wtorek, 2 kwietnia 2019

Odkrywamy dalej wyspę - Fuerteventura ciąg dalszy...



W poprzednim poście nadmieniałam, że wyspa do końca mnie nie zachwyciła. Przede wszystkim, moim zdaniem, za mało tutaj zieleni. Owszem przy hotelach możemy podziwiać egzotyczną roślinność, palmy, przeróżne krzewy, kwiaty, jednak kiedy odjedziemy kilka kilometrów poza hotel, wyspa nie przypomina już "hotelowego raju"... Ponieważ My akurat nie należymy do osób, które spędzają tydzień lub dwa tylko w obiektach hotelowych, mamy często inne, różne zdania na temat tego pozornie samego miejsca, podczas rozmów ze znajomymi.
Ktoś stwierdza, że było pięknie, zielono, kolorowo, a my owszem oprócz tej namiastki, widzieliśmy też ciągnące się kilometrami pustkowia, powulkaniczne stożki, prawie zero zieleni...
Nie uważam jednakże, że był to stracony czas. Jeśli wydajemy pieniądze na podróż, to z góry planujemy, by zobaczyć różne oblicza danego miejsca - w tym przypadku Fuerty.
Surowy, dziki krajobraz może się podobać, jednak po 3 godzinach jazdy samochodem tylko i wyłącznie w takich klimatach, napawało mnie nieraz lękiem.
Wypatrywałam jakiejkolwiek "cywilizacji", bałam się, że gdyby samochód na przykład się zepsuł, to zostaniemy z M. na tym pustkowiu bez pomocy.
A prawie totalnie puste drogi świadczyły, że niewielu turystów "zapuszcza się" w takie odległe tereny od kompleksów- oazy  hotelowej. Czasem raz na godzinę mijał nas jakiś samochód... Czasem autokar wycieczkowy...
Nie przepadam za tłumami, jednak ( to oczywiście tylko i wyłącznie moje odczucia) chwilami chciałam być już z powrotem w hotelu.

W dzieciństwie, też już wcześniej o tym pisałam, Wyspy Kanaryjskie kojarzyły mi się z rajem na ziemi. No to zobaczcie moi drodzy, jak ten raj wygląda za zakrętem...


Tego dnia chcieliśmy dotrzeć do miejsca, gdzie znajduje się  latarnia, muzeum, ale konkretnego planu nie było. Po prostu jechaliśmy przed siebie...



Na trasie  mijaliśmy wiatraki, malutkie osady i miasteczka:


Nie pamiętam nazwy tego akurat miasteczka, zatrzymaliśmy tam, ponieważ M. chciał napić się kawy.
Miasteczko przygotowywało się do jakiś lokalnych imprez. Na pewno wieczorem było tutaj gwarnie i wesoło.





Stragany zachęcały, by zostać tutaj dłużej, ale przed nami jeszcze kawał drogi do przejechania.




Po krótkim pobycie i odpoczynku  ruszamy dalej.
I znowu podobne widoki:



Minęło wiele czasu, zanim pojawiła się "cywilizacja"




Wiatrak w La Olivia:



Na trasie mały kościółek. Niestety zamknięty.




Wreszcie docieramy do miejsca, gdzie znajduje się Museo de la Pesca Tradicional - Muzeum Tradycyjnego Rybołówstwa. Mieści się ono w latarni morskiej El Toston w zamku z XIX wieku.
Oczywiście słowo zamek - brzmi tutaj dziwnie...
Budynek, który został wybrany do lokalizacji tego muzeum to przykład typowej architektury latarni morskich.
Jesteśmy nadal w północnej części wyspy niedaleko wioski rybackiej  El Cotillo.









Wokół zatoka oraz kamienista plaża:




Wiało strasznie...


M. czasami dostaje głupawki:


Nieopodal  mamy okazję zwiedzić kościół:





Topos Sądu Ostatecznego:





Wnętrze kościoła spodobało nam się, no i na kilka zamkniętych, ten był na szczęście udostępniony do zwiedzania.


Ruszamy dalej, ale udało mi się uwiecznić piękne kwiaty:



Kolejny postój:




Kupiliśmy kilka balsamów, kremów - prezenty dla bliskich i dla nas.  Lubię ich naturalne wyroby.:)



Ruszamy do kolejnego miejsca, które koniecznie M. chciał zobaczyć.


To jest właśnie to miejsce. Pusto tutaj, nigdzie żywego ducha...
Pusty parking, brama otwarta. Wieje niemiłosiernie.
M. liczy, że zwiedzimy jaskinię :)


Chodzimy i oglądamy sami.


Jaskinia, a właściwie pozostałość po rzece lawy, to owszem opisana  w przewodniku, ciekawostka geologiczna, ale w okresie zimowym - nieczynna.
Ponoć można tutaj wypić dobrą kawkę... Tylko kiedy i gdzie?




- M. chodź już do samochodu. O kawce zapomnij...


Wracamy... I znowu na trasie bliźniaczo podobne widoki. Jakby deja vu...








Taka ilość palm przy drodze mnie zaskoczyła:


Trochę cywilizacji:





Niestety ten kościół był zamknięty:



Pomnik, nie pamiętamy czyj... :)


Powoli opuszczamy miejscowość i ruszamy w stronę naszego miejsca zamieszkania.



Pustkowie, pustkowie, pustkowie...



Drodzy bywalcy tylko i wyłącznie hotelów na wyspie. Fuerta wygląda również tak, jak na powyższych zdjęciach.:)

Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających i mam nadzieję, że nie zanudziłam Was taką ilością zdjęć.

Zdjęcia pochodzą z lutego - marca 2014 roku.

44 komentarze:

  1. Plus tej wyspy, to na pewno brak tłumów!
    Ja też nie lubię przepychać się między ludżmi na wycieczkach... Lubię sobie sama gdzieś połazić:D
    Ta wyspa, to też taki całkiem inny świat! Te pustkowia kojarzą mi się z jakimiś kosmicznymi terenami:D
    Przyznam Basiu, że też wolę więcej zieleni:))
    I też lubię zobaczyć coś więcej niż hotelowe tereny:D
    Dziękuję Ci za wycieczkę!
    Może też kiedyś zwiedzę te pustkowia:D
    Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Taro, to był wielki plus. Coraz bardziej męczą mnie tłumy i wycieczki w dużej grupie. Zresztą podczas naszych podróży często wynajmujemy samochód, by w dwójkę, góra w czwórkę zwiedzić ciekawe miejsca.
      Dobre skojarzenie - kosmiczne tereny. M. był zachwycony, ja przyznaję szczerze -mniej...
      Następnym razem postaram się pokazać jeszcze inne oblicze wyspy.:)
      Pozdrawiam Cię mocno.
      Buziole!!!

      Usuń
  2. Bardzo interesujące widoki Basiu. Głupawka też jest czasami wskazana ;) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko, zawsze warto zobaczyć coś innego. Mimo braku moich ochów i achów - nie żałuję, że tam byłam.
      Pozdrawiam Cię cieplutko i wiosennie.

      Usuń
  3. Rzeczywiście,inaczej sobie wyobrażałam Wyspy Kanaryjskie,ale ,mimo wszystko,warto tam być i zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że warto. Każda podróż to inne, nowe doznania i przeżycia.
      Chcielibyśmy kiedyś zwiedzić Gran Canarię.
      Moc pozdrowień.:)

      Usuń
  4. Czasami rzeczywistość jest zupełnie odwrotna od naszych oczekiwań i wyobrażeń. I to niestety(albo stety) działa w dwie strony. Faktycznie, trochę tam "smutno", chociaż urokliwe miasteczka zapewne choć w niewielkim stopniu niwelują ten efekt.
    Też należę do osób, które lubią powłóczyć się po okolicy, nawet tej nieznanej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolino, miasteczka były bardzo urokliwe. Małe kościółki i kościoły także.
      A włóczymy się zawsze, mamy to we krwi :)
      To jest nasza forma wypoczynku :)
      Teraz utrudniona, z powodu kontuzji nogi M. po wypadku, ale i tak bardzo chcielibyśmy znowu gdzieś polecieć.:)
      Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!

      Usuń
  5. poza sezonem rzeczywiście pusto, ale wg mnie to akurat zaleta, szkoda tylko, że wszystko pozamykane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Olu, brak turystów, tłumów mi nie przeszkadzał, tylko wiele miejsc nie było przygotowanych do zwiedzania, chociaż na wyspach przecież sezon właściwie trwa przez cały rok :)

      Usuń
  6. Pustkowie faktycznie może przerażać ale przystanki mieliście całkiem ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przystanki były ciekawe, a pustkowia trochę mnie przerażały. Po zimie byłam spragniona bardziej zielonych klimatów. :)
      Najbardziej się bałam, że będziemy po ciemku wracać przez te pustkowia...

      Usuń
  7. Niesamowicie interesujące to wszystko. Ja uwielbiam takie pustkowia, bo wtedy pracuje mi wyobrażnia.
    Piękną zrobiliście wycieczkę.
    A ta głupawka M. jak najbardziej wytłumaczona.
    Serdeczności pozostawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Stokrotko, Twoja wyobraźnia jest niezwykła :)
      A ja niestety wyobrażałam sobie, że samochód się popsuł, nie ma zasięgu w telefonie, a wokół kilometrami pusto, pusto, pusto... Do hotelu bardzo daleko, noc za pasem... Takie projekcje majaczyły mi przed oczami...
      M. ma często głupawki :) To dobrze, że umie się odstresować :)
      Pozdrawiam Cię wiosennie.:)

      Usuń
  8. Nie rozumiem jak można lecieć hen daleko i nosa poza hotel nie wyściubić. Przecież one wszędzie są takie same. A te miasteczka przeurocze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo, niektórzy tak lubią. Każdy inaczej spędza swój czas, urlop, wakacje.
      My jesteśmy łaziki i włóczykije - zawsze gdzieś nas gna i nosi.:)
      Miasteczka owszem były urokliwe.:)
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  9. Widzę Basiu że lubicie poszwendac się po nowych miejscach tak jak my :) ja to nigdy nie mogę usiedziec za długo w jednym miejscu :) nosi mnie i to strasznie :) bardzo lubię takie miejsca :)
    Pozdrawiam serdecznie Ania

    http://myinaszepodroze.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak Aniu, lubimy się poszwendać. Zawsze warto zobaczyć coś nowego.:)
      Tak bardzo nas już nosi, żeby gdzieś polecieć, ale jeszcze musimy trochę poczekać.
      Pozdrawiam Cię ciepło i wiosennie.

      Usuń
  10. Faktycznie, bez zieleni jest tam trochę nago-ale jak widać po Twoich zdjęciach, można się za to skupić na uroczej architekturze tej wyspy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następnym razem pokażę bardziej zielone rejony wyspy.:)
      Pozdrawiam Cię wiosennie i serdecznie.

      Usuń
  11. Fuerteventura ma swój specyficzny image. Mi się podobają te surowe wulkaniczne krajobrazy. Bardzo tęsknię za takimi wakacjami... kto wie, może jesienią się uda :)!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Są tam rejony, które mnie zachwyciły :)
      A te wulkaniczne krajobrazy to lubi mój mąż. :)
      My też już tęsknimy za wyjazdem :) BARDZO!!!
      Pozdrawiam Cię cieplutko!!!

      Usuń
  12. Witaj Bsiu.
    Fajna wędrówka, więc jestem pod wrażeniem. Lubię takie klimaty, kościoły, etc...
    Lubie kościoły zwiedzać i chwilę w nich w samotności podumać. Tłoku nie lubię.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Michale.
      My też lubimy takie klimaty. No cóż, czasem "pocałujemy klamkę".
      A tłoku wręcz nie znoszę... Ostatnio bardzo mnie męczy...
      Pozdrawiam Cię również serdecznie.

      Usuń
  13. Ależ tam pięknie. Oglądając Twoje posty widzę jak wiele straciłam nie poznając Wysp Kanaryjskich.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Łucjo, każda z nich jet inna. Nie byliśmy jeszcze na Gran Canarii.
      Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i cieplutko!

      Usuń
  14. Z małymi hiszpańskimi kościołkami tak już jest, że otwierane są tylko na nabożeństwa, czyli najczęściej w niedzielę. Krajobraz faktycznie monotonny i nudny, mój kolega po powrocie z Fuerteventury stwierdził, że wyspa w dużej mierze przypomina mu Afganistan, w którym spędził trochę czasu. Sucha, pustynna, wypalona słońcem. Ale ja chyba lubię taką dzicz, a już na pewno wolę ją bardziej niż głośnie i zaludnione kurorty.
    Uściski i fajnego weekendu życzę Tobie i Panu M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Mo.
      Też zauważyliśmy, że większość kościółków jest zamknięta.
      Głośnych kurortów także nie znosimy, nasz hotel znajdował się na szczęście w dosyć spokojnej okolicy.:)
      W kolejnej odsłonie, pokażę bardziej zieloną Fuertę. Zapraszam.:)
      Dziękuję ślicznie za pozdrowienia i także życzymy Ci miłej niedzieli.
      Jeśli jutro dopisze pogoda, może gdzieś wyruszymy...
      Pozdrawiam wiosennie i cieplutko.

      Usuń
  15. Świetne zdjęcia :D Aż chciałoby się zobaczyć te miejsca na żywo :D
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Doris.
      Pozdrawiam i zapraszam na kolejne wspomnienia podróżnicze.:)

      Usuń
  16. Dla mnie Wyspy Kanaryjskie również były namiastką luksusu...piękne zdjęcia,najbardziej podoba mi się wiatrak, chociaż wszystko ma swój niepowtarzalny urok:)Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiatraki są symbolem wyspy. Też nam się podobały.:)
      Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i wiosennie!!!

      Usuń
  17. Mi też się zawsze z rajem kojarzyły ;)
    Nigdy nie byliśmy...zdjęcia piękne, ale masz rację...czegoś brak, tylko nie wiem, czy o zieleń chodzi, czy nie o zieleń, czy o zieleń i coś jeszcze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na kolejne wspomnienia.
      Będzie dużo zieleni i kwiatów.:)
      Pozdrawiam bardzo serdecznie.

      Usuń
  18. Świetne zdjęcia Basiu :) No, może to pustkowie nie jest najpiękniejsze, ale pozostałe widoki zachwycają. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Jolu, że podróżujesz z nami.
      Już jutro pokażę inne oblicze wyspy. Zapraszam serdecznie.
      Pozdrawiam Cię wiosennie i ciepło!

      Usuń
  19. Piękny ten wiatrak w ciapki :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na wyspę wiatrów przystało, wiatraków tutaj jest sporo.")
      Moc pozdrowień.

      Usuń
  20. Ma urok jednak, na plaży to bym teraz chciała być, nawet takiej kamienistej i niech wieje...Bardzo ciekawe małe kościółki, szkoda, że nie udało się zobaczyć ich środka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kościółki Basiu faktycznie skromne w większości i urokliwe, jeśli udało nam się zobaczyć wnętrze.
      My też chcielibyśmy gdzieś dalej wyruszyć, ale jak wiesz, na razie to niemożliwe...
      Moc buziaków!!!

      Usuń
  21. ACH, CO ZA MIEJSCE !!!
    Co za widoki !!!!
    Wspaniały post - dziękuję :) ))))
    Kisses - Margot :) )))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że podróżujesz razem z nami.
      Pozdrawiam wiosennie.:)
      Moc buziaków Margot.

      Usuń
  22. Lubię przestrzenie. Muszę kiedyś sprawdzić czy te na Fuertaventurze mi się spodobają. Ciekawe zdjęcia pokazujące różne oblicza wyspy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, trzeba sprawdzić to na sobie :)
      Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

      Usuń