W styczniu 2012 roku polecieliśmy na Dominikanę, natomiast w sierpniu tego samego roku do naszej ulubionej Grecji - tym razem na wyspę Rodos.
Zanim zaproszę Was po raz trzeci na Dominikanę, dzisiaj proponuję spacer do portu na tej urokliwej greckiej wyspie.
Jestem już 3 tydzień przeziębiona ( zdjęcia w plenerze odpadają), dlatego z chęcią wracam wspomnieniami do ciepłych miejsc. :)
I tym razem nie obyło się bez małych przygód...
Zapraszam na relację.
Jestem już 3 tydzień przeziębiona ( zdjęcia w plenerze odpadają), dlatego z chęcią wracam wspomnieniami do ciepłych miejsc. :)
I tym razem nie obyło się bez małych przygód...
Zapraszam na relację.
Na Rodos mieszkaliśmy w samej stolicy o nazwie - Rodos. :)
Pierwszy raz na wyspie greckiej mieliśmy okazję niemal każdego dnia odkrywać uroki tego miasta.
Przeważnie po wczesnym śniadaniu wychodziliśmy na włóczęgostwo, o 14.00, 15.00 było już tak gorąco, że w drodze powrotnej ledwo ciągnęliśmy za sobą nogi.
Pierwszy przystanek - to cmentarz. Tzn, nie wchodziliśmy na jego teren, tylko karmiliśmy jego mieszkańców... Brzmi niezbyt ciekawie, ale to prawda. Mieszkańcami każdego prawie nagrobka były koty.
Wylegiwały się w cieniu, a słysząc i widząc zbliżających się ludzi, podchodziły do ogrodzenia, by dostać jakiś smaczny kąsek...
Ten wyjątkowo nie chciał śniadania...
A tu bliskie spotkanie kota i naszej maskotki Fazika :
Pierwszy raz na wyspie greckiej mieliśmy okazję niemal każdego dnia odkrywać uroki tego miasta.
Przeważnie po wczesnym śniadaniu wychodziliśmy na włóczęgostwo, o 14.00, 15.00 było już tak gorąco, że w drodze powrotnej ledwo ciągnęliśmy za sobą nogi.
Pierwszy przystanek - to cmentarz. Tzn, nie wchodziliśmy na jego teren, tylko karmiliśmy jego mieszkańców... Brzmi niezbyt ciekawie, ale to prawda. Mieszkańcami każdego prawie nagrobka były koty.
Wylegiwały się w cieniu, a słysząc i widząc zbliżających się ludzi, podchodziły do ogrodzenia, by dostać jakiś smaczny kąsek...
Ten wyjątkowo nie chciał śniadania...
A tu bliskie spotkanie kota i naszej maskotki Fazika :
Po tej "ceremonii" ruszamy dalej w kierunku portu i centrum miasta.
Z daleka widać już słynne rodyjskie koziołki:
i port:
Achitektura na Rodos zachwycała nas na każdym kroku. Więcej na ten tamat napiszę w odrębnym poście.
Nasze Misiaki: Fazi i Kubuś też były zachwycone.
Jestem Wam winna wyjaśnienie: Kubuś to Misiak, którego M. kupił podczas akcji charytatywnej.
W samolocie zastępuje M. poduszkę, no i potem M. zabiera Go jako rekompensatę na różne wycieczki :)
Fazik lata z nami od początku. Niezłe z nas "numeranty" prawda?
Musiałam na chwilę odpocząć w cieniu...
Jak port to i wędkarze:
Nie mam pojęcia, jak tym razem M. porozumiewał się z Grekiem, ale gadali ze sobą prawie 30 minut.
M. nie zna języka greckiego, angielski słabiutko... :)
Zrobiłam M. zdjęcie i pognałam w kierunku wiatraków.
Wreszcie M. mnie dogonił...
Piękne prawda?
Uwielbiam oglądać żaglówki, więc mimo upału poszliśmy w ich kierunku. Wiele z nich miało bandery tureckie, bo z portu Rodos można między innymi popłynąć do Marmaris.
W pewnym momencie M wymyślił, że nasze Misiaki muszą mieć fajną fotkę.
Tak, tam, czasem One są ważniejsze podczas wyjazdu ode mnie, jeśli chodzi o pstrykanie zdjęć.
M. poszukał odpowiedniej żaglówki, posadził Fazika i Kubusia na pomoście i rozpoczął sesję "misiową"...
Nagle zauważyłam, że żaglówka zaczyna odpływać!!!
W ostatniej chwili złapaliśmy Misiaki. W przeciwnym wypadku popłynęłyby bez paszportu do Turcji... :(
Misiaki wyglądają na zadowolonych, ale M. oberwało się za ten pomysł...
Po tej przygodzie czekała nas jeszcze jedna...
Chwila odpoczynku i ruszamy dalej, upał jest coraz większy...
Za mną katamaran, takim popłyniemy za kilka dni na wyspę Symi oraz mury, które pamiętają czasy średniowiecza oraz sułtana Sulejmana. :)
W tle majestatyczne mury warowne...
oraz piękna średniowieczna warownia chroniąca wejście do portu:
Trochę spokoju i znów ciśnienie mi podskoczyło. M. jest strasznie ciekawski, wszystko musi dokładnie zobaczyć. Nachylił się, bo coś go zaintrygowało i nagle, nie wiem, jak to się stało, stracił równowagę i "wylądowałby" na dziobie żaglówki albo w wodzie...
Pewnie myślicie, że jestem okrutną żoną, bo jak mogłam w takim momencie robić. M. zdjęcie.
Pstrykałam to pierwsze, ale nasz aparat czasem robi seryjnie kilka fotek.
Dopiero po powrocie z Rodos, zobaczyliśmy, że ta "wiekopomna chwila" została uwieczniona...
1 etap - statyczny...
2 etap - dynamiczny...
Po tych emocjach postanowiliśmy zakończyć nasz spacer i wrócić do hotelu.
Jak widzicie z M. nie można narzekać podczas wyjazdów na nudę...
To po prostu absolutnie niemożliwe! :)
Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających.
Życzę miłej niedzieli i zapraszam na kolejne wspomnienia podróżnicze.
Na moich ulubionych blogach będę dopiero w środę wieczorem.
Zdjęcia pochodzą z sierpnia 2012 roku.
Bluzka: Metro
Spodenki: Orsay
Klapki, a w zasadzie laczki: CCC :) ( tylko w takich mogłam iść na spacer, ponieważ strasznie puchły mi nogi... )
Torba: pamiątka z Majorki
Z daleka widać już słynne rodyjskie koziołki:
i port:
Achitektura na Rodos zachwycała nas na każdym kroku. Więcej na ten tamat napiszę w odrębnym poście.
Nasze Misiaki: Fazi i Kubuś też były zachwycone.
Jestem Wam winna wyjaśnienie: Kubuś to Misiak, którego M. kupił podczas akcji charytatywnej.
W samolocie zastępuje M. poduszkę, no i potem M. zabiera Go jako rekompensatę na różne wycieczki :)
Fazik lata z nami od początku. Niezłe z nas "numeranty" prawda?
Musiałam na chwilę odpocząć w cieniu...
Jak port to i wędkarze:
Nie mam pojęcia, jak tym razem M. porozumiewał się z Grekiem, ale gadali ze sobą prawie 30 minut.
M. nie zna języka greckiego, angielski słabiutko... :)
Zrobiłam M. zdjęcie i pognałam w kierunku wiatraków.
Wreszcie M. mnie dogonił...
Piękne prawda?
Uwielbiam oglądać żaglówki, więc mimo upału poszliśmy w ich kierunku. Wiele z nich miało bandery tureckie, bo z portu Rodos można między innymi popłynąć do Marmaris.
W pewnym momencie M wymyślił, że nasze Misiaki muszą mieć fajną fotkę.
Tak, tam, czasem One są ważniejsze podczas wyjazdu ode mnie, jeśli chodzi o pstrykanie zdjęć.
M. poszukał odpowiedniej żaglówki, posadził Fazika i Kubusia na pomoście i rozpoczął sesję "misiową"...
Nagle zauważyłam, że żaglówka zaczyna odpływać!!!
W ostatniej chwili złapaliśmy Misiaki. W przeciwnym wypadku popłynęłyby bez paszportu do Turcji... :(
Misiaki wyglądają na zadowolonych, ale M. oberwało się za ten pomysł...
Po tej przygodzie czekała nas jeszcze jedna...
Chwila odpoczynku i ruszamy dalej, upał jest coraz większy...
Za mną katamaran, takim popłyniemy za kilka dni na wyspę Symi oraz mury, które pamiętają czasy średniowiecza oraz sułtana Sulejmana. :)
W tle majestatyczne mury warowne...
oraz piękna średniowieczna warownia chroniąca wejście do portu:
Trochę spokoju i znów ciśnienie mi podskoczyło. M. jest strasznie ciekawski, wszystko musi dokładnie zobaczyć. Nachylił się, bo coś go zaintrygowało i nagle, nie wiem, jak to się stało, stracił równowagę i "wylądowałby" na dziobie żaglówki albo w wodzie...
Pewnie myślicie, że jestem okrutną żoną, bo jak mogłam w takim momencie robić. M. zdjęcie.
Pstrykałam to pierwsze, ale nasz aparat czasem robi seryjnie kilka fotek.
Dopiero po powrocie z Rodos, zobaczyliśmy, że ta "wiekopomna chwila" została uwieczniona...
1 etap - statyczny...
2 etap - dynamiczny...
Po tych emocjach postanowiliśmy zakończyć nasz spacer i wrócić do hotelu.
Jak widzicie z M. nie można narzekać podczas wyjazdów na nudę...
To po prostu absolutnie niemożliwe! :)
Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających.
Życzę miłej niedzieli i zapraszam na kolejne wspomnienia podróżnicze.
Na moich ulubionych blogach będę dopiero w środę wieczorem.
Zdjęcia pochodzą z sierpnia 2012 roku.
Bluzka: Metro
Spodenki: Orsay
Klapki, a w zasadzie laczki: CCC :) ( tylko w takich mogłam iść na spacer, ponieważ strasznie puchły mi nogi... )
Torba: pamiątka z Majorki
Jest co wspominać!
OdpowiedzUsuńOj tak, dużo mamy wspomnień. :)
UsuńPozdrawiam.
Pięknie tam! Słyszałam własnie, że sporo kucurków tam mieszka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko w nowym roku!
Bardzo dużo :)W Grecji w ogóle jest bardzo dużo kotów.
UsuńWitaj kochana w Nowym Roku. Buziaki!
Piękne zdjęcia i wspaniałe miejsce. :)
OdpowiedzUsuńMiło mi. Rodos jest piękną wyspą.
UsuńPozdrawiam. :)
Piękne wspomnienia Basiu :)
OdpowiedzUsuńJolu, Ty podróżniczka wiesz najlepiej, że wspomnienia rozweselają smutne dni. :)
UsuńPiękne wspomnienia i zdjęcia Basiu, jest co wspominać :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńOj tak Dorotko, wspomnień mamy na wiele lat starości. :)
UsuńBuziaki!
Basiu, wspomnienia i zdjęcia zostają. To jest coś, czym można się dzielić z innymi. A Ty naprawdę potrafisz pięknie opisać i pokazać te wszystkie urocze miejsca na świecie. Fantastycznie jest patrzeć na Was podczas Waszych wojaży. Znów z przyjemnością zabrałam się w taką ciekawą wycieczkę z Tobą. Cieplutko cię pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKrysiu miło mi czytać takie słowa. :) Są mobilizujące.
UsuńDziękuję :)
Zapraszam na kolejne wspomnienia.
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!
Basiu, Wasze wyprawy są zawsze wspaniałe. Dzięki Tobie poznałam spory kawałek świata.
OdpowiedzUsuńMiło mi Basiu, że nadal wiernie podróżujesz z nami. Ty także pokazujesz wspaniałe perełki.
UsuńPodróże wciągają. Prawda?
Moc pozdrowień!
Fantastycznie wyglądasz na tych zdjęciach w tych marynarskich kolorkach :-) Ja również kocham Grecję, na Rodos jeszcze nie byłam( ale jest na mojej chciej-liście;-) Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńPolecam Rodos, to piękna wyspa. :)Chętnie bym tam wróciła.
UsuńDziękuję za miłe słowa.
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!
Bardzo podoba mi się Twoja bluzka, super jest! No i ten wiatrak mnie zachwycił:)
OdpowiedzUsuńMiło mi... Wiatraki to moja słabość... Czasem jeździmy i szukamy ich podczas podróży.
UsuńBuziole!
Wspaniałe widoki, piekne miejsce, kusisz tą Grecją okropnie, chętnie bym się spakowała i poleciała na tę piękną wyspę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ja też Aniu, choćby jutro. Gdyby nie ważne sprawy rodzinne, które mnie powstrzymują, poleciałabym od razu.
UsuńPozdrawiam Cię cieplutko!
Rodos to była moja pierwsza grecka wyspa i nadal pozostaje ulubiona!
OdpowiedzUsuńMoją pierwszą była Kreta. Na Rodos chętnie wróciłabym. :)
UsuńPozdrawiam.
Oj...rzeczywiście przygoda mogła się skończyć nieciekawie, ale całe szczęście, że chłop Ci się wyratował:D Gdyby wpadł do żaglówki, to pół biedy, gorzej jak do wody...;)
OdpowiedzUsuńPiękna wycieczka Basiu! Uwielbiam oglądać zimą takie zdjęcia! Aż się cieplej robi!
Suuuuper wyglądałaś! Idealna stylówka pod te żaglówki:D
Pozdrawiam cieplutko:*
Bo mój M. wszędzie włazi, ach szkoda słów...
UsuńMiło mi, że wiernie podróżujesz razem z nami.
Czy jutro wieczorem będziesz w domu? zadzwonię...
Buziaki!
Rodos, to piękna wyspa. Słoneczko i piękne morze... Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńBardzo piękna. Jeszcze pokażę Jej uroki.
UsuńZapraszam i pozdrawiam.:)
Miło mi było dzięki Twoim wspomnieniom o Rodos, wrócić myślami do mojego pobytu na Wyspie Słońca. :)Az mi się cieplej zrobiło...
OdpowiedzUsuńPięknie tam Inko, prawda?
UsuńMoc pozdrowień.
Przepiekne miejsca, wspaniale wspomnienia :)!!!
OdpowiedzUsuńMy tez zabieramy w kazda podroz misia Janusza :)!!! Objechal juz kawal swiata !!!
Pozdrawiam serdecznie
Justyna :)!!!
Dziękuję Justyno.
UsuńWidziałam Waszego misiaka. Uroczy!
Pozdrawiam Cię ciepło!
Cudowne zdjęcia. ;] Naprawdę niesamowicie przyjemnie się je ogląda, kiedy u mnie za oknem ujemna temperatura.
OdpowiedzUsuńMiło mi. Tak właśnie można przetrwać zimę :)
UsuńZapraszam ponownie.
Pozdrawiam.
Piękne zdjęcia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Zosiu.
UsuńPozdrawiam Cię ciepło!
Patrząc na te słoneczne zdjęcia aż chce się pakować walizkę i ruszać w świat-Ahoj Przygodo!!!
OdpowiedzUsuńNiestety dłuższy urlop dopiero w czerwcu ...
Urocze kociaki i Wasze Misiaki.Oczami wyobraźni już widzę , jak żaglówka odpływa
a Twój mąż Basiu wskakuje do wody i płynie wpław im na ratunek.
Pozdrawiam cieplutko
Dorota
Właśnie Dorotko. Tak nas już gdzieś gna...
UsuńNasze Misiaki sporo już widziały :)
U mnie sporo się dzieje. Tyle mam Ci do powiedzenia, tylko ciągle czasu brak. Wieczorami już padam... Proszę o cierpliwość.
Moc buziaków.
Oj jak słonecznie... Tęsknię za latem! :)
OdpowiedzUsuńJa też Agnieszko. :)
UsuńJeszcze kilka miesięcy.
Buziaki!
Zobaczyć takie piękne zdjęcia jest bardzo ładny .
OdpowiedzUsuńCo więcej , ponieważ jesteśmy w zimie, zdjęcia morza i latem pragnąć więcej .
Piękna wycieczka .
Twoje podróże są zawsze super.
Pozdrawiam
Miło mi Curra. Podróże to nasza pasja. Do Grecji często wracamy.
UsuńHiszpanię też lubimy. ;)
Pozdrawiam ciepło!
Misiaki niczym uchodźcy, bez paszportu i też wodą :) A ja zawsze jeżdżę z małym, szmacianym pieskiem, którego kolory już nieco wyblakły. Taki z niego wędrowniczek. Super są te wiatraki, bardzo mi się spodobały te fotki. Teraz słońca jak na lekarstwo, więc miło poczuć jego ciepło na Waszych zdjęciach. Buziaki!
OdpowiedzUsuńWłaśnie... Bidusie, co One by tam robiły bez nas...
UsuńCieszę się, że podobają Ci się zdjęcia.
Za kilka dni kolejne wspomnienia podróżnicze. Zapraszam. :)
Buziole!
Przy takiej pogodzie jak teraz takie zdjęcia jak Twoje to plaster na msza smutne serducha. Piękne, słoneczne i wesołe. Dziękuję za trochę słońca w ten ponury smutny dzień:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie i ciepło:)
Miło mi.:) To jeden z moich sposobów, by przetrwać zimę.
UsuńZapraszam na kolejne wspomnienia. Pozdrawiam Cię również ciepło i serdecznie.
Piękne miejsce,cudowne zdjęcia:)))chyba zazdroszczę Waszym misiakom:))Pozdrawiam serdecznie i zdrówka życzę:))
OdpowiedzUsuńReniu, to jeden ze sposobów, by przetrwać zimę...
UsuńZapraszam Cię na kolejne wspomnienia.:)
Dziękuję. Moc uścisków!!!
Piękne widoki Basiu. Ach, się rozmarzyłam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie. Zapraszam ponownie.
UsuńPozdrawiam serdecznie.:)
widoki super!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do mnie
claudelline.blogspot.com
Oj tak, pięknie tam.
UsuńW wolnej chwili wpadnę. Pozdrawiam.
Byle do wakacji i oby były podróżnicze ;) :)
OdpowiedzUsuńSupr wiatraki, a przygoda ... cóż, chłopy to takie ciekawskie jednak są :D
Byle... Tak bardzo pragnę gdzieś już wyjechać... polecieć...
UsuńPozdrowionka!
Wiatraki, kociaki i misiaki - wszystko urocze! Ale wiesz, ja jeszcze nie tęsknię do lata i TAKIEGO słońca, bo zima jeszcze tu do mnie nie dotarła i nie dała się sobą nacieszyć.
OdpowiedzUsuńJa białą zimę lubię, a wspomnienia dozuję bez względu na porę roku. :)
UsuńDużo ich jeszcze zostało. Zapraszam.
Życzę Ci, by piękna biała zima do Ciebie dotarła. :)
Pozdrawiam. :)
Cudowne widoki. Kocham morze I greckie wyspy.
OdpowiedzUsuńOj tak Lusiuniu...
UsuńMy też, ciągle, nieustannie...
Pozdrawiam.
Boskie słońce :) a za oknem zima :)
OdpowiedzUsuńWitaj! Jutro Cię odwiedzę. Miło Cię widzieć.
UsuńPozdrawiam ciepło!
jak miło obejrzeć taki foty :)
OdpowiedzUsuńPrawda Aniu? Buziaki!
UsuńCudowne zdjęcia, jak miło oglądać wakacyjne widoki w zimowy wieczór.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Miło mi... Jakoś tę zimę trzeba przetrwać...
UsuńMoc pozdrowień posyłam.
WoW!Beautiful photos. Love your look.
OdpowiedzUsuńwww.effortlesslady.com
Dziękuję :) Uwielbiamy Grecję.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Przepiękne widoki, widać że to był dla Was cudowny czas :)
OdpowiedzUsuńMiło mi... Uwielbiamy podróże, więc nie mogło być inaczej... :)
UsuńPozdrawiam.,
Witaj Basiu! Na samym początku dużo zdrowia Ci życzę, kuruj się kochana...
OdpowiedzUsuńOstatnio mało byłam w sieci, różne sprawy mi się pokomplikowały ale już opanowane.
Pogoda nie bardzo pozwala na fotki fajnie więc popatrzeć na takie ciepłe klimaty, od razu lepiej na duszy. Na Rodos nie byłam. Śliczne zdjęcia i Ty taka radosna. Dobrze, że tak się skończyła "ciekawość" Twojego M...buziaki posyłam, miłego weekendu...
Dziękuję Basiu. Jedno poszło, inne przyszło... :(
UsuńZadzwonię, to opowiem.
Rodos jest piękną wyspą. Ach wakacje...
Buziaki!
Basiu, kolejny raz oglądam Wasze zdjęcia i aż raźniej robi się na sercu kiedy za oknem szaro, pochmurno. Ja również marzę już o jakimś wyjeździe, chociaż do niego jeszcze daleko...
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia.
Pozdrawiam serdecznie:)
Miło mi. Tak można przetrwać zimę - prawda?
UsuńU Ciebie także piękne słoneczne zdjęcia.:)
My już bardzo chcielibyśmy gdzieś polecieć, pojechać, ale też musimy jeszcze poczekać.
Moc ciepłych pozdrowień posyłam.
Uwielbiam wiatraki, a pokazane mnie oczarowały :)
OdpowiedzUsuńByły cudne. Moc pozdrowień.
UsuńWow
OdpowiedzUsuńhttp://shilpachandrasekheran.blogspot.in/?m=1
:)
UsuńPozdrawiam.
Wonderful pictures.
OdpowiedzUsuńGreat with the ships and that big cruise ship at the back.
Many greetings,
Marco
Miło mi, że Ci się podoba. Zapraszam na kolejne wspomnienia.
UsuńPozdrawiam.
Dziękuję. Zapraszam na kolejne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńBuziaki!
W taki mroźny dzień jak dzisiaj z przyjemnościa ogląda się te " gorące" zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńTo jeden z moich sposobów, by przetrwać zimę :)
UsuńPozdrawiam.
Na Rodos byliśmy w 2007 roku i też mieszkaliśmy w samej stolicy. To miejsce można naprawdę zwiedzać przez dwa tygodnie i pomysłu nie zabraknie. Też szliśmy od razu po śniadaniu, bo potem ten upał wykańczał, z kolei wieczorem miałam wrażenie, że robi się szybciej ciemno niż u nas i był problem ze zdjęciami:( Najmilej wspominam te spacery w bocznych uliczkach. A port bardzo mi się podobał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Basiu kocham słońce i te twoje zdjęcia poprawiają nastrój ponurastej angielskiej pogody. Zaraz miłej jak się popatrzyłem na takie miejsce. Fajnie Ci w tym komplecik. Pozdrawiam http://gray50plus50dresses.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBasiu, na Rodos byliśmy jakiś czas temu i zpewnością tam powrócę , bo wyspa warta powtórki ;) Stolica wyspy zachwyca a cmentarzowi, gdzie karmiłas koty , poświęciłam osobny post na swoim blogu. Serdecznie Cię pozdrawiam.Zachochana w Grecji i jej mieszkańcach Gabi
OdpowiedzUsuń