poniedziałek, 29 stycznia 2018

Hot 2018 -ULTRAFIOLET W DODATKU! - PARTICULARLY ULTRAVIOLET



No to kolejne zadanie chyba zaliczone, ale ile było przy tym perypetii...
Najpierw tłumaczyłam M., chyba z godzinę, o co chodzi z tymi zadaniami.
- To musisz gdzieś jechać, żeby to zaliczyć?
- Nieee, tylko kilka fotek w temacie. Wyjaśniałam Ci...
- To dobrze, bo nigdzie  z domu się nie ruszam.... ( M. kaszlący i kichający...)
- Nie musisz. Usiądziesz na zydelku w przedpokoju i zrobisz kilka fotek :)
 - Oki, to już ... Idziemy, raz, dwa...
M. kuśtyka w ortezie i z kulami po aparat...

- Nieee, najpierw muszę założyć coś w temacie... Daj mi 20 minut...
- Aż tyle?

Otwieram szafę, M. już krąży wokół mnie z aparatem...
Sukienka jest, oki... Teraz pędzę po stołek , żeby z pudełka na szafie wydobyć torebusię.
A M. krąży i krąży...

- Będziesz teraz kurze na szafie ścierać?
 - Ty masz naprawdę gorączkę. Błagam Cię, usiądź na 10 minut... Muszę skompletować wszystko.
- No dooobra...

Sukienka, torebusia jest, idę do garderoby wydobyć fioletowe buty. Nie dokupiłam się jeszcze na wszystkie buty przeźroczystych pudełek, ale sama byłam w szoku, jak po 2 minutach trzymałam w ręku właściwe pudełko z zawartością potrzebnych szpilek :)

Teraz jeszcze tylko fioletowy sztuczny futrzaczek. To zajmuje mi pół minuty.

Oki, sukienka, futrzaczek, torebusia, szpilki są... Łał, oświecilo mnie. Przecież posiadam fioletowy fascynator.
Po remoncie w "niebieskim "pokoju, gdzieś tam na górnej półce, przypomniałam sobie, jest chyba schowany w pudle.
Pędzę dziarsko po drabinkę pokojową.
M. patrzy na mnie ze zdziwieniem.
- No nie, firanki będziesz zrzucała? W niedzielę?
- Litooości... Prosiłam o 20 minut... Muszę wydobyć fascynator z pudełka, a jest na najwyższej półce w szafie. Fruwać jeszcze nie potrafię...

M. krąży z aparatem... A ja zagłębiam się w czeluściach szafy.

-Da, dam... Jest!!!

Schodzę z drabiny z fascynatorem, jakby to było największe trofeum.

- To, jesteś już gotowa?
- Niee, daj mi 5 minut...
- Pięć minut, pięć minut - mruczy M. - Za pięć minut jest mecz w telewizji.

Szybka poprawa makijażu i jestem gotowa.


- O super. - stwierdza M. - Są jakieś nagrody w tym konkursie?
- Micho nie, to nie jest konkurs, tylko taka nasza blogowa zabawa. Tłumaczyłam Ci...
- Nawet nie ma czekoladek? ( M. uwielbia łakocie...)
- Nie ma... Róbmy już te zdjęcia. Przecież za chwilę leci Twój mecz. - Odzywam się z przekąsem.
- Co tam mecz. Poczeka...

Patrzę ze zdziwieniem na M. Mój osobisty fotograf nagle się ożywił... :)

I tak oto w niespełna pół godziny podołaliśmy fioletowemu wyzwaniu :)









A fiolet  też gościł już na moim blogu, podobne jak u blogowych koleżanek, w różnych konfiguracjach kolorystycznych:









I na koniec 2 bonusy z około 1998 roku (dokładnie nie pamiętam...)
Lubię te zdjęcia, mają dla mnie wartość sentymentalną. Nie dlatego, że jestem na nich 20 lat młodsza i mam 10 kilo mniej, zmarszczek i troski na twarzy brak, ale dlatego, że po drugiej stronie obiektywu stała Moja Ania. I to Ona chciała uwiecznić mnie w tej fioletowej sukience...



Pozdrawiam wszystkich odwiedzających, a szczególnie ULTRAFIOLETOWE KOLEŻANKI Z BLOGOSFERY.:)

DZIĘKUJĘ ŚLICZNIE ZA KOMENTARZE :)

A oto super Ultrafioletowe Dziewczyny:



Przepraszam za opóźnienia na moich ulubionych blogach. Kilka dni nie będę miała dostępu do Internetu...

Sukienka jedna i druga :Bon prix
Futrzak fioletowy :Vintage (allegro)
Fascynator: Prywatna pracownia (*Kraków)
Szpilki: Deichmann
Buty z ostatnich 2 zdjęć - kto by to pamiętał...
Torebka - puzderko: Mohito



czwartek, 25 stycznia 2018

Krecik w ogrodzie...

Lubicie bajkę o sympatycznym kreciku? Bo ja tak...
A dlaczego o tym piszę? Bo moje sztuczne czarne futerko przypomina mi właśnie futerko krecika.
Jest mięciutkie i przytulne... No i żaden krecik nie ucierpiał :)
To pierwsze moje zimowe zdjęcia od prawie dwóch lat...
Ostatnie - w styczniu 2016 roku.
Moja droga Ang..... trochę poeksperymentowała z fotkami :)

A jak prezentował się wspomniany wyżej krecik w ogrodzie, zobaczcie sami:










Krecik podobnie jak ja, lubi truskawki:


I jedno zdjęcie bez krecika:



Pozdrawiam wszystkich odwiedzających.
Życzę spokojnego nadchodzącego weekendu.
Na moich ulubionych blogach będę dopiero jutro po południu.

Zdjęcia: Ang.....

Sztuczne futerko: vintage ( allegro)
Sukienka, sweterek: Bon prix
Szalik, rękawiczki, wisiorek: lokalny sklep
Torba: David Jones (prezent)


poniedziałek, 22 stycznia 2018

Pokojowo nastawiane kosmitki, czyli Piąty Element - 5th Element Friendly Aliens;)


Trudno, nie załapię się...
Kosmiczne pomysły w mojej głowie są, ale czasu i fotografa brak...
Dziewczyny mają super propozycje, ja dzisiaj nic szczególnego nie pokażę... :(
Ale jestem, bo zabawa super. :)
Wykopałam kilka zdjęć z blogowego archiwum.
Czy taka sylwestrowa kosmitka może być ? Chyba raczej nie... :(

Poniżej kosmitka jeszcze w miarę grzeczna...


Tu widać dosyć dobrze kosmiczne obcasy:


A tutaj - kosmiczny dekolt:


 Ale najbardziej kosmiczne z tego wszystkiego są fotele...



No to pa... Idę spać. Strasznie trudny dzień za mną, czuję mega kosmiczne zmęczenie...

Następnym razem może zdążę Dziewczyny.

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających.

A jednak zapałam się. :) W takim doborowym towarzystwie Kosmitek jest mi niezmiernie miło lewitować...


wtorek, 16 stycznia 2018

Odkrywamy piękno Korfu - część pierwsza...


Jest wrzesień 2013 roku. Upał daje się we znaki.
Prawie wszyscy goście hotelowi są już na plaży lub przy basenach.
A My, nie lubimy smażyć się jak frytki, więc postanawiamy wyruszyć w drogę.
Plan jest taki - jedziemy przed siebie :) Jak się uda, to dotrzemy do rezydencji cesarzowej Sissi...
Nie pytajcie mnie o nazwy miejscowości, które mijaliśmy, bo ich po prostu nie pamiętam.
Nasz przemiły kierowca - J., co kilka minut krzyczał z zachwytu, a My mu wtórowaliśmy.
Bo Korfu nie da się nie zachwycać... Jest piękne.:)
Kto jeszcze nie posmakował wysp greckich - polecam!
Zapraszam na wirtualną wycieczkę.
Ten post jest też częściowo odpowiedzią na pytanie: Dlaczego tak bardzo lubimy z M. Grecję:


    Morze i góry :) :


    Dzikie  plaże "bez końca" :


Niebieska czysta woda:


"Bliskość" innych wysp lub lądów, wystarczy popłynąć wpław lub katamaranem:


Urokliwe widoki i przepiękne niebieskości:
























I nasz wyjazd nie byłby zaliczony oczywiście bez przygód, które przytrafiają nam się za każdym razem. :).
Tym razem udało nam się spędzić mile czas w towarzystwie greckiej rodziny.
M. poszedł zapytać o dalszą drogę, nie mam pojęcia w jakim języku, a rodzinka grecka zaprosiła nas na poczęstunek.




Nie rozumiałam ani słowa i tak naprawdę wszystko zrozumiałam :)
Jak to możliwe - nie wiem?
No cóż w Grecji czuję się, jak u siebie...



Następnie zaproszono nas do piwnicy, gdzie - nie uwierzycie, znajdowała się najprawdziwsza wytwórnia win.


Ciekawe, co na takie warunki produkcji powiedziałby nasz sanepid ?
A Grecy mają to po prostu w nosie... I robią swoje...


Na dalszą drogę dostaliśmy kilka woreczków słodziutkich, soczystych winogron i ... o reszcie przemilczę...


 Ruszamy dalej przed siebie.
 Przed nami kolejne atrakcje i przepiękne widoki, ale o tym już w kolejnym poście.


Zapraszamy :)



Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkich odwiedzających i zapraszam na kolejne wspomnienia podróżnicze.

Nie wiem, jaka jest u Was pogoda... Ja słyszę za oknem świszczący zimowy wiatr...
Zdecydowanie wolę takie klimaty, jak na powyższych zdjęciach.

Jutro i pojutrze planuję odwiedzić moje ulubione blogi. Mam ostatnio problemy ze wzrokiem i próbuję trochę ograniczyć pracę przy komputerze.

Zdjęcia pochodzą z Korfu - 2013 rok.