czwartek, 29 stycznia 2015

Przegląd stajenek - część trzecia i biały płaszczyk na białą zimę...

Witajcie!

Kilka dni temu zakończyłam post zdaniem: Ale zapowiadają powrót zimy. Zobaczymy...
No i powróciła. Piękna, biała z wirującymi płatkami...


W ubiegłą sobotę od rana zaczął padać śnieg. Tego dnia przygotowywaliśmy się na ważną uroczystość rodzinną. To tłumaczy trzymany przeze mnie bukiecik kwiatów. Parasolka psuje efekt zdjęć, ale sypało tak mocno, że nie sposób było się bez niej obyć.

Przed wyruszeniem do przepięknego kościółka, kilka fotek w domu, by "uwiecznić" to, co pod płaszczykiem. Kiedy jest zimno i wieje, za Chiny Ludowe nie rozpinam płaszczy ani kurtek do zdjęć w plenerze. Podziwiam determinację blogerek, które to czynią... Ja jestem strasznym zmarzluchem...




Sukienka to ubiegłoroczna abo jeszcze wcześniejsza kolekcja Mohito, udało mi się ją kupić w promocji. Jest uszyta z delikatnej ekologicznej skórki, zauroczyło mnie ażurowe wykończenie dołu.









Uroczystość miała miejsce w przepięknym kościółku pod wezwaniem św. Wawrzyńca.
Kiedy przyjdzie wiosna, pokażę Wam w całej okazałości ten niezwykle piękny zabytkowy kościół, który cieszy się w moim mieście wielką popularnością. Wiele małżeństw właśnie tutaj pragnie złożyć przysięgę małżeńską, ale także młodzi rodzice wybierają to miejsce na chrzest lub roczek swoich dzieci.


Obejście kościoła jest również bardzo klimatyczne:



W głębi za nami pomnik św. Jana Pawła II.


Urokliwa fontanna w zimowej szacie...


Czy zimą można zakładać białe płaszcze, kurki, futrzaczki - misiaczki? Niektórzy uważają, że to niepraktyczne. No to ja jestem niepraktyczna, bo bardzo lubię białe ubrania, kiedy wokół też jest biało... I zawsze miałam jasne okrycia na zimę... :)
Biały płaszczyk od dawna był na mojej liście, teraz udało mi się go kupić bez szaleństwa na wyprzedażach za przystępną cenę. Miałam dosłownie 20 minut, żeby coś załatwić. Przy okazji zahaczyłam o Orsay. Po cichu liczyłam, że płaszcz się ostał i będzie przeceniony. I też tak było...
Ten sam stali bywalcy mogli już podziwiać u Soni...


Przed rozpoczęciem uroczystości, mąż szybko zrobił 2 zdjęcia stajence.
Zaskoczyły mnie długie kruczoczarne włosy figurki Matki Boskiej... Święty Józef też miał dosyć pokaźną czuprynę...



Po wyjściu z kościoła nie było już czasu na zdjęcia, ale zdążyliśmy jeszcze złapać piękną zimową scenerię o zmroku...



A śnieg nieustannie sypał... Kiedy patrzę na te zdjęcia, to trochę mi żal, że zima u mnie powoli się kończy. Znów jest odwilż, chlapa a piękny biały puch szybko znika...
I chociaż jestem cieplolubna, to taką białą zimę lubię...



Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających.
Już dzisiaj życzę miłego nadchodzącego weekendu.
W kolejnym poście - greckie wspomnienia.



Płaszcz - Orsay
Szalik, torebka: lokalny sklep
Rękawiczki: C&A
Botki: Abil

Sukienka: Mohito ( ekologiczna skóra)
Żakiet: Vero Moda
Półbuty: Polski produkt

Naszyjnik: C&A lub H&M - nie pamiętam :)
Zegarek: prezent od mamy
Pierścionek: Jubiler, prezent od męża
Lakier fioletowy: Avon





piątek, 23 stycznia 2015

Przegląd stajenek - część druga oraz czarny futrzak po raz drugi...

Witajcie!

Kończy się okres bożonarodzeniowy, za kilka dni już nie będzie w kościołach stajenek.
Dzisiaj zapraszam Was do Bazyliki pod wezwaniem św. Antoniego. W dzieciństwie moja Ciocia, o której już wspominałam wcześniej, często zaprowadzała mnie do tej światyni.
Planuję osobny post poświęcony Cioci, która była niezwykłą osobą.
Na temat Bazyliki  także już za niedługo napiszę więcej.

Drugi wątek to mój ulubiony (oprócz białego) czarny futrzaczek - misiaczek. Jest lekki, ciepły, takie najbardziej lubię.
Wystąpił już na blogu w ubiegłym roku w duecie z kobaltową sukienką ( post z dnia 19.01.2014r. - Kobalt na niedzielę), dzisiaj z ciepłą spódnicą ołówkową i kobaltowymi dodatkami.

Zdjęcia pochodzą z końca grudnia i połowy stycznia.


Na początku zapraszam Was do Bazyliki. Budowla robi wrażenie, góruje nad miastem.
Przepięknie prezentuje się także nocą, ale o tym jeszcze będzie..



Pamiętam różne stajenki w tej świątyni, tym razem o wiele skromniejsza niż w minionych latach, ale także bardzo ładna:





Uwielbiałam patrzeć, jak Murzynek kiwa główką, dziękując za ofiarę:


Miłe są takie wspomnienia...


Przed Bazyliką znajduje się pomnik św. Jana Pawła II.
Pokażę Wam kiedyś zbliżenie pomnika. Tego dnia było bardzo zimno i jeszcze gdzieniegdzie leżał śnieg. Ponaglałam męża, byśmy kończyli nasz spacer, ponieważ byłam już zmarznięta na sól...


I jeszcze fotka niezwykłej szopki wykonanej ze słomy i drewna, która znajduje się blisko Bazyliki:


Pamiętacie pewnie zdjęcia w białym futrzaczku - post z dnia 29 grudnia 2014 r.: Koniec roku... Zaproszenie na spacer.


Minęło kilka dni. Śnieg stopniał zupełnie. Ani śladu zimy.
I zmiana futrzaka na czarny:



Spódnica ołówkowa jest uszyta  z bardzo przyjemnego ciepłego materiału. Jej zaletą jest także to, że mogę łączyć ją z różnymi dodatkami.


Tutaj, oczywiście moje ulubione kobaltowe, które są dla mnie symbolem tęsknoty za ulubioną Grecją:


Tego dnia nawet słońce wyszło na chwilę zza chmur. Dzisiaj za moim oknem  znów było ponuro.
Ale zapowiadają powrót zimy. Zobaczymy...


Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających.
Życzę miłego weekendu i zapraszam już za kilka dni na kolejne greckie wspomnienia.

Czarny futrzak: Camaieu
Spódnica: lokalny sklep
Szalik: Metro
Rękawiczki: Carry
Botki: CCC
Torba i broszka: Avon, niestety broszkę zgubiłam :(



niedziela, 18 stycznia 2015

Meteory. Grecja - kontynent po raz drugi.


Witajcie!

Podczas pobytu na kontynencie naszym drugim celem, po Olimpie, były znane mi tylko z opowieści, literatury, albumów, programów telewizyjnych - słynne Meteory.
Słyszałam także o nich już w dzieciństwie, tym razem od mojego wujka, który zwiedził chyba każdy zakątek Grecji. I znów miałam swoje wyobrażenia... Czy się zawiodłam ? Nie, bo to faktycznie niezwykłe miejsce, ale patrząc na klasztory umiejscowione na szczytach gór, miałam mieszane uczucia...

Zapraszam ponownie do Grecji:


Po kilkugodzinnej jeździe zbliżamy się do celu. Jest upał - około 40 stopni, środek lata - sierpień 2011 rok.


Skały Meteory są główną atrakcją podróży do Grecji kontynentalnej. Unikalny w skali całego świata krajobraz zdobią średniowieczne klasztory pełne nieocenionych skarbów, które warto zobaczyć przynajmniej w części.




W XIV wieku powstał tutaj pierwszy z 24 klasztorów. Ileż morderczej pracy wymagało zbudowanie tych obiektów w takim miejscu... Od XVI wieku rozpoczęto stopniowe zamykanie klasztorów. Obecnie tylko w sześciu przebywają zakonnicy.
Tak jak pisałam na wstępie, miałam mieszane uczucia, podziwiając te "cuda".
Przecież podczas ich budowy zginęło wiele osób, podobnie jak przy powstawaniu innych budowli, które dzisiaj wprawiają nas w osłupienie i podziw, jak chociażby piramidy...





Godziny otwarcia klasztorów bardzo często zmieniają się. W niedzielę są otwarte wszystkie, najczęściej od godziny 9.00 - 13.00 i 15.00 - 17.00, ale wiadomo, że  wówczas są tutaj tłumy turystów. My byliśmy w środku tygodnia, ale niestety w środku sezonu:






Niezwykła formy ostańców piaskowcowych ukształtowały przed milionami lat wielkie masy wody, które spływały z ogromną siłą do morza rozpościerającego się na terenie dzisiejszej równiny. Wymywały one mniej trwałe warstwy piaskowca i dzięki temu pozostały tylko najtwardsze kamienie. Przybierają one niesamowite formy: grzybów, szpikulców i stożków.
Mąż był pod wielkim wrażeniem krajobrazu:



Już w XI wieku przyciągały one pobożnych emiratów, którzy zaczęli osiedlać się w jaskiniach lub na niedostępnych wierzchołkach. A potem rozpoczęto sukcesywnie budowę klasztorów.
Widoki, jak widzicie, przepiękne:




Do większości klasztorów można się było dostać wyłącznie przy pomocy drabin lub specjalnych wciągarek linowych. Mieszkańcy mieli zapewniony spokój a przede wszystkim byli zabezpieczeni przed napadami.



Zwiedzając wnętrza, zakładałam bolerko, by zakryć ramiona i dodatkowo spinałam materiał z przodu broszką, by zakryć dekolt w wakacyjnej sukience. Jej zaletą było to, że w ogóle się nie gniecie i jest bardzo przewiewna.


Wnętrza klasztorów zrobiły na nas wielkie wrażenie. Nie wolno w obiektach robić zdjęć, my to respektujemy, dlatego kupiłam kilka kartek. Dzięki temu, mogę pokazać Wam, jakie cuda kryją za drzwiami...







Od lat 60.XIX wieku w monastyrach jest przeprowadzana na bieżąco renowacja.
Meteory zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO.
Tym, którzy planują wyjazd do Grecji,  bardzo polecamy zobaczenie tego miejsca.


Fazi był oczywiście z nami:


Żegnamy się powoli z Meteorami, by udać się w jeszcze jedno ciekawe miejsce. Znajduje się tam źródełko. Grecy wierzą w uzdrawiającą moc owej wody źródlanej.



Przy okazji zwiedziliśmy malutki kościółek:







W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na chwilkę, by odpocząć od upału w przyjemnym cieniu:





Zdjęć sporo, bo i niezwykle dużo wrażeń z całodniowej wycieczki.
Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzajacych.
Życzę miłej niedzieli i całego tygodnia.

Zdjęcia pochodzą z sierpnia 2011 roku.
Zdjęcia nieopisane: pocztówki z moich prywatnych zbiorów.

Sukienka: C&A ( okazała się idealna na upał)
Bolerko turkusowe: lokalny sklep
Naszyjnik: pamiątka z Grecji
Bransoletka: lokalny sklep