Na pytanie, czy lubię latać, odpowiadam: Tak!!!
Czy boję się latania: NIE!
Moja chęć zobaczenia nowego miejsca jest tak wielka, że nawet, jeśli pojawi się przez moment strach, znika zupełnie, w momencie wizualizacji miejsca, do którego zdążam.
Radość, która zawsze mi towarzyszy podczas nowej podróży, zagłusza wszelkie symptomy ewentualnego lęku.
Oczywiście mówimy o lataniu samolotem...
Bo... nie lubię "latać" ze schodów...
I nie wiem moi drodzy, jak to się stało...
Pamiętam tylko:
- poranek podobny do poprzedniego
- godzina 7.00 rano
- tysiąc spraw na głowie
- zgrzyt klucza w drzwiach
- plątanina myśli
- kolejne drzwi
- ciężar laptopa i torby z rekwizytami na zajęcia Koła Teatralnego
- parasolka pod pachą
- torebka prawie w zębach, bo 3 i 4 ręki brak
- czas, czas, czas
-pierwszy schodek
- LOT
- ostatni, dziewiąty schodek i ja bez ruchu
- głos z zaświatów: Pani Basiu, co się stało, co panią boli?
- pochylone nade mną twarze sąsiadów
- skoro boli, to żyję
- powrót do rzeczywistości
- potworny ból całego ciała
Zdecydowanie nie lubię latać, w ten sposób bardzo nie lubię...
A potem:
- przerażony mąż
- "zbieranie " mnie z podłogi
- przychodnia
-lekarz
- prześwietlenie
- lekarz
- i potworny ból całego ciała
Sympatyczna przeszło 60-letnia pielęgniarka, powiedziała mi, że jak żyje i pracuje, nie robiła jeszcze nikomu prześwietlenia brody. No cóż, kiedyś musi być pierwszy raz. Ja też nigdy nie latałam ze schodów...
Gdybyście widzieli, jakie pozy musiałam przybierać, by pani mogła mi zrobić RTG brody, to chyba pęklibyście ze śmiechu. Sama rechotałam i jednocześnie syczałam z bólu...
Nie byłam pewna, czy szczęka jest na miejscu cała, bo broda zrobiła się raz tak większa...
A potem musiałam się wgramolić powtórnie, by prześwietlić nogi, biodra etc...
Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać, mąż podciągał mnie jednej strony, pielęgniarka z drugiej, jakoś się przy ich pomocy udało. Uff...
Pielęgniarka mówi: Proszę się teraz odwrócić na prawy bok.
Pięknie, tylko jak tego dokonać...
Po godzinie turlania się, wreszcie zrobiono mi kilkanaście pamiątkowych zdjęć.
Wybaczcie, ale nie nadają się na post...
Ta "sesja" była wyjątkowo bolesna...
Przed zdjęciami, mąż zdjął moje korale - wszak byłam w pełnym rynsztunku przygotowana do pracy- i by ich nie zgubić, zawiesił je sobie na szyi. Wreszcie mogliśmy opuścić gabinet RTG i czekać na zdjęcia i powtórną wizytę u naszej przemiłej pani doktor.
Wychodzę, a właściwie kuśtykam na jednej nodze, w eleganckiej sukni, boso, z rajstopami w dłoni, z krwiakiem na brodzie, a mój mąż obok mnie paraduje z moją torebką na ramieniu i koralami na szyi. Zdziwienie na twarzy pacjentów w poczekalni - bezcenne...
Kolejne wejście do gabinetu ze zdjęciami, diagnoza i ulga - jestem potłuczona, ale cała.
No cóż, jestem zodiakalną lwicą, więc mimo tak groźnego upadku nie złamałam niczego...
Szczęście w nieszczęściu...
I nagle pani doktor mówi do mojego męża: Ładnie pasują panu te korale do swetra.
Parsknęliśmy wszyscy śmiechem.
Pewnie zastanawiacie, dlaczego piszę o tym wydarzeniu humorystycznie.
Moi drodzy, cóż znaczy mój niefortunny lot wobec innych nieszczęść i tragedii na świecie?
Jestem obita, posiniaczona, obolała, miejscami opuchnięta, najgorzej nogi - od stóp po kolana , no i ta nieszczęsna broda...
Ale wyliżę się...
Może to było po coś?
Piszę o mojej przygodzie, nie po to, by wzbudzić sensację czy litość, tylko zachęcić do refleksji.
Czasem trzeba upaść, by znów się podnieść i iść dalej...
Czasem trzeba się zatrzymać, by coś przemyśleć i spojrzeć z innej perspektywy...
Na nowo stawiać kroki, powoli, powolutku...
By znów rozwinąć skrzydła i polecieć po raz kolejny - tylko tym razem - w stronę słońca...
Życzę Wam spokojnych i bezpiecznych dni.
Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających.
Jeszcze do Was zawitam z życzeniami świątecznymi.
Zdjęcia są zapowiedzią postów na temat Dominikany, które ukażą się w przyszłym roku.
Basiu swietnie opisalas swoje ''latanie' nie zycze takich wiecej ale tych innych tak. A propos upadku i podnoszenia sie , ja aktualnie sie ''podnosze'' i mam nadzieje ze u Ciebie tez jest lepiej.usciski
OdpowiedzUsuńWitam Cię Izo! Oj, nie życzę nikomu takiego latania.
UsuńDopiero dzisiaj wiem, co mnie boli... prawie wszystko... Trzeba czasu...
Izuś życzę Ci wszystkiego dobrego!!! Moc uścisków.
Z przerażeniem przeczytałam !!!! piszesz to tak lekko ale wyobrażam sobie co czułaś.Dobrze,że tak się skończyło
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wole Twoje opowieści mniej "lotne"
Trzymaj się
Pozdrawiam
Ja też wolę opowiadać o innym lataniu... Ból trzyma, oj trzyma...
UsuńDziękuję za troskę. Pozdrawiam serdecznie.
genialne zdjęcia!!
OdpowiedzUsuńzdrowia!!
Dziękuję bardzo. Pozdrawiam!
UsuńOby już takich niefajnych lotów nie było. Trochę się wystraszyłam, jak to czytałam... Jak to trzeba uważać. Dobrze, że ten lot nie skończył się gorzej.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię serdecznie
Trzymaj się :)
Oj tak, oby nie było... Dzisiaj już jako tako funkcjonuję. Nawet ubrałam choinkę, ale boli jeszcze bardzo...
UsuńDziękuję za troskę. Pozdrawiam ciepło!
Czekałam Basiu na ten post. Bo w Twoim komentarzu u mnie nic więcej nie napisałaś. Teraz po.... można odetchnąć z ulgą , że tylko tak się stało. Wiem coś o tym, bo miałam gips na nogach wielokrotnie.
OdpowiedzUsuńBasieńko życzę Ci powrotu do zdrowia a nam wszystkim ku przestrodze.... trzeba zwolnić trochę tempo. Przecież święta przed nami :) Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Krysiu, wyglądało to groźnie i Bogu dziękuję, że nie uderzyłam głową o kant ściany, tylko samą brodą. Obecnie jest fioletowo - czarna...
UsuńWyobraź sobie, że kiedyś spadłam z drabiny, też się potłukłam, ale niczego na szczęście nie połamałam.
O tak, trzeba zdecydowanie zwolnić tempo... Pozdrawiam Cię ciepło!
Basieńko życzę Tobie spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. Miłego wypoczynku w gronie najbliższych :)
UsuńPo przeczytaniu tej przygody nasuwa mi się taka refleksja, że "
OdpowiedzUsuńJak wiatr jesienny jest los człowieka , nikt nie wie dzisiaj , co go jutro czeka,
Jednych połączy , drugich rozdzieli
Jednych zasmuci , innych rozweseli
I wszystko, wszystko pójdzie w zapomnienie , zostanie tylko wspomnienie."
Z przyjemnościa czekam na post o Dominikanie , tam jeszcze nie dotarliśmy/ mnie przeraża długi lot/.
A Tobie Basiu życzę samych wysokich lotów , bez przykrych przygód.
Dorota
Pięknie Dorotko napisałaś... Szczera prawda. Muszę zwolnić, ten upadek mi to uświadomił
UsuńRzeczywiście lot na Dominikanę był długi, trochę uciążliwy, ale za to jakie wspomnienia!
Dziękuję za troskę. Napiszę... Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie!!!
Kochana Basiu! Ja nie wiem, ale ciągle ktoś dokoła mnie upada! Szkoda, że nie każdy ma takie podejście do tego jak Ty. Dobrze, że to tylko broda, jednak...różnie mogło być. Proszę od teraz patrzeć pod nogi :) :)
OdpowiedzUsuńJak zbierałam się z podłogi, to towarzyszyła mi jedna myśl, nie jest aż tak źle, mogło być gorzej.
UsuńPatrzę pod nogi, patrzę i zwolniłam tempo... A boli jeszcze baaardzo, ale jest już dużo lepiej.
Ściskam Cię mocno.
Ojej ale to nie był przyjemny lot, dla mnie to szok jak czytałam, ale przyznam szczerze, że ze schodów to ja już kilka razy leciałam zawsze jakoś wylądowałam na tylnej części ciała mocno posiniaczona i tyle...nie połamałam się nigdy co bardzo mnie dziwi, miałam szczęście jak i Ty.
OdpowiedzUsuńBasiu życz przyjemnych lotów tylko w stronę słońca i czekam na zdjęcia z Dominikany,
pozdrawiam :)
Aniu, czyli mój niefortunny lot niestety nie jest Ci obcy...
UsuńŻyczmy sobie tylko przyjemnych i bezpiecznych lotów. Pozdrawiam Cię ciepło!
Oj bolesny to był lot:(
OdpowiedzUsuńBasiu wracaj do zdrowia, i uważaj na siebie.
Teraz można już pisać o Twoim "locie" humorystycznie bo na szczęście skończyło się tylko/aż na siniakach, ale już nie "lataj" ze schodów, to nie jest bezpieczne:)))
Całuję:*:*:*
Baaardzo Agnieszko bolesny na mecie...
UsuńJest już dużo lepiej, "twarda" za mnie sztuka... Dziękuję ślicznie za troskę.
Moc uścisków!!!
Basiu zdrówka życzę i wiem co to jest taki lot. Kiedyś też doświadczyłam lotu ze schodów, ale na szczęście skończyło się w miarę dobrze jak u Ciebie, tylko ten ból. Pozdrawiam i buziaki posyłam.
OdpowiedzUsuńZosiu droga, to witaj w klubie, jest Nas już kilka osób - niefortunnych lotów...
UsuńDzisiaj jest już o niebo lepiej, nawet ubrałam choinkę... Pozdrawiam Cię ciepło! Buziaki!
Taki Cytat we mnie od lat tkwi
OdpowiedzUsuńNiebo czasem pozwala nam upasc
By potem patrżec jak pieknie sie podnosimy
I choc chyba nie o takim upadku mowa, pomyślałam ,ze "te nieszczescie" nakaża Ci zwolnić i zaopiekować wie też sobą w tym nawale ,ktory zwala Ci sie na głowę.
A znając Twojego męża na pewno czule i z miłością sie Tobą zaopiekuje
Pozdrawiam i juz siadam do pisania maila
Aniu, pamiętam ten piękny aforyzm...
UsuńMasz rację, muszę zwolnić... A. był tak przerażony, że ja Go musiałam prawie cucić... Oj Ci mężczyźni...
Czekam Aniu cierpliwie. Buziaki!
To teraz niedawno?
OdpowiedzUsuńTo świeża sprawa?
Tak Julio, dokładnie - we wtorek rano...
UsuńNiech te Święta
OdpowiedzUsuńTak wspaniałe `` . __/_._
będą całe ``````` _).♥ (_
jakby z bajek `````` ●
Niechaj gwiazdka ``,●,●,
z nieba leci ``````,●,*,●,
niech Mikołaj ````,●,*,*,●,
tuli dzieci ``````,●,*,*,*,●,
Biały puch `````,●,*,*,*,*,●,
niech z ```````,●,*,*,*,*,*,●,
nieba ```````,●,*,*,*,*,*,*,●,
spada ````````````█|█`````
niechaj piesek●●¤ۣۜ๘(¯`♥´¯)¤ۣۜ๘●●
``````__/_._`` w nocy gada
``````_).♥ (_``.Niech choinka
````````.● `````pachnie pięknie
```````,●,●, ```no i radość
``````,●,*,●,` będzie wszędzie !
`````,●,*,*,●,
````,●,*,*,*,●, ….niech biały opłatek
```,●,*,*,*,*,●, ``w dłoni nie drży
``,●,*,*,*,*,*,●, `z lęku jak z zimna
`,●,*,*,*,*,*,*,●, ```niech drży
```````█|█````` szczęściem
●•●¤ۣۜ๘(¯`♥´¯)¤ۣۜ๘●•● wzruszony!!
Zdrowych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego Roku ............
Agatko, dziękuję za tak śliczne życzenia.
UsuńJa również życzę Tobie i Twoim bliskich wspaniałych świąt.
Pozdrawiam Cię ciepło!
Och Basiu, współczuje bólu. Podziwiam za optymizm. Świetnie to opisałaś. Refleksja... tak...
OdpowiedzUsuńŚciskam i przesyłam pozytywne fluidy :)
Soniu droga, nie poradzę, muszę się wylizać z tego i tyle... Boli jeszcze baaardzo i to w kilku miejscach...
UsuńI muszę zwolnić, koniecznie... Dziękuję za troskę. Buziaki!
Miało być: nic na to poradzę...
Usuńo rany, takiego lotu nikomu nie życzę!
OdpowiedzUsuńna posty z Dominikany zaś czekam:)
Ja też Olu... Życzmy sobie bezpiecznych lotów...
UsuńA Dominikana będzie - w styczniu jak zdążę lub w lutym :)
Pozdrawiam.
Co to się dzieje Basieńko? Słysze, że "latasz' ze schodów, mam nadzieje, że nic się nie stało poważnego, uważaj na siebie.
OdpowiedzUsuńTak to jest, jak wszystko chcemy zrobić na raz, jak za bardzo pędzimy...
Trzymaj się kochana, zadzwonię...buziaki...
Na szczęście Basiu niczego nie połamałam, ale obolała jestem baaardzo.
UsuńJakoś się trzymam... Muszę zrobić jeszcze RTG kręgosłupa...
Dzisiaj jest już lepiej, nawet ubrałam choinkę...
Dziękuję za troskę. Buziaki!
A To Moja Droga Tobie latać lepiej samolotami niż chodzić schodami...żartuję oczywiście:)))
OdpowiedzUsuńTo co napisałaś to sama prawda, lepiej najpierw upaść, żeby potem się podnieść.
Pozdrawiam Cię serdecznie i gorąco...
Agato, szczera prawda...
UsuńPowoli się podnoszę i zwalniam... Chociaż baaardzo jeszcze boli...
Dzisiaj ubrałam nawet choinkę...
Ja także pozdrawiam Cię mocno!!!
Idź najzabawniejszą historię.
OdpowiedzUsuń"Leci" w dół po schodach nie jest śmieszne.
Ale mówiłeś w bardzo miły sposób i nie ma wyboru do śmiechu.
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i nie ma bólu.
Pozdrawiam
Droga Curra, jest już dużo lepiej...
UsuńBoli jeszcze bardzo, ale idę do przodu...
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Następnym razem lataj samolotami, a nie po schodach. :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany post, na poprawę humoru w czasie przedświątecznych porządków.
Serdecznie pozdrawiam i życzę zdrówka :)
I tak zrobię Avelino...
UsuńMoje porządki przedświąteczne musiały też zwolnić... Dzisiaj ubrałam choinkę i zrobiło się już tak świątecznie...
Dziękuję za troskę. Pozdrawiam Cię mocno!
Basiu i tak trzymaj! Grunt, to z humorem podchodzić do wszystkiego co nas w życiu spotyka. Nie zawsze się da, ale w miarę możliwości:))
OdpowiedzUsuńHahaha, opisałaś swój wypadek fantastycznie! Biedna... Dobrze, że zębów nie wybiłaś!:D
Buziole!!! I trzymaj się jakoś!:)))
Właśnie Taro, szkoda by było kasy na nowe zęby... Wolę oszczędzać na nowe loty - podróże, te bezpieczne.
UsuńOj tak, nie zawsze da się z takim dystansem podejść do tego, co nas spotyka...
Jakoś się trzymam, chociaż boli - wszystko... Dziękuję za troskę. Moc buziaków.
I trochę zabawnie i trochę strasznie :-) Całe szczęście, że nic poważnego się nie stało. Co do latania to ja nie lubię latać...
OdpowiedzUsuńNajbardziej wystraszył się mój mąż, jak mnie zobaczył, ja chyba z powodu bólu, nie czułam lęku.
UsuńJest już dużo lepiej, chociaż nadal wszystko boli...
Gdybym mogła, to już jutro wyruszyłabym w nową podróż... Bezpieczną podróż...
Pozdrawiam. :)
Basiu całe szczęscie, że jestes cała mimo tego poturbowania, najwazniejsze, że jesteś dobrej mysli i tak trzymaj!!!
OdpowiedzUsuńO tak, sama się dziwię, że się nie połamałam... Chwała Bogu...
UsuńMam nadzieję, że teraz będzie już coraz lepiej... Pozdrawiam Cię ciepło!
O rany Basiu ale przygoda! Wspolczuje! Ja tez mialam lot ze schodow i to dwa razy! Wiesz jakie sa u nas w NL strome! Ale na szczescie skonczylo sie tylko na wielkich siniakach....Szybkiego powrotu do zdrowka zycze!
OdpowiedzUsuńDziękuję... Jest już znacznie lepiej, ale jeszcze boli... i to w kilku miejscach, a broda ma "piękny" fioletowo - czarny kolor... No to witaj moja droga w klubie niefortunnych lotów, życzmy sobie tylko tych bezpiecznych. Pozdrawiam Cię ciepło!
UsuńDobrze że nic poważnego sie nie stało. Uważaj na siebie! Piękne zdjęcie na plaży!
OdpowiedzUsuńO tak, dobrze. Jakiś dobry Anioł i tak uwał nade mną...
UsuńUważam... Dziękuję i zapraszam po nowym roku na Dominikanę. Pozdrawiam.
Dużo zdrówka Ci życzę Basiu. Kuruj się i odpoczywaj wszak święta po to są.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję ślicznie. Kuruję się, jeszcze dużo do zrobienia, nogi potłuczone i opuchnięte bolą, a chodzić trzeba... Ja także pozdrawiam.
UsuńBasiu wyliżesz się szybko - my Lwice tak mamy. :) Wracaj do zdrowia .Najwazniejsze -umieć upadać,najlepiej z wdziękiem Ściskam
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę Grażyno... Kiedyś zleciałam z drabiny i również nie było wesoło...
UsuńDziękuję za troskę. Pozdrawiam mocno!
Najważniejsze to sie podnieść:))Pozdrawiam serdecznie i zdrowia życzę:)))))
OdpowiedzUsuńDziękuję. Zgadzam się z Tobą Reniu. Oj, żeby tak jeszcze nie bolało...
UsuńPozdrawiam Cię ciepło!
Wspaniałych i zdrowych Świąt Basiu.
OdpowiedzUsuńNie lataj już ... po schodach .
I masz rację , też sobie czasami to powtarzam , ludzi dotykają na prawdę straszne tragedie .I mówię sobie ,, nie biadol,, ale niestety nie zawsze pomaga .
Dziękuję Jigo. Tobie również życzę zdrowych i radosnych Świąt.
UsuńBoleć - boli, ale wyliżę się, są grosze rzeczy na świecie...
Pozdrawiam Cię ciepło!
Basiu, napięcie rosło. Teraz już tylko do przodu! Twoje zdjęcie na plaży jest prześliczne!
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie Kochana :*!
Dziękuję ślicznie! Trzymam się, trzymam, boli jeszcze okrutnie, ale wczoraj ubrałam choinkę i zaraz tak jakoś cieplej się zrobiło...
UsuńPozdrawiam Cię mocno!
Dziękuję bardzo. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńFeliz Navidad!!!. Besos
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Tobie także życzę zdrowych i radosnych Świąt. Pozdrawiam.
UsuńQué lugar tan paradisiaco!!!!
OdpowiedzUsuńUn beso
http://cocoolook.blogspot.com.es/
Dziękuję. Pozdrawiam ciepło!
UsuńAle tam na Dominikanie musi być pięknie... ;)
OdpowiedzUsuńO tak, jest tam pięknie. Baaardzo... Pozdrawiam.
UsuńBasiu Kochana, w przedświątecznym zabieganiu umknął mi Twój post i nie wiedziałam, że miałaś tak przykrą przygodę. Ja wywinęłam orła na procesji Bożego Ciała w tym roku, na oczach tłumów- też nieźle. Tak bywa jak się biegiem wszędzie goni. Baśki tak mają. Współczuję i rozumiem...
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie wpisy u mnie!
Życzę Ci by się spełniły marzenia, które zawiesiłaś na choince, wierzę, że się spełnią...wiem, o czym piszesz.
Bardzo mocno Cię przytulam i pamiętam...
Basiu, ja też ciagle jestem gdzieś spoźniona z komentarzami, przecież doba jest taka krótka...
UsuńDziekuję za troskę i pamięć. Jest już dużo lepiej...
Moc uścisków. Pozdrawiam cieplo!
Basiu ale narobials stracha ! zycze Ci szybkiego pozybcia sie siniakow i opuchniec. wszytskiego dobrego :*
OdpowiedzUsuńOj wyglądało to nieciekawie... Dziękuję za troskę. Jest już o niebo lepiej. Buziaki!
UsuńZdecydowanie Twojego takiego lotu postaram się nie naśladować, jest zbyt bolesny. Wolę lot na miejsce, które pokazujesz na zdjęciu :)
OdpowiedzUsuńJa też... już marzę o "normalnym" locie... :) Pozdrawiam.
Usuń