdecznie:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że post wywołuje różne emocje. Tłum momentami był bezlitosny i to było przykre. Jednak chcemy pamiętać te wspaniałe chwile, do końca naszego życia... Pozdrawiam Cię bardzo ciepło i zapraszam na kolejne wspomnienia.

      Usuń
  26. Beautiful picture. Would love to visit Rome too, i wish I was there at the Canonisation.
    effortlesslady.blogspot.ca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To były wspaniałe chwile. Zapraszam na kolejne części. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  27. Wyjazd na pewno zostanie w Waszych sercach, widać że było warto,ja przeżywałam równie mocno w Polsce kanonizację a co dopiero mówić o pobycie takim realnym,namacalnym...Wspaniałe widoki nam pokazałaś:)a szaro-różowa bluzeczka z pierwszych zdjęć rewelacyjna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie było. Zawsze przeżywałam ważne wydarzenia patrząc na ekran, po raz pierwszy mogłam uczestniczyć w tym osobiście. Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam na kolejne relacje.

      Usuń
  28. Informację o akcji pomocy dla Julki otrzymałam od Darii z bloga http://eetoilee.blogspot.com/ i do niej też przesłałam moje prace...napisałam w komentarzu odpowiedx bo nie mogłam znależć nigdzie maila do Ciebie:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  29. So happy you were able to experience something that meant so much to you. I do not have the stamina and the extreme crowd would have terrified me.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lisa, tłum też mnie przerażał, bardzo, ale dało się przeżyć. Piękne przeżycia pozostaną do końca życia. Zapraszam na dalsze części.

      Usuń
  30. Niezła relacja z Rzymu !!!! Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego weekendu ! Photoopassion :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Zapraszam na kolejne części. Pozdrawiam.

      Usuń
  31. Mnie zawsze przerażają takie tłumy. Właśnie zawsze się boję, że jakby się coś stało, to zostałabym staranowana. Przyznam, że Rzym jest zapewne piękny, po wielu zdjęciach to widać, jednak na wycieczkę wybiorę spokojniejszy moment:) Cieszę się, że mimo trudów jesteś zadowolona z wyprawy na kanonizację, bo nie wątpię, że dla osoby głęboko wierzącej to cudowne przeżycie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też... I nadal mnie przerażają. Przeżycia były jednak niesamowite. Rzym jeszcze pokażę w kolejnym poście. Zapraszam. Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  32. Roma es una de mis ciudades favoritas!!! Me encantan las fotos!!!
    Un beso

    http://cocoolook.blogspot.com.es/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Rzym jest cudowny, pokażę więcej zdjęć w kolejnym poście. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  33. Wspaniała relacja!!! :),wielkie przeżycie!!! :)
    Pozdrawiam Cię gorąco!!! :)

    _________________________________
    www.stylowo40.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak przeżycia są niezwykłe. Zapraszam na kolejne części. Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
  34. niesamowita wyprawa , wspaniałą relacja i zdjęcia:*)

    OdpowiedzUsuń
  35. To musiało być niesamowite przeżycie:)))dobrze że dzielisz sie tym z nami:))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było Reniu, oj było. Zapraszam na kolejne części. Pozdrawiam Cię gorąco.

      Usuń
  36. Przeżycia i emocje były bez wątpienia duże. Ale tłumy były spore-ja nie bardzo lubię aż takie skupiska ludzi. Byłam z rodzicami swego czasu na pielgrzymce w Krakowie jeszcze za czasów Jana Pawła 2, ale staliśmy na samym końcu, nie pchaliśmy sie blisko, a i tak były duże telebimy, więc wszystko widać. Tłumu się jednak boję-nigdy nie wiadomo co się może stać.
    Zdjęcia piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, tłumów bałam się bardzo. Przeżycia pozytywne rekompensowały negatywne. my też się nie pchaliśmy, tłum - fala nas niosła. A jak wiesz, potem zostaliśmy w bezpiecznym dla nas miejscu. Zapraszam na kolejne części. Pozdrawiam.

      Usuń
  37. czytam i usmiecham sie, to mam łzy w oczach na zmianę... jesteście wielcy, podjeliscie nie lada wyzwanie! Dzieki ci za tę piekna, obiektywna fotorelację. Mocno ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, nie jesteśmy wielcy, my po prostu mieliśmy wielkie pragnienie, by tam być i to przeżyć. Trudy były, ale przeżycia to rekompensowały. Zapraszam Cię na kolejne części. Ściskam. Moc buziaków.

      Usuń
  38. Prawdziwe wyzwanie, wiem, że warto było. Piękne zdjęcia oddają tylko część tych niesamowitych przeżyć, buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było, naprawdę było. Zapraszam Cię na kolejne części. Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
  39. Przeczytałam na spokojnie , ale jeszcze bardziej ucieszyła mnie wasza realcja opowiedziana "na żywo"
    Powrotu do Rzymu wam zycze i wielu po nim pięknych spacerów !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie. Nasza relacja była na pewno chaotyczna, bo ciężko tak opowiedzieć wszystko. Do Rzymu na pewno wrócimy, obiecaliśmy to sobie. Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  40. Przepiękne zdjęcia, myslę, że wrażeń było co niemiara...widać to po zdjęciach i opisie:))) Cudownie jest tak podróżować i uczestniczyć w ważnych wydarzeniach. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Zapraszam Cię na kolejne części. Pokażę jeszcze wiele ciekawych miejsc, no i oczywiście Rzym. Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
  41. Świetna relacja, pod koniec się wzruszyłam. To cudowne jak to przeżywaliście i ile dało Wam to radości. To na pewno ważny moment w historii i warto w takim czymś uczestniczyć. Szkoda, że nie udało się Wam dostać na plac ale na pewno byliście bliżej tego wszystkiego niż niejedna osoba siedząca niemal pod ołtarzem. Jeśli chodzi o bliskość serca to byliście na pewno w pierwszym rzędzie i to w tym wszystkim jest najważniejsze. Podziwiam was za wyrtwałość.. cała noc i część dnia, to naprawdę coś!
    I na koniec: wspaniale wyglądałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Joasiu. Cieszę sie, że post wywołuje takie emocje. My naprawdę nie żałujemy decyzji, to będą najpiękniejsze wspomnienia do końca życia. Zapraszam na kolejne relacje. Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń