środa, 2 kwietnia 2014

Dziwna osada... Wenezuela po raz szósty i bocian na balkonie...

Witajcie ponownie na Margaricie. Dzisiaj nie będzie za dużo wiadomości. Zapraszam Was na spacer. Tego dnia postanowiliśmy sprawdzić, co znajduje się na końcu plaży. Z daleka było widać jakąś osadę.
To co tam zobaczyliśmy, było bardzo dziwne...
 ATen tu czego? Zastanawia się mój  mąż... Prima Aprilis był przecież wczoraj...


No dosyć tego. Znikaj! To moja żona...
Dzień zapowiadał się wspaniale. Mieliśmy tysiąc pomysłów na minutę.


    Tą  łódką to raczej nie popłyniemy...


Wokół naszego hotelu, pisałam już o tym wcześniej, znajdowała się dżungla w pigułce...




    A nasz cel jest dzisiaj przed nami, idziemy brzegiem oceanu w kierunku osady, którą za chwilę zobaczycie:


Na początku zachwycałam się krabikami, które pięknie potrafią się kamuflować. Trzeba bardzo uważać, by  nie nadepnąć zwierzątek...



Ruszyliśmy beztrosko przed siebie. Mąż miał wybitną wenę, by uwiecznić nasze wspólne chwile na Margaricie: .


Za nami wspomniana osada...


Spacerując, spotkaliśmy miejscowego rybaka:



A to jego trofeum. Piękna ryba, prawda?


Zbliżamy się do osady. Niby wszystko w porządku, a jednak zauważyliśmy, że kilku mężczyzn nas obserwuje...


Mąż pstrykał fotki, a ja jakoś nie czułam się swobodnie...


Przed osadą piękne plantacje:


I dziwna, tajemnicza głowa...


A może to przodek rodu?


Mąż zastanawia się, kto może mieszkać w osadzie i dlaczego nas ciągle obserwują:


To zdjęcie to zbliżenie,  przed chwilą za tymi szklanymi drzwiami zniknęła piękna młoda kobieta...


Wypasione domy, baseny i Ci mężczyźni w uniformach, którzy nie spuszczali nas z oczu...
Dla mnie wszystko było jasne...


Lepiej opuścić to miejsce. Mężczyźni mieli zawieszone na ramieniu karabiny. Jeden z nich podszedł bliżej i złowrogo na nas spoglądał i raczej nie miał przyjacielskich zamiarów. Myślę, że dotarliśmy do plantacji, gdzie raczej nie rosła kapusta ani marchewka, mimo że większość roślin wyglądała bardzo ładnie... A my byliśmy tam intruzami...
Postanowilismy nie podchodzić bliżej. Tym bardziej, że jeden z mężczyzn krzyknął: Nie robić zdjęć - oczywiście zawołał po hiszpańsku...


Nagle zerwał silny wiatr... Jeszcze spoglądam w kierunki dziwnej osady, ale wolę nie wiedzieć, kto tam mieszka. Na pewno nie biedacy...


Uff, oddaliliśmy w bezpieczniejsze miejsce.  Przede mną piękne kaktusowe wzgórze. Tych tutaj nie brakuje.


   Na horyzoncie z drugiej strony widać nasz hotel:


Wenezuela to dziwny kraj: bieda obok luksusu, kapliczki z Matką Boską na każdym kroku i przestępczość związana z handlem narkotykami... Ale tak jest niestety nie tylko w Wenezueli... Właściwie nie powinno mnie to dziwić.
Widoki piękne, chwila odpoczynku i lepiej wracać już do hotelu...



Mężu, koniec siedzenia. Wracamy! Przed nami kawał drogi...


I ostatnie zdjęcie na tle dziwnej osady:


   Momentami pokropił nas ciepły deszcz...


   Do dzisiaj ta sytuacja budzi we mnie niepokój. Ile takich osad bosów narkotykowych znajduje się w tym kraju? Spacerując plażą, już do końca naszego pobytu nie oddalałam się za daleko...

I ostatnie tego dnia zdjęcia - w kapeluszu...


I bez kapelusza...


I razem, bez tego przystojniaka z pierwszego zdjęcia.


Cali i zdrowi wróciliśmy do hotelu. Gdybyśmy leżeli jak inni pół dnia na leżaku, nie zobaczyliśmy tego, co do tej pory do końca nie zostało wyjaśnione... Nasz czeski rezydent radził nam, byśmy raczej nie oddalali się sami od hotelu... No cóż, takie z nas łaziki.

A na koniec opowiem Wam, jak wczoraj wkręciłam mojego męża. Wstaliśmy dosyć wcześnie. Mąż poszedł do łazienki a ja do kuchni. Po kilku minutach krzątania się, zaczęłam wołać do męża:
"Chodź szybko, na naszym balkonie jest bocian!"
 Muszę dodać, że mieszkamy na 7 piętrze. Mąż wyskoczył spod prysznica, okryty ręcznikiem zaczął skradać się w kierunku balkonu. Ja stałam i patrzyłam w jeden punkt, tak jakbym przyglądała się czemuś. Mąż mówi do mnie: "Teraz nie ruszaj się, powoli otworzę drzwi, bo go spłoszymy..."
 Dusiłam w sobie śmiech. Mąż wychodzi na balkon, mokry, dygoce z zimna, a tam ... nic nie ma... nawet muchy...
Jego mina była bezcenna, kiedy zawołałam: Prima Aprilis.
Śmialiśmy się jeszcze kilka minut... Mąż nie mógł uwierzyć, że znów Go wkręciłam. Każdego roku mi mówi, że więcej się nie nabierze. A jednak udało się...


A boćki niech lepiej wracają do swoich gniazd...


Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i zapraszam na kolejne wspomnienia podróżnicze i nie tylko...

Zdjęcia boćków pochodzą z Internetu.

Żółte spodenki: Miss Berge
Bluzeczka: Metro
Kapelusz: Pracownia kapeluszy
Naszyjnik, bransoletka: lokalny butik
Torba: Avon

72 komentarze:

  1. No, Basiu, ale się wypuściliście, szczęście, że wszystko dobrze sie skończyło.... ciekawe te kaktusy no i ta głowa, a na męża widzę, ze masz sposoby:)) pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My to czasem szaleni jesteśmy. Nie było nas pół dnia. Jak odchodziliśmy, to miałam dreszcze i obawę, czy nie zaczną do nas strzelać... Zapraszam na kolejną część. Buziaki!

      Usuń
  2. Przepięknie kochana, i te widoki zapierające dech....
    Buziaki dla Was :* pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tam niezwykle egzotycznie na każdym kroku. Zapraszam na dalszą część. Pozdrawiam ciepło. Buziaki!

      Usuń
  3. Świetny żart :))) Fajny spacer - szczęście, że wszystko dobrze się skończyło. Zdjęcia i widoki cudne. Pozdrawiam Basiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od lat wkręcam męża. Już brakuje mi pomysłów... My też później zdaliśmy sobie sprawę z tego, że było niebezpiecznie... Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
  4. Widzę Basiu, że też załapałaś się na żarcik ha!ha!
    Pokazałaś piękne widoki, osada też całkiem całkiem, mogę tak zamieszkać ha!ha! Przyznaje jednak, że było to trochę niebezpieczne, nigdy nie wiadomo, co taki zrobi. Wenezuela to kraj kontrastów, zresztą jest więcej takich krajów. Tajemnicza głowa, ciekawa jestem co oznacza.
    Kawał to Ty zrobiłaś mężowi, jeszcze Ci się rozchoruje....
    Boćki nasze kochane niech wracają do swoich gniazd, masz rację...
    pozdrawiam ,,,buziaki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha udało się... No ja bym tam Basiu raczej nie chciała mieszkać. Wszystko pod kontrolą i takie tajemnicze... My to jednak wariaci jesteśmy, żeby zapuszczać się w nieznane... Jeśli kiedykolwiek dotrę do Meksyku, a wierzę, że tak będzie, już tego błędu nie popełnię... Przemiła < Pomaluj świat >, tłumaczy, co oznacza ta głowa, zobacz niżej od Niej komentarz. Mąż na szczęście nie przeziębił się. Zapewnił mnie, że w przyszłym roku Go nie wkręcę. Oj tam, oj tam... Na pewno coś znów wymyślę. Pozdrawiam Cię ciepło. Buziaki!

      Usuń
  5. Basiu jak zwykle fajnie sie czytalo, pokazalas ciekawe i niebezpieczne miejsca,,,, a zart swietny buziaczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izo kochana witaj. Chciałam do Ciebie napisać, ale nie wiem gdzie... Odezwij się. Zdrowia życzę! Miło mi, że Ci się podoba. Buziaki!

      Usuń
  6. Niesamowite są twoje zdjęcia, aż chętnie przeniosłabym się tam gdzie ty, Basiu super, super fotki, i Ty na nich radosna i rozpromieniona, fajne spodenki

    OdpowiedzUsuń
  7. Basiu zapomniałam napisać że twoje spodenki, bluzeczka i naszyjnik też fajne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że Ci się podoba. Wenezuela robi wrażenie. Zupełnie inny klimat niż w Europie. Dziękuję za miłe słowa. Myślę, że już nie powinnam śmigać w krótkich gatkach, ale było tak ciepło... Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  8. Ach ta Twoja Wenezuela :)
    Piękne wspomnienia !
    Tak troszeczkę zazdroszczę , ale troszeczkę , tak z sympatia , nie z zawiscią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu mnie już nosi, żeby gdzieś pojechać czy polecieć... Oj baaaaaardzo nosi. Pomyłam okna, wystroiłam świątecznie mieszkanie, czas pomyśleć o podróży - choćby bliskiej, nie muszę od razu na 2 koniec świata... Buziaki!

      Usuń
  9. Basiu trochę rozmarzyłam się widokami jakie nam serwujesz. Czasami mi żal że ja tak nie podróżuje. Ale to trzeba się podróżnikiem urodzić. Ja co roku powtarzam że wyjeżdżamy w podroż i kończy się na postanowieniu. Piękne fotki. Pozdrawiam Zosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zosiu droga, to co TY robisz - to też Twoja pasja. Moją są właśnie podróże. Zawsze możesz z nami przenieść się w piękne, ciekawe miejsca. Życzę Ci, by jednak udało Wam się wyjechać, czasem trzeba zmienić miejsce. Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!

      Usuń
  10. Ach te Wsze wycieczki:))pięknie pokazane i opisane:)))prawie jakbym tam była:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi. Zapraszam Cię Reniu już na ostatnią cześć o Wenezueli w przyszłym tygodniu. A potem... nie, nie powiem na razie gdzie zaproszę Was potem... Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!

      Usuń
  11. Jak zawsze ciekawie i pięknie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, zapraszam na kolejną, już ostatnią część o Wenezueli. Pozdrawiam. Buziaki!

      Usuń
  12. Jak zwykle u Ciebie ciekawie i sympatycznie. Głowa przypomina "głowę olmecką" typową dla kultury Olmeków, z charakterystycznymi jej reliktami w rejonie Zatoki Meksykańskiej. Oczywiście wasza "głowa" jest zapewne rzeźbą współczesną. Ryzykowny spacer, chyba z nieświadomości. Ameryka Poludniowa to piękny ale niezbyt bezpieczny kontynent, a bliskość hoteli nie daje legitymacji na beztroską swobodę. To nie Europa!!! Dobrze, że
    bez problemów udało się Wam wrócić do hotelu.
    p.s. odrębnym tematem jest, że białe kobiety także czują się tam nieswojo i to nawet w dużych miastach
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj. Piszę z opóźnieniem, przygotowuję się do egzaminu, a jeszcze zajęłam się porządkami: mycie okien, wystrój świąteczny i powoli myślę o kolejnej podróży... Jeszcze trochę i będę pakować walizki. Nasz spacer był ryzykowny, jeśli dotrę kiedyś do Meksyku czy Peru, już nie popełnię takiego błędu... Dziękuję za wyjaśnienie dotyczące głowy, ja też szperałam później w Internecie na ten temat. Zapraszam Cię już na ostatnią część na temat Wenezueli, mam nadzieję, że zdążę ją opublikować w przyszłym tygodniu. Opowiem o naszych perypetiach na granicy... W ogóle miło mi, że mnie odwiedzasz. Jestem otwarta na Twoje sugestie. Mąż obiecał mi na urodziny popielatą torebkę... Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!

      Usuń
  13. Hahaha:D Męża nieżle wkręciłaś:D
    I dobrze, że Was tam nie odstrzelili, bo komu być kawały robiła;)))
    Osada rzeczywiście tajemniczo wygladała...Jacyś mafiozo pewnie tam mieszkali...
    A Ty Basiu w tych spodenkach pokazałaś super zgrabne nogi! Fajny, kolorowy zestawik na taką wycieczkę!
    Aż się chce lata!
    Piękna jest Wenezuela...
    Pozdrawiam Cię ciepło:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak udało się po raz kolejny! Masz rację Taro, te karabiny nie wyglądały na zabawki... A miny Wenezuelczyków też były nieciekawe... O my wariaci! Taro dziękuję za komplement, ale w tych spodenkach też niestety widać moje krągłości, szczególnie z tyłu- haha... no cóż, było tak gorąco, że nie sposób było biegać po plaży w długich gatkach... Pozdrawiam Cię kochana. Buziaki!!!

      Usuń
  14. oh kochana gdyby nie fakt ze dwatygodnie sama lece na urlop przestalabym tu wchodzic bo bym sie zalamaa :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzą Wam miłego urlopu. My też planujemy kolejną podroż... Pozdrawiam Cię ciepło i zapraszam na ostatnią już część na temat Wenezueli. Buziole!

      Usuń
  15. Alez wy piekni i zakochani na tych zdjeciach :)
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie... Rumienię się... Dobrze że szczęśliwie udało nam się wrócić. Zapraszam Cię na ostatnią już część. Napiszę o pewnych perypetiach podczas wyjazdu... Buziaki!

      Usuń
  16. Cudowne zdjęcia, magiczne zdjęcia i WY Tacy szczęśliwi i widać że zakochani!! Tylko pozazdrościć !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi Aniu czytać takie słowa. Zapraszam na ostatnią już część na temat Wenezueli. Też będzie się działo... Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
  17. Piękne widoki. Dobrze, że nic Wam się nie stało a mogło być groźnie. Najbardziej jednak podoba mi się fotka, gdzie jesteście razem. Oczywiście bez Davida. Wyglądacie pięknie.
    Buziaczki, Basiu :):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak Soniu, my to wariaci jesteśmy, żeby tak daleko odchodzić od hotelu... Dziękuję Ci za miłe słowa, a Dawid - oj przypętał się... Pozdrawiam Cię ciepło! Buziaki. Odpiszę kochana...

      Usuń
  18. Bardzo lubię twoje relacje fotograficzne i nie tylko z podróży , lubię ciebie taką wakacyjną , swobodną :) Tajemnicza osada i jej plantacje - super opowiedziane .

    http://karuzelka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że lubisz z nami podróżować. W przyszłym tygodniu, jak zdążę, już ostatnia część opowieści na temat Wenezueli. Zapraszam. Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
  19. Przepiekne widoki, cudowne zdjecia i Wy tacy objeci cudownie wygladcie, jak nowozency w podrozy poslubnej...
    Tylko pozazdroscic takich wojazy w przepieknych zakatkach swiata!! Gratuluje poczcia humoru, swietnie udalo Cie sie nabrac meza...Pozdrawiam serdecznie:):)

    www.elisabeth-brzeski.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi Elizabeth czytać takie słowa. Ja podczas podróży jestem mega szczęśliwa. Gdybym miała do wyboru futro z norek lub wyjazd - wybieram wyjazd. Już mnie nosi, tym bardziej, że w planach kolejna podróż, a męża wkręcam od lat... Już mi brakuje pomysłów... Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
  20. Beautiful photos, you look so happy with your husband.
    effortlesslady.blogspot.ca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie Diana. Uwielbiamy wyjazdy, to wielkie szczęście, że możemy razem podróżować. Buziaki!

      Usuń
  21. Zastanawia mnie fakt, że osada strzeżona i nie mieli odgrodzonej plaży hm... można się nieźle wkręcić...
    Pozdrawiam ciepło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nas też to dziwiło, ale na terenie osady, było widać kilka basenów, odkrytych i krytych. Może jeździli sobie na lepsze plaże? Na pewno już nie wybiorę się na takie długie spacery w kraju, gdzie nie jest do końca bezpiecznie... Pozdrowionka!

      Usuń
  22. Każda Wasza wycieczka jest bardzo ciekawa. Zazdroszczę widoku oceanu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to czytać. Zapraszam na ostatnią już cześć na temat Wenezueli. Pozdrawiam.

      Usuń
  23. Miło się na Was patrzy. Z przyjemnością się czyta Twoje opowieści zwłaszcza z dreszczykiem w tle. Oj, potrafisz trzymać w napięciu :) Basieńko piękne zdjęcia, świetne podpisy pod nimi. Cudna Wasza podróż.
    A bociek, to C i się udał :) :) Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie Krysiu. Zapraszam Cię na ostatnią porcje wspomnień na temat Wenezueli. Oj znów będzie się działo... A męża wkręcam od lat. Muszę znów coś fajnego wykombinować na przyszły rok. Buziaki!!!

      Usuń
  24. You two always look like you're having so much fun. Love your yellow and blue.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie Lisa. Zapraszam Cię na kolejną część. Lubię połączenie żółtego z niebieskim. Pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
  25. Dziękuje bardzo. To bardzo egzotyczne miejsce. Pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  26. Jaka urocza z Was para!!!
    Każdą Twoją podróż smakuję i mam ochotę na więcej, pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi czytać takie komentarze. Zapraszam na dalsze smakowanie... Buziaki!

      Usuń
  27. Na Waszych twarzach Basiu wypisane jest szczęście:-)
    A krabiki mają super oczka!
    Podróż wspaniała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu , kiedy podróżuję, to tak właśnie jest... Zapominam o trudach, zmęczeniu i znów chcę gdzieś wyruszyć. Krabiki słodaski... Pozdrawiam Cię i zapraszam na kolejne wspomnienia.

      Usuń
  28. No to mieliście niezłą przygodę! Swoją drogą ta piękna rybcia wygląda jak mini rekinek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, my tak zawsze... Nie ma wyprawy bez przygód, a jednak znów nas ciągnie w świat... Ryba, no faktycznie, jak się przyjrzeć... Pozdrowionka.

      Usuń
  29. kurcze, ale wycieczka. uważajcie tam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, wycieczka była dawno, w lutym 2011 roku. To są moje wspomnienia. Zapraszam na kolejne. Pozdrowionka.

      Usuń
  30. Witaj na moim blogu. Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  31. How wonderful is this, you are nearly alone at this beautiful beach.
    You look fantastic in your beachwear. Easygoing and comfy and nevertheless lovely.
    Sabine xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Sabine. My wybraliśmy się zaraz po śniadaniu na długi spacer brzegiem oceanu. Prawie wszyscy leżakują a my ciągle w ruchu. Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!

      Usuń
  32. Niesamowite miejsce, piękne widoki, te fale, zieleń, oj jest co pstrykac... ale jak widać nie jest to bezpieczne miejsce, ja chyba bym się z hotelu i resortu hotelowego nie ruszała, jestem bardzo bojaźliwa!
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie Aniu, a my to trochę wariaci jesteśmy i zapuszczamy się w różne miejsca... Podobnie było w innym kraju Ameryki Południowej, ale o tym dopiero będzie. Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
  33. Maravilloso viaje!!!
    Un beso
    http://cocoolook.blogspot.com.es

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie. Zapraszam na kolejne części. Buziaki!

      Usuń
  34. Niezły żarcik :):) Ja w tym roku też parę osób oszukałam na wesoło w Prima Aprilis :))
    Wiesz Basiu, lubię na Was patrzyć :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjątkowo znów mi się udało... Miło mi czytać takie słowa. Zapraszam na kolejne części. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  35. jakie piękne klimaty ...i jak cudownie razem wyglądacie <3 ...żaden David Wam nie groźny :D

    pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klimaty są naprawdę niezwykłe. Dziękuję za miłe słowa, a Dawid poszedł sobie... Pozdrawiam.

      Usuń
  36. Jakie widoki i ciepełko, aż miło popatrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam więc na kolejną część. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń