czwartek, 17 stycznia 2019

PHENOMENAL US CHALLENGE. Takie moje przemyślenia... Totalny misz - masz...

Tak jak pisałam w poprzednim poście, ważne sprawy nie pozwoliły mi, by dokładnie podsumować mój Rok z Fenomenalnymi.
Dzisiejszy post to będzie taki tekstowy misz - masz. Ostatnio mam dużo czasu na różne przemyślenia, podsumowania.
Kiedy Dziewczyny ( Ola, Ania i Małgosia) rozpoczęły zabawę z wyzwaniami, nie ukrywam, że wahałam się, czy mam prawo brać w niej udział. Czy w ogóle dalej prowadzić blog... W lutym 2018 mijał rok od odejścia mojej Ani. Moje myśli wtedy i także wcześniej: Może nie mam prawa, nie powinnam... I mimo że moja pani psycholog robi wszystko, by uświadomić mi, że powinnam uczyć się "normalnie" żyć, mój system zaprzeczeń się z tym kłóci...
Podobnie było przed każdym naszym wyjazdem: Czy mam prawo jechać tam czy tam, zwiedzać, dawać sobie chwile przyjemności?
I tak naprawdę miniony rok, to była istna szarpanina nastrojów i trwa nadal. Co oczywiście nie było i nie jest obojętne dla mojego zdrowia.
Nie jestem w stanie Wam tego wytłumaczyć, co dzieje się w głowie, jaki chaos myśli przelewa się każdego dnia...
Nie piszę tego, by udowodnić sobie i światu, jaka to jestem biedna... Tylko po to, by może wreszcie wyrzucić z siebie swoją niemoc i walkę, by mimo wszystko być... Jakkolwiek... Przede wszystkim dla Bliskich.
Bo przecież ciuchy i podróże nie zwrócą mi Córki, nie złagodzą mojego bólu i tęsknoty, ale przygotowując kolejny post dotyczący wyzwania czy wspomnień podróżniczych, to taka chwilowa odskocznia, by do końca nie zwariować... Nawet rodzaj terapii...
A może moja Ania chciałaby, bym krok po kroku wracała do w miarę normalności, w miarę, bo nigdy już nie będzie tak samo. To słowa także mojej pani psycholog i nie tylko... Moi bliscy, przyjaciele to widzą i wiedzą: Stres mnie zabija.
Mój organizm jest totalnie osłabiony. W ubiegłym roku byłam 6 razy w szpitalu... Ten rok zaczęłam od poważnej operacji. Nie piszę o tym, by wzbudzić litość, nie chcę być posądzona o tani ekshibicjonizm, to nie jest moim celem. Chodzi mi o Wasze zrozumienie, o moje nieregularne odwiedzanie moich ulubionych blogów, o to że nie zawsze jestem w stanie być u wszystkich na bieżąco, bo sprawy rodzinne a także moje wyjazdy na badania i leczenie pochłaniają sporo czasu i to są moje priorytety: zdrowie bliskich i moje.
Kiedy kilka dni temu leżałam jeszcze w szpitalu, w zasięgu mojego wzroku były 2 okienka, za którymi widziałam pięknie prószący śnieg... Bolało okrutnie, nie potrafiłam nawet ruszyć ręką, ale powtarzałam sobie, że mój ból, słabość są  niczym w porównaniu z tym, jak inni cierpią, bądź cierpieli, także moja Ania... Powtarzałam sobie: żyjesz, więc masz jeszcze coś do zrobienia, jesteś potrzebna Bliskim, Przyjaciołom...
Po powrocie do domu, nie byłam w stanie samodzielnie wstać z łóżka, czułam się tak strasznie bezradna...
Patrzyłam na portret mojej Ani i może to komuś wyda się irracjonalne, ale prosiłam Ją w myślach o pomoc...
Nadal mnie bardzo boli, nadal jestem bardzo osłabiona. Myślę jednak, że  z każdym dniem będzie lepiej...
Czeka mnie jeszcze wiele badań, ale nie chcę już o tym pisać...

Od trzech dni przygotowuję ten post. Na tyle siedzę przy komputerze, na ile mogę sobie pozwolić.
Dedykuję go wspaniałym Inicjatorkom Grupy Fenomenalnych.
Moje propozycje często były na szybko. Ale z jednego wyzwania jestem szczególnie zadowolona, chodzi o Piasek pustyni... Poczułam się, jakbym znów była na prawdziwej pustyni, na kolejnej wspaniałej egzotycznej podróży.


Te wyzwania wyzwalały nie tylko kreatywność, ale także oderwanie się od przytłaczających problemów, dawały dawkę chociaż małej radości, nawet jeśli czasem były to tylko odgrzewane kotlety.
Opuściłam kilka wyzwań . Bo albo byłam wtedy w szpitalu, albo inne ważne sprawy nie pozwalały na mój udział.

Mimo że wszystkie Dziewczyny z Grupy dokonały już podsumowań, zapraszam na moje przypomnienie Roku z Grupą Fenomenalnych.

08.01.r.  Zimowy kapelusz:


22.01.2018 r. Pokojowo nastawione kosmitki:


29.01.2018 r. Ultrafiolet w dodatku:



12.02. 2018 r. Dzikuski Cavalliego:



19.02.2018 r. Nie tylko velvet:



05.03.2018 r. Art Pop - Art:



12.03.2018 r. Wykropkowane:


26.03.2018 r. Minimum:


26.03.2018 r. Colours Blocking:


09.04.2018 r. Po każdej stronie tęczy:


21.05.2018 r. Folk to nie obciach:


04.06. 2018 r. Piasek pustyni:



18.06.2018 r. Dziki ogród:



02.07.2018 r. Boho:



16.07.2018 r. Wielki błękit:



13.08.2018 r. Kapitańskie tango:



10.09.2018 r. Ażurowe love:



17.09. 2018 r. Kocia dzikość:



01.10.2018 r. Dziewczyny lubią brąz:



15.10.2018 r. W kolorze liści:



29.10.2018 r. Szaleństwo na głowie:



05.11.2018 r. Babcina elegancja:


12.11.2018 r. Satyna nie tylko wieczorem:



19.11.2018 r. Paryski szyk:



26.11.2018 r. Zielono mi:



03.12.2018 r. Swetrzyska:



17.12.2018 r. Merry Christman:



31.12.2018 r. Czerwony dywan:



07.01.2019 r. Krótkie podsumowanie Roku z Fenomenalnymi, wersja letnia i zimowa:




W tym roku w miarę możliwości będę brała udział w wyzwaniach.


Pozdrawiam wszystkich odwiedzających a szczególnie jeszcze raz Grupę Fenomenalnych !!!
Dziękuję także serdecznie za rozmowy telefoniczne, e - maile, za każde dobre słowo i troskę.


49 komentarzy:

  1. Do tego pięknego tekstu, do Twojego pięknego wnętrza i zewnętrza dodam nie moje słowa, lecz te znalezione w sieci...

    SILNE
    Kiedy widzą Cię jako silną kobietę, myślą że nie potrzebujesz niczego ani nikogo, dasz sobie sama radę ze wszystkim, co teraz się dzieje i ze wszystkim, co Ci się stanie. Że nie masz nic przeciwko temu, żeby Cię nie słyszeć, leczyć czy kochać.
    Kiedy widzą Cię jako silną kobietę, szukają Cię, byś pomogła im nieść ich krzyż. Rozmawiają z Tobą i myślą, że nie trzeba Cię słuchać.
    Nie pyta się silnej kobiety, czy jest zmęczona, cierpi albo upadła, jeśli przeżywa lęk lub strach. Ważne jest to, że zawsze tam jest: latarnia morska we mgle , skała na środku morza.
    Silna kobieta nigdy nie dostaje przebaczenia. Jeśli traci kontrolę, mówią, że jest słaba lub histeryczna.
    Kiedy silna kobieta znika na chwilę, wszyscy to zauważają, ale kiedy jest, jej obecność jest oczywista.
    Ale to , w jaki sposób masz brać niezbędną siłę każdego dnia, by być taką kobietą, nie ma dla nikogo znaczenia.
    Uhonorowanie, rozpoznanie, szacunek i podziękowania dla silnych kobiet Twojego życia, bo też trzeba je tulić i kochać.”

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo, dziękuję Ci za ten mądry i piękny komentarz.
      Pozdrawiam Cię bardzo ciepło w mroźną niedzielę.

      Usuń
  2. Basiu, udało się, jest cudowny wpis. Bardzo wzruszający...a modowo pokazałaś klasę i kreatywność. Dobrze że tu jesteś 😍 to na chwilę pozwala oderwać się od rzeczywistości i wyzwolić pozytywne myśli i może też trochę radości? Czekam też na posty z podróży. Wiesz, że Cię do tego zachęcam. Więcej powiedziałam Ci telefonicznie a jak tylko odzyskasz formę to powiem w realu. Czekam niecierpliwie na spotkanie. Pozdrawiam...💋💋💋 P.S. o Ani nie zapomnimy💞💞💞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu kochana, dziękuję za te słowa i wszystkie rozmowy telefoniczne.
      Ja też nie potrafię doczekać się kolejnego spotkanie w realu.:)
      Moja Ania Cię podziwiała za styl i klasę.
      Pozdrawiam Cię mocno. Buziaki!

      Usuń
  3. Ja tu jeszcze wrócę:) jestem pod wrażeniem! Tych zdjęć modowych ! Masz niesamowitą szafę!
    Dużo zdrowia przede wszystkim dla Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Haniu... Szafa mieści owszem sporo ubrań, ale wiadomo, że najważniejsze jest zdrowie dla mojej rodziny i także dla mnie...
      Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
  4. Witaj Basiu.Smutny post,ale także z nadzieją na lepsze.Nie wolno się poddawać,czasami trzeba wykrzyczeć ,wypłakać ,bo tego wymaga psychika nasza.Ale są granice ,których nie można przekroczyć.Bo trzeba myśleć o sobie,jeżeli dane jest nam żyć ,to musimy dalej pchać ten wóz.
    Basiu ,ja też dostałam od Boga drugą szansę, na dalsze życie.Cztery lata temu dopadło mnie "to co tyłem chodzi"Przeszłam wszelakie badania,leczenia jak kurczak na taśmie.W Szwecji onkologia jest na wysokim poziomie,krótkie kolejki.Postawiona diagnoza i do miesiąca czasu czekania.Potem juz wszystko idzie raz dwa... biłam się z myślami ILE JESZCZE...Ale udało mi się jak na razie wyjść z tego..Dlatego żyje teraz z dnia na dzień ,niczego nie planuję bo nie warto.Cieszę sie życiem i tym co mnie otacza.Basiu pozytywne myślenie pomaga w bólu.Bądź silna ,baw się kolorami -ciuszkami♥ Pięknie wyglądasz, nawet nie umiałabym wybrać w której kreacji jesteś naj ..naj.... piękniejsza.Ale zauważyłam ,że zielone i piasek pustyni oraz błękity...są Ci chyba pisane::))))Serdeczności życzę i zdrówka::))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Danko, dziękuję, że dzielisz się swoimi doświadczeniami z tym wszechobecnych, mam ostatnio wrażenie paskudztwem.
      Życzę Ci z całego serca, by zdrowie Cię już nie opuszczało.
      Wiem, że pozytywne myślenie jest ważne. Uczę się go na nawo.
      Dziękuję za ten komentarz, dziękuję także za miłe słowa.
      A niebieskości faktycznie bardzo lubię.:)
      Pozdrawiam Cię Danko bardzo serdecznie i bardzo ciepło.

      Usuń
  5. Basiu... W wyzwaniach udziału już nie biorę, więc nie odniosę się bezpośrednio. Natomiast zawsze mi się uważało, że w najokropniejszych momentach, aby samemu sobie dawać ożywcze kopniaki, dobrze jest działać. Robić cokolwiek, co pozwoli na choćby chwilowe oderwanie. I takimi małymi kroczkami, tempem ślimaka, wrócić do jako takiej równowagi. Póki cień motywacji. Zdrowiej <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwio, Ty wiesz, jak jest od kilku lat, jak zmagam się z przeróżnymi trudnościami, czasem jest już tych przysłowiowych kłód po prostu a dużo... Mimo mojego miotania się psychicznego, często muszę zacisnąć zęby i działać.
      A blog to taka mała cząstka, tak jak napisałaś, chwilowe oderwanie...
      Dziękuję Ci za te słowa.
      Uściski.

      Usuń
  6. Basiu, to co się dzieje w Twojej głowie i serce... żadna z nas tak naprawdę nie zrozumie... Przeżyłas niewyobrażalną tragedię...straciłaś dziecko:(
    Na dodatek zwaliło się na Ciebie moc nieszczęść kolejnych...To po prostu w głowie się nie mieści:(
    Nie miej ani krzty wyrzutów, że blogujesz i starasz się po prostu żyć...
    Bez tego rzeczywiście być chyba zwariowała...
    A Ania na pewno by chciała, abyś zaczęła żyć normalnie...
    Już nic nie będzie jak było...Ale Ty żyj dla niej... Dzięki Tobie my o Ani pamiętamy... Ja ją mam zawsze przed oczami, gdy do Ciebie zaglądam...
    Dziękuję, że jesteś z nami:)
    Ściskam Cię z sił całych!!!
    Buziaki!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taro, to wszystko prawda o czym piszesz... Zbliża się 2 rocznica i myśli jeszcze bardziej szaleją w głowie, tym bardziej, że sama jestem do bani...
      Ania jest ze mną cały czas. Dziękuję, że Ty także Ją wspominasz.
      I dziękuję za każdy uśmiech, który pojawia się na mojej twarzy dzięki Tobie :)
      Moc buziaków!!!

      Usuń
  7. Basieńko, piękne wspomnienie minionego roku. Jak sobie przypomnisz, kiedyś mówiłam Ci, że pisanie bloga to moja terapia na to, co się dzieje w życiu złego. To oderwanie się na moment i spojrzenie ku tym jaśniejszym stronom życia. Oby było ich teraz jak najwięcej w Twoim życiu. I pisz o nich, o tych ciuchach, które masz "fanomenalne", o tych podróżach, które dają chwilę wytchnienia. O wszystkim co Cię otacza i na co reagujesz. To Ty decydujesz jaką treścią wypełnisz to życie, które Tobie jest dane. Ściskam Cię mocno i przytulam do serca. Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam Duśka, pamiętam.
      Nie muszę pisać już nic więcej tylko to, że jesteś Kochana :)
      Moc buziaków i także Cię przytulam.

      Usuń
  8. Tak już dużo napisano pięknych słów do Ciebie że ja już nie wiem co :)))bardzo się cieszę że pokazujesz się na blogu i mimo wszystko uśmiechasz się do nas:)))Twój rok z fenomenalnymi był piękny i bardzo elegancki,taką własnie jesteś osobą:)))Pozdrawiam serdecznie i zdrowia Tobie i Twoim bliskim życzę:)))i będę czekać na kolejne Twoje wpisy:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Reniu, dziękuję za ten komentarz. Za Twoje zrozumienie i empatię.
      Pozdrawiam Cię bardzo ciepło w ten mroźny wieczór.

      Usuń
  9. Mimo tych wszystkich przeciwności losu, zachwycasz Basiu swoim pięknem, wdziękiem i elegancją. A ja wierzę mocno, że Ania widzi, cieszy się i jest dumna ze swojej Mamy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Basieńko za to, co piszesz i mówisz do mnie podczas naszych rozmów telefonicznych. Za wsparcie, modlitwy... Za wszystko.
      Ty wiesz...

      Usuń
  10. Basiu, walcz, bierz życie za rogi i nigdy się nie poddawaj. Życzę Ci dużo zdrowia, siły ducha i obyś rozwijała dalej swoją kreatywność i pasję, bo masz talent i jesteś wspaniałą kobietą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Inko.:) Cieszę się, że jesteś.
      Dziękuję za ten motywujący i miły komentarz.
      Tobie także życzę wszelkiej pomyślności.
      Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
  11. Basiu, jesteś silniejsza niż Ci się wydaje :)!!! Życzę Ci dużo zdrowia i jak najwięcej pogodnych dni :)!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, dziękuję, ale nie jestem silna... Próbuję, ale nie potrafię...
      Tobie także życzę wszystkiego dobrego.
      Buziaki!!!

      Usuń
  12. Najdroższa Basiu!
    Cieszę się, że opublikowałaś ten wzruszający post. Ty nie możesz się poddawać, musisz być silna nie tylko dla swojego ukochanego Męża ale dla nas kobiet. Przypuszczam, że wiesz o tym jak bardzo czekamy na CIEBIE, Twoje posty i zdjęcia. Basiu, jesteś cudowną, bardzo piękną, elegancką kobietą.
    Z całego serca życzę Ci dużo zdrowia.
    Ślę moc serdeczności dla Ciebie i Twojego Męża:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Łucjo, dziękuję bardzo za ten pełen empatii komentarz.
      To takie trudne być silną... Mocuję się z tym każdego dnia...
      Dzięki jednak takim pełnym ciepła komentarzom, robi się także cieplej przy serduchu.:)
      Pozdrawiam bardzo serdecznie Ciebie i Twojego Męża.:)

      Usuń
  13. Urocze podsumowanie roku Basiu. Podziwiam Cię za siłę, uśmiech, elegancję, zabawę kolorami.
    Trzymam kciuki za Ciebie i dziękuje, że jesteś tutaj, że czasem obdarzasz mnie ciepłym słowem.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ismeno.:)
      Dziękuję za ten miły komentarz.
      Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!

      Usuń
  14. Będzie dobrze, trzeba walczyć, a powoli życie się się stanie równie kolorowe co wszystkie kolory z wszystkich Twoich kreacji. Pozdrawiam ciepło Basiu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Maks za ten budujący komentarz.
      Tobie także życzę wszystkie dobrego.
      Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

      Usuń
  15. Basiu, przecudnie wyglądasz na każdym prezentowanym zdjęciu.
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo wzruszający, emocjonalny post. Życzę dużo sił, zdrowia i pogody ducha :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj na moim blogu.
      Dziękuję za komentarz i miłe słowa.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  17. Piękne podsumowanie Basiu. Współczuję Ci serdecznie, bo to na pewno nie jest łatwe. Dbaj o zdrowie, bo rzeczywiście stres może je mocno osłabić. Moim zdaniem powinnaś nadal prowadzić bloga, bo sama wiem, jak to pomaga w życiu. Pozdrawiam Cię serdecznie i przytulam do serca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Krysiu za ten komentarz pełen empatii.:)
      Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!

      Usuń
  18. Jestem przekonana, że Ania chce Cię widzieć radośniejszą niż kiedykolwiek...Bo jeżeli wychodzimy z założenia, że Ona jest teraz szczęśliwa (A ja w to wierzę) to u dla Ciebie pragnie przynajmniej ziemskiego szczęścia ♡
    Mój blog powstał jako taka właśnie terapia...Ale jednak nie jestem nim wyrazić wszystkiego...myślę, że y Ciebie jest podobnie i że podróże, wyzwania, pisanie to jest dopełnienie pracy z Panią psycholog...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za ten mądry komentarz... Za wszystkie słowa wsparcia.
      Nie ukrywam, że powrót do jako takiej normalności jest bardzo trudny.:(
      Pozdrawiam Cię bardzo ciepło w ten mroźny dzionek.:)

      Usuń
  19. Kochana Basiu padło tyle mądrych słów od mądrych osób,że nie mam nic do dodania,życzę Ci wytrwałości i gorąco pozdrawiam-Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu...
      Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo ciepło!

      Usuń
  20. Basieńko widzisz, ostatnie dni wypadły mi z życiorysu i jakoś nie zajrzałam do Ciebie, choć wcześniej podglądałam często, a dopiero wczoraj zrobiłam zbiorówkę tego podsumowującego wyzwania, do którego zresztą sama nie podeszłam... Cieszę się, że już jesteś w domku, martwią mnie Twoje zdrowotne problemy, smuci, że tak musisz walczyć z bólem i bezsilnością. Wiem, że Ania się Tobą opiekuje, a my jesteśmy dumne, że jesteś z nami i uczestniczysz w naszej zabawie, mimo tylu przeszkód i braku sił. Życzę Ci Kochana jak najszybszego powrotu do sprawności i zdrowia. Ściskam Cię mocno i wklejam ten post w Fenomenalnych. Buziaki Kochana <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Olu, dziękuję za ten komentarz.
      Każdy dzień to u mnie szarpanina, ale nic na to nie poradzę, czasu nie cofnę :(
      Próbuję na nowo uczyć się żyć. Twoja empatia, podobne komentarze, rozmowy z przyjaciółmi a przede wszystkim rodzina bardzo mnie w tym wspierają... Ale to proces długotrwały...
      Jeszcze raz dziękuję :)
      Trzymaj za Ciebie kciuki.
      Moc buziaków!!!

      Usuń
  21. Pani blog jest dla mnie odskocznią od codzienności, inspiracją do podróży, podziwiam hart ducha i życzę powrotu do zdrowia. Serdecznie Panią pozdrawiam, życzę dalszych fantastycznych podróży, marzę że i ja kiedyś tam pojadę



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za ten piękny komentarz.
      Życzę Ci, aby kiedyś Twoje marzenia podróżnicze udało się spełnić.
      My z wielu podróży musieliśmy zrezygnować z ważnych powodów rodzinnych. Ale nie żałuję...
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  22. :) ))))) Dziękuję, że podzieliłaś się za mną tak osobistymi przemyśleniami. To jest dla mnie, tak jak zapewne dla pozostałych osób zaszczyt, że masz takie zaufanie do nas, że wiesz, że każdy z całego serca chce Ci pomóc.
    Tak się składa, że mój blog też był kiedyś taką terapią dla mojej przyjaciółki. W obliczu śmiertelnej choroby, to była taka nitka do normalności. Myślę więc Kochana, że doskonale rozumiem Twoje rozterki, bo identycznie przeżywała je moja przyjaciółka i myślę, że powinnaś bez oporów działać blogowo, inspirowac nas swoimi cudownymi stylizacjami.
    Jesteś nam potrzebna, dajesz nam poczucie potrzeby działania, jesteś dowodem na to, że wspólne działania są ważne. Jednocześnie, jeśli nawet tylko na moment możesz się w ten sposób oderwać od swoich myśli, to jest to wystarczający powód, żeby nie tylko dzielić się z nami swoimi podróżami, ale brać udział w wyzwaniach - bo moda, niby rozrywka, może dla osób nią zauroczonych zdziałać cuda.
    Pozdrawiam najserdeczniej - ściskam - Margot :) )))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Margot, dziękuję za tak wyczerpujący komentarz pełen empatii i zrozumienia.
      Czasem zastanawiam się, czy mam prawo pisać o tym wszystkim...
      Media promują, że każdy powinien być piękny i szczęśliwy...
      A ja z moją traumą już nigdy nie będę do końca w pełni szczęśliwa...
      Każdego dnia uczę się życia na nowo, jak rozmawiać z ludźmi, z moją młodzieżą, ale także z moimi Przyjaciółmi i najbliższą Rodziną.
      Zbliża się druga rocznica odejścia Ani, to wszystko nadal jest takie trudne.
      Blog to faktycznie chwilowa odskocznia, ale ja oprócz tego, że mogę dzielić się tutaj swoimi wspomnieniami z podróży lub pokazywać cześć mojej szafy, przede wszystkimi cenię sobie spotkania wirtualne z Wami, a jak jeszcze uda się w realu, to już w ogóle jest cudnie.
      Pozdrawiam Cię baaardzo ciepło. Buziaki!!!

      Usuń