To już miesiąc minął Córeczko...
Z każdym tygodniem, dniem, moje serce bardziej krwawi...
Musisz być silna - słyszę wokół... Silna? Jak?
Nikt i nic nie jest w stanie ukoić mojego bólu...
Wiem Córeczko, Ty już nie cierpisz, ale My tutaj bardzo...
Nieprzespane noce, godziny pełne łez, tysiące pytań:
Dlaczego właśnie Ty Aniu musiałaś zachorować?
Dlaczego na taką straszną chorobę?
Dlaczego w tak młodym wieku?
Dlaczego Bóg nie zabrał mnie, chociaż Go o to prosiłam, a Ciebie nie oszczędził?
Dlaczego medycyna jest ciągle bezradna?
Dlaczego nie możesz cieszyć się z nadchodzącej wiosny?
Dlaczego nie możesz ogrzać się w promieniach słońca?
Dlaczego już nigdy razem nigdzie nie pojedziemy?
Dlaczego nie mogę Cię przytulić?
Dlaczego?
Dlaczego...
Wiem, mam Syna, Męża, kochającą Rodzinę...
Wiem, że muszę wspierać drogiego mi Zięcia...
Wiem, jest Rodzina Zięcia, którą szanuję i kocham...
Wiem, że mam wokół siebie Przyjaciół...
Wiem, że życie toczy się dalej...
Wiem, że chciałabyś, bym nie cierpiała... Nie płakała....
Bym była szczęśliwa...
Ja to wszystko wiem, ale jak mam odnaleźć się w nowej rzeczywistości?
Gdzie jesteś teraz Córeczko?
I jak mam żyć bez Ciebie?!
Tak bardzo lubiłaś wiosnę i kwiaty...
"Mamo, posadziłam już kwiatki! A Ty?"
Tak bardzo polubiłaś Aniu "moją" Grecję...
"Mamo, jest cudownie... Musimy tu w przyszłym roku być razem..."
Tak bardzo cieszyła Cię każda nowa sukienka w kwiaty...
"Wiem mamo, mam już kilka, ale kupiłam kolejną, jest taka słodka..."
Tak bardzo lubiłaś wyszukiwać dodatki do Waszego domu...
"Mamo, zauważyłaś, coś nowego?"
Tak bardzo lubiłaś truskawki...
"Mamo w spiżarni mam już 100 słoików kompotów truskawkowych"...
Tak bardzo lubiłaś eksperymentować w kuchni...
"Mamo, upiekłam ciasto wg nowego przepisu, mam nadzieję, że będzie jadalne..."
Tak bardzo cieszył Cię każdy prezent, który przywoziłam z wakacji...
"Mamo, Ty zawsze wiesz, jak sprawić mi radość"...
Tak bardzo...
Może moja Córeczka jest już w lepszym świecie...
Gdzie kwiaty są jeszcze piękniejsze i barwniejsze...
Gdzie niebo jest jeszcze bardziej błękitne
Gdzie słońce i księżyc nigdy nie zachodzą...
A jeżeli nie ma lepszego świata?
Jeżeli nie ma nic... Tylko pustka...
Panie, wybacz mi te słowa...
Jestem tylko marnym, grzesznym człowiekiem...
Ty znasz odpowiedzi na wszystkie pytania....
A ja szamocę się każdego dnia...
Zwątpienie zawładnęło moją skołataną duszą...
Żadne słowa nie oddadzą tego, co czuję...
Żadna modlitwa nie jest w stanie utulić mnie do snu...
Czasem już nie wiem, jak z Tobą Panie rozmawiać...
I co powiedzieć Ci - Zamiast...
Aniu, przyszłaś...
Byłaś tak blisko...
Czułam ciepło Twojego policzka...
Córeczko, to byłaś Ty... Prawda?
Dziękuję za wszystkie wyrazy współczucia...
Dziękuję także wszystkim, którzy towarzyszyli Ani podczas Jej ostatniej drogi, za każde dobro, które uczyniliście za Jej życia... Za modlitwy, za pamięć...
Nie potrafię sobie nawet wyobrazic ogromu cierpienia .... Ale tak musisz byc silna , dla tych co pozostali
OdpowiedzUsuńA te zdjęcie Ani - moje ulubione !
Bo tego Aniu nie można sobie wyobrazić :(
UsuńWiem, że powinnam być silna... Tylko jak to zrobić?
Trudno jest coś napisać,trudno Cię pocieszyć.To niewyobrażalny ból.Proszę bądź silna.Wierzę że Ania jest w lepszym świecie....
OdpowiedzUsuńReniu, ważne że tu jesteś...
UsuńA bólu nie da się opisać...
Czy jest ten lepszy świat?
Wierzę, że jest w Raju, gdzie nie ma cierpienia...Pomodliłam się za spokój jej duszy.
OdpowiedzUsuńDziękuję za modlitwę...
UsuńRaj? Tylko gdzie ON jest? I czy w ogóle jest?
Piekne zdjecie Ani .Tak czesto tutaj zagladam bo lubie Pani bloga i jest mi tak przykro ze tak Pani cierpi.Mocno sciskam i zycze duzo sil.
OdpowiedzUsuńDziękuję za te słowa...
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Basiu Kochana Ty wiesz wszystko...idziesz Drogą Krzyżową i tylko Chrystus może Ci pomóc.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że Ania jest szczęśliwa i wyprosi siły dla Ciebie. Basiu, miłość nigdy się nie kończy- kiedyś się spotkacie w najpiękniejszych ogrodach...
Droga Basiu... Ta droga jest najtrudniejsza...
UsuńZ każdym dniem moje cierpienie jest większe...
Czasem wątpię czy te piękne ogrody istnieją...
Chciałabym przytulić córkę tu, na ziemi...
Nie wiem co napisać, ale do serca przytulam. Danka
OdpowiedzUsuńDziękuję za obecność...
UsuńPozdrawiam.
Basiu
OdpowiedzUsuńwiem, że Twój ból jest ogromny po stracie najukochańszej Córeczki. Wiem, że Cię serce boli i nie wiesz, co dalej. Nikt nie wie w takich chwilach. Basiu, nawet śmierć nie pokona miłości do Twojej Ukochanej Ani!!! „Bo miłość cierpliwa jest i łaskawa, wszystko przetrzyma, wszystko znosi i nigdy nie ustaje”.
Tulę Cię i mocno całuję:)
Miłość będzie zawsze i ból i cierpienie także...
UsuńJuż zawsze jakaś moja część będzie cierpieć, tęsknić i płakać...
Basieńko, zaglądam do Ciebie, nie wiem co napisać, słucham piosenki i....napiszę jutro,,,buziaki...
OdpowiedzUsuńCzytam i łzy mi same spływają po policzkach, słucham piosenki i to samo...
UsuńTak pięknie napisałaś o Ani. Wierzę Basieńko, że przyszła, czuwa nad Tobą...
Nie będę pisać, że musisz być silna, rozmawiałyśmy, Ty wiesz że musisz ale jak to zrobić? Tak naprawdę to tylko ten kto przeżył śmierć dziecka wie co czujesz, bo sam to przeżył, ja mogę przypuszczać ale do końca nie wiem /moja mama wiedziałaby, bo to przeżyła/. Tyle pytań dlaczego????
Ściskam mocno, odezwij się jak będziesz miała ochotę...buziaki...
Dziękuję Basiu za te komentarze i dziękuję za rozmowę telefoniczną...
UsuńNawet nie próbuję wyobrażać sobie, co Pani czuje .....
OdpowiedzUsuńSerdecznie współczuję
Bo odejścia dziecka przed rodzicami jest niesprawiedliwe i bardzo bolesne.
UsuńDziękuję i pozdrawiam.
Aż nie wiem co napisać, taki ból trudno wyciszyć. Współczuję bardzo
OdpowiedzUsuńTakiego bólu nie da się wyciszyć :(
UsuńDziękuję za obecność.
Nie wiem, co napisać. Piękny post. Piękne słowa. Piękna miłość.
OdpowiedzUsuńJestem z Tobą myślami. Codziennie.
Dziękuję Soniu... Zadzwonię...
UsuńDaj mi czas... Jest mi strasznie ciężko...
Basieńko, tak trudno odpowiedzieć na te wszystkie pytania, które zaczynają się od słowa... dlaczego...? Bo na te pytania nie ma odpowiedzi, która by uspokoiła, wytłumaczyła. Basiu, pięknie piszesz, w tych słowach można odczytać to co czujesz. Pamiętaj, że Ania zawsze będzie obok, zawsze będzie w Twoim sercu. Ściskam Cię mocno :)
OdpowiedzUsuńMasz rację Krysiu droga, nie ma odpowiedzi na te pytania... To nie tak powinno być, to ja powinnam odejść wcześniej, a moja córka żyć długo i cieszyć się zdrowiem...
UsuńMoja Ania jest w moim sercu, ale ja chciałabym Ja przytulić, porozmawiać z Nią... Z każdym dniem bardziej tęsknię i cierpię...
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i także ściskam. Ja już pożegnałam rodziców, ale z odejściem Córki nie potrafię się pogodzić.
Piekna rozmowa z Bogiem i coreczka, ktora odeszala. Piekne zdjecie wsrod lisci drzew
OdpowiedzUsuń! Badz silna, Basiu dla siebie i Twoich bliskich!
Elu, nie potrafię... Po prostu nie potrafię...
UsuńPozdrawiam Cię ciepło.
Nawet sobie nie wyobrażam co musisz przeżywać Basiu...
OdpowiedzUsuńNajgorsze co może spotkać matkę..
Ściskam Cię z całych sił:*
Z każdym dniem bardziej tęsknię i cierpię. Zadzwonię, ale jeszcze nie teraz...
UsuńDziękuję kochana...
Basiu, Ty wiesz... Powiem Ci tak: właśnie pozwól sobie na chwilę słabości a siła powróci sama. Przecież jesteś silna wewnętrznie, tylko teraz ta siła została uśpiona. Wszystko ma swój czas. Ania zawsze będzie koło Ciebie, masz teraz dobrego Anioła. Wierzę, że jednak jest takie miejsce, lepsze, gdzie się nie cierpi, gdzie nie ma łez. Ania nie płacze, Ona czeka... Nie odczuwa tęsknoty, bo wie, że jak przyjdzie Twój czas, spotkacie się. A teraz czuwa razem z Twoją Mamą Basieńko. I wierzę, że Obie są szczęśliwe. Jeśli poczułaś bliskość Ani, to znaczy, że dała Ci znak, byś i Ty była szczęśliwa. Tak myślę... Ściskam Cię mocno.
OdpowiedzUsuńDuśko kochana, dziękuję za ten komentarz...
UsuńZabierałam się kilka razy, by do Ciebie napisać, ale chyba wolę zadzwonić...
Napisz mi proszę na priv nr komórki. Zadzwonię... Tylko daj mi jeszcze trochę czasu.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Świetnie napisane! podpisuję sie pod tym!
OdpowiedzUsuńPiękny i wzruszający post.
OdpowiedzUsuńTen ból i tęsknota musi być nie do zniesienia....
Przytulam Cię Basiu mocno
Dorota
Dorotko, napiszę. Tylko jeszcze nie mam sił...
UsuńZ każdym dniem bardziej tęsknię i ciepię...
Pozdrawiam Cię mocno.
Basiu czytam i łzy płyną mi. Basiu jestem z tobą i przytulam cie gorąco.
OdpowiedzUsuńZosiu, wypłakałam już chyba morze łez... I jest mi strasznie ciężko...
UsuńJak trochę nabiorę sił, zadzwonię.
A ja myślę,że wcale nie musisz być silna. I nie bądź... Nic nie ukoi Twojego bólu ,poza czasem.
OdpowiedzUsuńI nie jestem Jigo... Bo to nierealne...
UsuńPozdrawiam Cię.
Tak bardzo współczuję Pani
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńPozdrawiam.
Przeżyłam odejście dwóch moich najbliższych, właściwie w jednym czasie. To ja zostałam sierotą. Żałoba musi trwać i trwać. Pozwól sobie na nią nie hamuj jej. Kiedyś odejdzie sama, niezauważalnie. Tęsknota zostanie zawsze. Słabość jest naturalna w tej sytuacji, też kiedyś minie. A o tym co jest nad chmurami, też często rozmyślam i mam wątpliwości.
OdpowiedzUsuńŻałoba pewnie odejdzie, ale ból i tęsknota nigdy... I moja niezgoda na to, co się stało... Dziękuję za te mądre słowa.
UsuńNapiszę... Jeszcze nie teraz, ale napiszę...
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Nie wiem co napisać, bo serce ściska i łzy same napływają mi do oczu...
OdpowiedzUsuńOgromnie współczuję ;(
Agnieszko, nie potrafię tak naprawdę nazwać tego, co czuję...:(
UsuńDziękuję Ci za ten komentarz. Pozdrawiam.
Basiu, serdecznie Ci współczuję. Ona na pewno tam gdzieś na Ciebie czeka. Głęboko w to wierzę. Przytulam Cię mocno do serca. Daj sobie czas na rozpacz, a nawet złość. Powoli to wszystko odejdzie. Przeżyłam już wiele śmierci moich bliskich i wiem, że tak się stanie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Krysiu za ten komentarz.
UsuńAnia gdzieś czeka, wiem... Tylko ból, cierpienie i moja tęsknota są z każdym dniem większe :(
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Basiu, nie wiem co powiedzieć, napisać...chyba żadne słowo nie odda tego co teraz czuję i jak bardzo Ci współczuję...
OdpowiedzUsuńJestem z Tobą i rozumiem całym sercem.
Ściskam Cię mocno:)
Dziękuję Agato...
UsuńZ każdym dniem bardziej tęsknię za Anią.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Basiu, tule Cię mocno i płaczę i modle sie za Was. To jednak Ty musisz się z tym uporać... wymaga to siły, łez i czasu... dżo czasu... serce zawsze pozostanie zranine i zawsze pozostanie pytanie bez odpowiedzi: dlaczego? Basiu, naucz się żyć (powoli) razem z nią... jest w Twoim sercu i będzie zawsze... żyj dlal niej...kochaj dla niej... rób dla niej, śmiej się dla niej... nawet złość się dla niej... mów do niej... marne to słowa pocieszenia ale ona będzie obok Ciebie zawsze i w Twoim sercu zawsze... płacz i przytulaj mocno...czas będzie koił ale sama wiesz co pozostanie... Czasu i siły... przytulam mocno.
OdpowiedzUsuń"Narobiłam" tu tyle literówek ale to dlatego Basiu, że płakałam pisząc te słowa.
Usuń... i jeszcze jedno... wcale nie musisz być silna... płacz i kochaj... ściskam serdecznie i mocno.
OdpowiedzUsuńDroga Avo, to wszystko jest za trudne... Chciałabym nadal przytulać Córkę, a nie tylko w myślach... W sercu będzie zawsze... I zawsze już jakaś moja część będzie cierpieć i tęsknić
UsuńDziękuję za te komentarze...
I nie jestem silna, nie potrafię...
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
W pewnym sensie będzie obecna przez cały czas w Waszym życiu, może nie fizycznie, ale będziecie czuć jej obecność i jej kontakt... Też kiedyś zadawałam sobie mnóstwo tych samych pytań, bo śmierć bliskiej osoby to paskudny cios, na który nie ma jednej uniwersalnej rady, jak sobie z nim poradzić. Potrzebujesz czasu, przeżyć żałobę na swój sposób... jak każde z Was. Ściskam bardzo mocno
OdpowiedzUsuńWiem Mario Tamaro...
UsuńJa to niby wszystko wiem, tylko nie mogę zgodzić się z tym, że Córka odeszła przed rodzicami:( Że musiała cierpieć...
To wszystko jest za trudne, nie da się tego pojąć...
Ja także ściskam Cię mocno.
Basiu, nie bądź silna, bądź słaba, pozwól sobie na łzy, na rozpacz na smutek. To trudny dla Ciebie czas i nikt nie jest w stanie ci pomóc. Czas goi rany ale pozostawia blizny z którymi musisz iść dalej przez życie. Nie chcę prawić Ci banałów, po prostu mocno Cię przytulam Basieńko.
OdpowiedzUsuńDziękuję Lusiuniu za te słowa...
UsuńMasz rację, już zawsze będzie jakaś moja część cierpieć, tęsknić i płakać.
Patrzę na portret Córki i nie potrafię pogodzić się z Jej odejściem.
To takie trudne... Nie zadzwoni, nie przyjedzie...
Nie wiem, jak żyć... Nie wiem...
Pozdrawiam Cię Lusiuniu.
Basiu ściskam Cię mocno. Mam nadzieję, że jak już wylejesz morze łez, to znajdziesz ukojenie i radość z życia. Pamiętaj, że ci co zostali też Cię potrzebują.
OdpowiedzUsuńWiem Avelino, że są bliskie mi osoby, które mnie potrzebują.
UsuńTylko tak strasznie ciężko żyć bez Córki.:( To wszystko jest zbyt trudne.
Dziękuję za ten komentarz. Pozdrawiam Cię serdecznie.
Nie ma we mnie zgody na to, ze rodzice robią pogrzeby swoim dzieciom. Powinno być odwrotnie. Nie wyobrażam sobie nawet kochana co czujesz. Moja mama odeszła 10 lat temu, była młodą kobietą. A ja chociaż byłam już dorosła i miałam swoje dzieci to czułam się jak sierota. Nadal czuję. Guzik prawda, że czas leczy rany. Płacz ile potrzebujesz, krzycz z bezilności jeżeli Ci tego potrzeba. Przytulam Cię i dbaj o siebie Basiu, bo inni również Cię potrzebują.
OdpowiedzUsuńTak Moniko, nie ma na to zgody...
UsuńPłaczę, czasem krzyczę, ból jest ogromny, nie da się go opisać... Nie da...
Dziękuję Ci za ten komentarz. Pozdrawiam Cię ciepło!
Przepraszam, oczywiście Marto...
UsuńBasiu tak strasznie Ci współczuję.
OdpowiedzUsuńŁatwo powiedzieć, bądź silna, a czy człowiek w takiej sytuacji w ogóle chce być silny? Jak, jak to zrobić?
Jak być silnym kiedy ja czytając powyższy tekst czuję jak ból w środku mi dokucza, a co dopiero Tobie. Córeczki są dla nas jak przyjaciółki i jeśli ktoś miał taki kontakt z Córką to przeżywa to podwójnie. Ja mam taki kontakt z moją Córeczką. Nie zastąpi się braku Dziecka tym, że inni pozostali, chociaż trzeba Bogu dziękować, że masz ich przy sobie. Moja szwagierka straciła 20 letnią Córkę, to była moja Chrześnica. To było 4 lata temu. Zmarła w pierwszy dzień wiosny. Stara się żyć normalnie, ale zawsze ucieka na święta za granicę. To już jest pewnie rana nie do zagojenia, ale trzeba mieć nadzieję, że Córka widząc Twój ból przyniesie Ci ukojenie. Ściskam Cię Basiu mocno.
Beatko, ja byłam bardzo mocno związana z Córką, wiem na pewno po części mnie rozumiesz... Współczuję Twojej szwagierce, zdaję sobie sprawę z tego, że takich cierpiących matek z rozdartym sercem jest dużo... Za dużo...
UsuńDziękuję za ten długi komentarz, za empatię i każde słowo pocieszenia.
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!