czwartek, 1 listopada 2018
Mojej Kochanej Ani...
Kochana Córeczko, wróciliśmy do domu. Całą trasę w mojej głowie walczyły ze sobą myśli:
- Jak to możliwe, że już drugi rok zapalamy znicze na miejscu Twojego spoczynku?
- Jak to możliwe, że odeszłaś tak młodo... za wcześnie... niesprawiedliwie...
- Czy tam, gdzie jesteś, jest także piękna kolorowa jesień?
- Czy jest gdzieś to TAM i jeśli JEST, czy jesteś tam szczęśliwa?
- Jak to możliwe....
- Czy?
Lubiłaś jesień, smakowałaś jej kolory...
Tak bardzo cieszyły Cię jesienne ozdoby w Twoim domu...
Teraz też są, Twój ukochany Mąż, a mój Zięć o to zadbał...
I Twoja ulubiona jesienna sówka, którą Ci podarowałam, także stoi na parapecie...
Spoglądałam na wielobarwne lasy i wyobrażałam sobie Twoją uśmiechniętą buzię.
Spoglądałam na kwiaty, palące się znicze i jak przez mgłę widziałam snujący się tłum...
A moje serce nadal dławił ból, tęsknota bez granic, gardło nadal dusił niepokój i ta straszna pustka...
Wszystko to osacza mnie i jest częścią mojego życia.
Chciałabym uwierzyć na nowo, że jest to TAM, że widzisz mnie teraz, kiedy piszę te słowa,
że słyszysz, kiedy mówię do Ciebie, że znasz moje troski i problemy, że cieszą Cię moje małe radości i że wiesz, jak bardzo Cię kocham i myślę o Tobie każdego dnia...
Odpoczywaj w spokoju Córeczko, gdziekolwiek jesteś.
Wiem, że pod takim postem trudno napisać komentarz...
Dziękuję za wszystkie przejawy wsparcia i pamięć o Ani...
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających.
Na blogu będę dopiero wieczorem w niedzielę.
Dziękuję za wszystkie wcześniejsze komentarze, odpiszę na nie właśnie w niedzielę.
Odwiedzę wówczas także mojej ulubione blogi i przepraszam za tę kilkudniową przerwę w blogowaniu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ania wie więcej niż myślisz i czuwa nad Tobą Basiu. Przyjdzie taki czas, że się spotkacie, obie szczęśliwe- mocno w to wierzę.
OdpowiedzUsuńBasiu kochana, coraz trudniej mi w to uwierzyć...
UsuńKochałaś , kochasz i będziesz ją zawsze kochać !
OdpowiedzUsuńTo na pewno...
UsuńDziękuję za komentarz.
Przykro mi to czytać.
OdpowiedzUsuńŁzy same mi spłynęły.
Jak bardzo to musi boleć. Takaa piękna dziewczyna.
Jedynie co napisać mogę, to wierzę w to że czuwa nad Tobą i każdym krokiem.
Dziękuję za ten komentarz i za słowa wsparcia...
UsuńBasieńko, Ty wiesz...ściskam mocno a pamięć o Ani będzie ZAWSZE...buziaki...zadzwonię po niedzieli to pogadamy...
OdpowiedzUsuńWiem Basiu... Dziękuję...
UsuńTak bardzo mi przykro...
OdpowiedzUsuńPrzytulam Cię do siebie.
Dziękuję Stokrotko za ten komentarz...
UsuńPozdrawiam.
Octavio Paz:
OdpowiedzUsuń"Dzisiaj wspominam zmarłych z mojej rodziny.
Także tego, co wyszedł na kilka godzin i nie wiadomo,
w jakiej ugrzązł ciszy.
Między drzwiami a śmiercią
jest przestrzeń niewielka.
Dzisiaj wspominam zmarłych z mojej rodziny.
Czy szukam w nich zagadki własnego istnienia,
boga krwi, który moją krew burzy?
W lustrze ich milczeń widzę swoje życie,
w moim życiu ich śmierć się przedłuża (...)
Życie i śmierć nie są przeciwieństwem,
jesteśmy tą samą łodygą,
która wydaje dwa bliźniacze kwiaty.
Dzisiaj wspominam zmarłych z mojej rodziny".
/fragment wpisu zapożyczony z zaprzyjaźnionego bloga Miejsce Spotkań Wymyślonych/
Piękne i mądre słowa.
UsuńDziękuję Ci Ewo za ten niezwykły komentarz.
Wycisnęłaś łzy z moich oczu tym postem. Świat jest okrutny i niesprawiedliwy, a my sami z tym okrucieństwem i z tą niesprawiedliwością. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, co czuje matka, która przeżyła swoje dziecko. Mnie wystarczy, że moja córka ma jakiś kłopot albo jest smutna i już przeżywam to jak własny ból...
OdpowiedzUsuńDroga Frau Be, bo nasze Córki to przecież część nas - matek. Ich troski, problemy, radości odczuwamy najbardziej.
Usuń"Rozmawiam" z Anią każdego dnia... Chciałabym wierzyć w to, że kiedyś Ją zobaczę...
Dziękuję Ci za komentarz.
Wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twojej Córki.
Niech wstrętne choróbska i inne nieszczęścia omijają Was wielkim łukiem.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Przytulam mocno....
OdpowiedzUsuńDziękuję Marigold...
UsuńCzęsto takie przytulanie jest mi potrzebne...
Kochana Basiu, zaraz zapale dla Ani swieczke. Trzymaj sie, Kochana.
OdpowiedzUsuńDroga Jagoda, dziękuję Ci bardzo...
UsuńPozdrawiam Cię ciepło!
Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami,
OdpowiedzUsuńNigdy mi, kto szlachetny, nie był obojetny,
Dziś was rzucam i dalej idę w cień - z duchami -
A jak gdyby tu szczęście było - idę smętny.
(Fragment "Testament mój", Juliusz Słowacki)
słowami polskiego wieszcza chciałam dodać otuchy...........
może moje obrazy pozwolą oderwać Twoje myśli od przykrych wspomnień.
www.krystynaczarnecka.pl
Krystyna
Znam ten utwór już od liceum, a od 30 lat omawiam go z młodzieżą na zajęciach...
UsuńDziękuję za ten komentarz.
Krystyno, czy Ty masz blog, bo nie potrafię go odnaleźć?
Pozdrawiam.
zapraszam to jest strona
Usuńhttp://krystynaczarnecka.pl/
pozdrawiam
Zawsze jak czytam ten utwór to mam takie same odczucie : smutku i żalu , serce sciska.
UsuńKrystyna
Nadal nie potrafię wejść na Twoją stronę :(
UsuńWitam.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście bardzo smutny wpis i nie znajduje słów. aby coś niebanalnego napisać.
Wolę pomilczeć w zadumie.
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
Rozumiem...
UsuńDziękuję za komentarz.
Pozdrawiam serdecznie.
Basiu!
OdpowiedzUsuńOd trzech dni przychodzę do Ciebie. Jednak wzruszenie nie pozwalało napisać tych parę słów.
Trudno pogodzić się z każdym odejściem ale gdy odchodzą tacy młodzi ludzie nie można sobie przetłumaczyć dlaczego tak się dzieje. Śmierć nie ma litości, nie wzrusza jej młody wiek i dlatego trudno ją zaakceptować. Basiu, masz wspaniałe wspomnienia z czasów kiedy żyła Ania. To były cudowne, wspólnie spędzone radosne chwile. Wiem, że nie można żyć tylko wspomnieniami ale Ty je masz i jesteś o nie bogatsza.
Przytulam Cię do serca.
Całuję i serdecznie pozdrawiam:)
Droga Łucjo - Mario, dziękuję za ten pełen empatii komentarz.
UsuńMasz rację, mam mnóstwo wspomnień pięknych i radosnych związanych z Anią, ale niestety też przewijają mi się w głowie te smutne i tragiczne.
Tak bardzo bym chciała uwierzyć na nowo, że kiedyś zobaczę się z Anią.
I w to, że Ania jest szczęśliwa.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Podobno jest tak, że to nie my żyjemy, a Ci, co odeszli. My tylko wegetujemy na ziemi. Prawdziwe życie mają już nasi Bliscy po drugiej stronie i ja będę się tego trzymać. I teorii o Aniołach, pamiętasz? Mówiłam Ci... Schodzą do nas na dany czas. Wiesz, co chcę przez to powiedzieć? Ściskam Cię mocno. Buziak.
OdpowiedzUsuńWiem Duśka... Pamiętam Twoje słowa. Mam gdzieś tam pięknego Anioła.
UsuńJa też Cię ściskam. Buziaki!
Tak trudno napisać cokolwiek......To niewyobrażalne co czujesz...znam też walkę o życie....Basiu........
OdpowiedzUsuńWiem Kochana Pat... Wiem i jesteś często w moich myślach i modlitwach.
UsuńPozdrawiam Cię ciepło.
Basieńko mocno tulę ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńBardzo tego potrzebuję...
Basiu... bardzo Ci współczuję!!!
OdpowiedzUsuń:(
UsuńDziękuję
Dla Matki śmierć Dziecka to najtrudniejsze co może Ją spotkać:(
OdpowiedzUsuńNie znajduję zatem słów pociechy, mogę tylko powiedzieć Ci, że na PEWNO się spotkacie:)
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję za ten komentarz.
UsuńJa też żyję tą nadzieją, bo inaczej nasz pobyt TU nie miałby chyba sensu...
Pozdrawiam Cię ciepło!
Basiu... Trzymaj się na ile jest, to możliwe...
OdpowiedzUsuńTęsknię za Anią i jej stylówkami retro...
śCISKAM CIĘ Z CAŁYCH SIŁ:*
Edytko, Ania lubiła Twój blog i Twoje stylizacje :)
UsuńDziękuję za komentarz.
Ja też Cię ściskam!
Znowu piszę po przerwie. Jednak pierwsza połowa listopada, to dla mnie też czas wspomnień. To nie tylko Święto Wszystkich Świętych i Zaduszki, ale to też czas smutnych rocznic. Wiem, że mnie rozumiesz, chociaż Ty straciłaś dziecko. Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Teraz dochodzę do wniosku, że powinnam twardo stanąć na ziemi i nie oglądać się za siebie. Ale czy ja to potrafię?
OdpowiedzUsuńAle dam radę…. A raczej obie damy radę. Życie musi toczyć się dalej, a i listopad może być też piękny. Nie musi być cały czas osnuty mgiełką nostalgii
Dlatego dziękuję, że czasem o mnie pamiętasz i za pomocą ciepłych słów odganiasz smuteczki snujące się dookoła.
Z całego serca życzę Tobie wiele wytrwałości, siły na codzienne szare dni, które niedługo nadejdą.
Może niektóre z nich rozbłysną kolorami tęczy.
Pozdrawiam snującymi się nostalgiami
Droga Ismeno, dziękuję za ten piękny komentarz.
OdpowiedzUsuńDla mnie listopad to bardzo trudny okres. Za kilka dni, moja Ania skończyłaby dopiero 36 lat.
Bardzo przeżyłam śmierć babci, dziadka, ojca trzymałam za rękę, kiedy odchodził, mama nie wybudziła się po operacji, kilka dni była podpięta do aparatury, ale nieporównywalne było odchodzenie mojej Córki...
Próbuję codziennie żyć z tym bólem i tęsknotą.
Życzę Ci wszystkiego dobrego i pozdrawiam ciepło!
Oj, w złym miejscu wpisałam komentarz...
UsuńJa czesto myślę o tobie Basiu. Tragedia jaką przeżyłaś i Twój ból po stracie Ani jest nie do ukojenia. Kiedy myślę o Tobie to przypomina mi się moja mama i jej słowa po śmierci mojej siostry pełne bolu i żalu do Boga.
OdpowiedzUsuńBasienko, ja wiem, że zadne słowa otuchy nie ukoją Twojego bólu i nie zmniejszą tęsknoty. Przytulam Cię cieplutko i życzę dużo siły.
Dziękuję Lusiuniu za ten komentarz, za empatię.
UsuńJutro moja Kochana Ania skończyłaby 36 lat...
Tak strasznie za Nią tęsknię...
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.