sobota, 31 grudnia 2022

Kalendarium. Kwiecień 2022 - grudzień 2022.



 Kwiecień 2022.


Dochodzę powoli do siebie. Jak pewnie pamiętacie, luty i częściowo marzec spędziłam w szpitalach.

Szczęśliwa, że mimo bólu wreszcie w domu. Ciepło bliskich osób, Ich dobra aura dodaje mi sił.

Wraz z podmuchem wiosny przychodzi nadzieja, że z każdym dniem będzie lepiej.

Niestety odnawia się ziarnina. Kolejny zabieg chirurgiczny, na szczęście nie w szpitalu.

Oszczędzę Wam szczegółów. Jestem chodzącym bólem. 

Co kilka dni jeździmy do kontroli, a w mojej głowie pojawiają się marzenia chociaż o krótkich podróżach. 

I udaje się. 

Docieramy do ciekawego miejsca. - Kopice. 

Ruiny pałacu robią wrażenie. O tym miejscu i innych, które udało nam się zobaczyć, w miarę możliwości napiszę później.

W drodze powrotnej zahaczamy o Nysę. 





Bardzo zmęczona, ale bardzo szczęśliwa wracam z M. do domu.

                                                    **********

Wiosna rozkwita coraz bardziej.

Nasza najstarsza wnusia kończy 18 lat. 

Szykuje się fajna uroczystość w stylu pop - art. Bawimy się świetnie.

Zapominam o chorobie i bólu.


Czekam na kolejny weekend. Planujemy wyjazd do Mosznej.

To miejsce za każdym razem nas zachwyca. 


   

Maj 2022.


Wiosna wybucha w całej krasie.

Kontrolne wizyty u specjalistów. 

Choroba atakuje także  kości. Ból dłoni nie pozwala na pracę przy laptopie.

Zerkam na Wasze blogi, jednak  jestem mało aktywna.

Udaje mi się jeszcze przygotować post z pobytu w Ogrodach Kapias.

Tam jest tak pięknie, kolorowo. Wszelkie troski schodzą na dalszy plan...

Ale spacer jest coraz trudniejszy. Znów podnosi się płyn w opłucnej. 

Znów zwiększone dawki leków. 

Odpuszczamy na razie wyjazdy.




Częste odwiedziny najmłodszej Wnusi są wspaniałą dawką energii :)


Czerwiec 2022.

Moja podróżnicza dusza nie potrafi usiedzieć na miejscu. 

Chcę celebrować życie, na ile to możliwe. 

Jak tylko mam lepszą formę, planuję kolejne krótkie wyjazdy. 

Wyjeżdżamy tylko podczas weekendów. Docieramy do kilku miejsc.

Między innymi udaje nam się zwiedzić odnowiony pałac w Bytomiu - Miechowie.


Każda, nawet ta  krótka podróż daje mi wiele radości.

Czerwiec to także nasza rocznica poznania. Jesteśmy z M. razem już 20 lat. 

Po 20-stu latach spotkaliśmy się w tym samym miejscu.:) Mąż wszystko zaaranżował.


                                                               **************

Niestety choroba nie odpuszcza. Moje ciśnienie szaleje. 74/44/95 - i temu podobne. Poziom płynu w opłucnej także wzrasta. Nie da się normalnie funkcjonować. Kolejna wizyta u kardiologa w Katowicach. Kolejna zmiana niektórych leków. Kolejne wizyty u innych specjalistów.

Trzeba czekać.

Jeśli się nie uspokoi, to znów pobyt w klinice w Katowicach.


Lipiec 2022.


Są dni, że nie potrafię zrobić kilku kroków. Ciało odmawia posłuszeństwa.

Ja i nie ja...

Kiedy patrzę w lustro, widzę opuchniętą, zmęczoną chorobą twarz i smutne oczy. Ogromne oczodoły. Nie poznaję siebie. Tak jakbym patrzyła na obcą osobę.

Za oknem piękne lato. Jestem więźniem w swoim mieszkaniu. Taka sinusoida.

Pilnuję przyjmowania leków, pilnujemy wizyt kontrolnych.

Z każdym tygodniem jest na szczęście lepiej... I stabilniej.

Marzę o wyjeździe.


Sierpień 2022.

Hurra!

Upragniony, wymarzony wyjazd na wakacje. Póki co lot za granicę jest nierealny i zbyt ryzykowny. Tym razem agroturystyka. Pierwszy raz w życiu.

Okolice Jeleniej Góry. Cieszę się jak małe dziecko.:)

To co udało nam się zobaczyć: Dolina Bobrów,  kilka dworków, pałaców i zamków. Nie wiem skąd czerpałam siły po trudnym lipcu. Ten wyjazd to był niesamowity zastrzyk energii. 

Było cudownie. Natura, urokliwe małe dolnośląskie miasteczka, no i odkrywanie przepięknych perełek na obszarze Polskiej Loary zrekompensowały wcześniejsze trudności.



                                                                  *********

Mija kilka dni po powrocie.

Pakuję walizkę. Nie, tym razem nie na kolejną podróż, ale do szpitala. Przede mną planowany zabieg - amputacja dużego palca. "Pamiątka" jeszcze po śpiączce - zakrzepica...  Dlatego tak bardzo chcieliśmy pojechać na początku sierpnia, bo po zabiegu byłoby to niemożliwe.

W moje urodziny zostaję przyjęta na oddział chirurgiczny. Jest mi smutno, ale tak trzeba. Zakrzepica jest również niebezpieczna. Żeby nie stracić całej stopy, trzeba poświęcić palec. Przyjmuję tę sytuację z pokorą. Jakie mam wyjście?

Mija dzień i po wszystkim. Był paluch, nie ma palucha. Kiedy przestają działać środki przeciwbólowe, ciężko jest wytrzymać. Lekarze ostrożnie je stosują, ponieważ na te silne jestem uczulona, a te słabsze i tak nie działają. Niestety żyły także sprawiają wielki problem. Puchną, pękają. Robią się stany zapalne. Coraz trudniej pobrać krew, zmienić miejsce wenflonu. Pielęgniarki załamują ręce. Widok po zdjęciu bandaży nie jest ciekawy. Skoro jednak Jasiek Mela zdobył szczyt bez nóg, to co znaczy mój brak jednego palucha? 

Po tygodniu wracam do domu. Staram się zagłuszyć ból wspomnieniami z wakacji. 

Wrzesień 2022.

Ostatni tydzień sierpnia oraz wrzesień to dochodzenie do jako takiej równowagi. Chodzenie sprawia trudność i ból. Ale to nic, wszystko minie. Trzeba czasu.

Za oknem  powoli jesień odkrywa swoje uroki.

Październik 2022.

Nie poddaję się. Z chodzeniem jest już lepiej.

Udaje nam się nawet zorganizować zaległe spotkanie rodzinne.

Udaje się także pod koniec miesiąca pojechać do naszych ulubionych Rud.


Listopad 2022.

Trudny miesiąc. 

Moja Ania skończyłaby 40 lat...

Jest gorzej psychicznie i fizycznie. Nie sypiam, brak apetytu. Płyn znowu się podnosi. Śpię po trzy, cztery godziny. Na siedząco. Wejście po schodach graniczy z cudem. Oprócz wizyt u lekarzy nigdzie nie wychodzę.

Są dni lepsze i bardzo ciężkie. Praktycznie wegetacja.

Grudzień 2022. 

Nie potrafię już dłużej tak funkcjonować. Ciężko oddycham, mam problem z poruszaniem się. Dostaję przekaz do szpitala. 

Czekamy kilkanaście godzin, zanim zostaję przyjęta. Doktor kardiolog widząc moją dokumentację medyczną,  kiwa głową. 

- Będziemy robić wszystko, żeby pani pomóc.

- Dziękuję...

Jestem wyczerpana. Znowu R-ka. Kardiologia. Leżę jak kłoda... Panie pielęgniarki walczą z moimi żyłami. 

- Pani u nas była? 

- Tak, w marcu.

Wieczorem mam jechać na oddział chirurgiczny w celu ściągnięcia części płynu. Inaczej mnie zadusi... To już jest stan zagrażający życiu...

Na razie kroplówki i dobiałczanie.  Amyloidoza niszczy moje dobre białko a namnaża złe... Poziom złego aktualnie jest przerażający.

Późnym wieczorem pielęgniarki wiozą mnie na zabieg.

Chirurg także kręci głową. 

Po 4 głębokich wkłuciach znieczulenia ( które w ogóle nie zadziałało) i 8 próbach ściągnięcia płynu, rezygnuje. 

Z bólu zaciskam zęby, ale nie można kłuć dalej. 

Na ekranie USG  lekarz pokazuje mi kondycję mojej prawej strony opłucnej. Częściowo płyn jest także po lewej. Mam tyle zrostów po wcześniejszych zabiegach, że nic nie można na ten moment więcej zrobić. Zostaje tylko próba leczenia farmakologicznego.

Wracam na oddział kardiologiczny. Jestem obolała po tylu wkłuciach. A tu jeszcze jak zwykle żyły strajkują. Panie pielęgniarki są przerażone ich stanem. Czasem trzeba zmienić miejsce wenflonu, a nie ma po prostu już gdzie... Moje dłonie, ręce po łokcie są sinoczarne od wylewów, stanów zapalnych jest coraz więcej. Mimo tego z każdym dniem czuję się na szczęście lepiej. Nowa terapia leków i podawanie dożylnie białka stawia mnie powoli na nogi. Jest szansa, że spędzę święta w domu, z bliskimi. Dla mnie ten czas jest bardzo ważny.

Któregoś dnia o godzinie 5.00 słyszę głos:

- Pani Basiu, muszę pobrać krew.

Otwieram oczy i widzę pochylającą się nade mną piękną, młodą pielęgniarkę. Jest tak śliczna, że nie mogę oderwać od Niej wzroku. Wysoka, szczupła blondynka o pięknych i dobrych oczach. Przypomina mi moją Anię. 

- Boże, jaka pani jest śliczna... Jak Anioł...

- Dziękuję...

Jest trochę zmieszana, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby tego nie powiedzieć. 

Pielęgniarka uśmiecha się do mnie. 

- Próbujemy?

- Tak, wiem, że to konieczne.

Kilka nieudanych prób. Kolejne wylewy.

- Tak mi przykro, że zadaję pani ból.

- To przecież nie pani wina, nie moja, nikogo...

Wreszcie się udaje. 

Za  dwa dni mam przyjemność jaszcze raz Ją zobaczyć. Mądra i empatyczna dziewczyna.

Hurra, idę do domu.

Dr ordynator i przemiła pani kardiolog sugerują nam, że warto jeszcze spróbować pojechać na konsultacje do Szpitala w Bystrej. Razem z wypisem dostaję skierowanie do Poradni chirurgii klatki piersiowej.

Mija kilka dni. Udaje się umówić wizytę. Za dwa dni wigilia. Drżę, czy nie zostanę na oddziale. 

Po badaniach i konsultacjach, okazuje się, że płynu jest mniej. Nie jest idealnie, ale nie jest też bardzo źle. Wychodzimy z przychodni. 4 stycznia termin kontroli. Jestem bardzo szczęśliwa. Słoneczko pięknie świeci, niebo jest cudownie błękitne.

Patrzę z nieśmiałością na męża. 

- Czuję się dobrze. Naprawdę... Pojedziemy zapalić znicz na miejsce spoczynku Ani? Jesteśmy tak blisko... Chcę Jej podziękować, że czuwa nade mną...

- Wiedziałem, że będziesz chciała tam być. Jedziemy.

Wracamy do domu. Wzruszenie miesza się z radością. Zaczyna pada deszcz. Zasypiam...

                                                    *****************

I wreszcie przychodzą świata. Już nie białe jak na poniższym zdjęciu, ale nie to jest najważniejsze. A  biały puch na pewno jeszcze spadnie. 


                                     ************************************************


Kochani, w tym ostatnim dniu roku, życzę Wam, by w Nowym 2023 spełniały się Wasze pragnienia, miłość, pokój i zdrowie towarzyszyły Wam i bliskim przez cały kolejny rok. 

Jestem wdzięczna za ten rok, za każdy przeżyty dzień.

Jestem wdzięczna za miłość i dobroć bliskich i przyjaciół.

                                     *********************************

Dziękuję za Waszą troskę, za ciepłe słowa, pamięć, za to, że jesteście. Bardzo dziękuję.

52 komentarze:

  1. Dużo zdrowia Pani Basiu. Jak się czyta takie historie to nic nie jest ważne, tylko tu i teraz i oby w zdrowiu...Pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu. I wzajemnie. Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku.

      Usuń
  2. Aż łzy mi z oczy popłynęły,ile Ty Basiu musisz wycierpieć...ale znam Cię na tyle że wiem że dasz radę.Pozdrawiam serdecznie i dobrego a przede wszystkimi zdrowego roku życzę,Tobie i wszystkim Twoim bliskim:)))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu droga, nic nie poradzę. Choroba nie wybiera. Mimo wszystko nie poddaję się. I nadal mam marzenia. Jedno z nich, to spotkanie z Tobą i Twoimi bliskimi.
      Życzę również dobrego i zdrowego Nowego Roku.

      Usuń
  3. O Boże czytam i łzy same lecą mi z oczu. Aż trudno uwierzyć, ile może doświadczyć i znieść jeden człowiek bólu, cierpienia. Podziwiam Twoją siłę z jaką walczysz o każdy dzień. Jesteś bardzo dzielna. Kochana Basiu życzę Ci dużo zdrowia w Nowym Roku.
    Przesyłam uściski, pozdrowienia dla Ciebie i dla Twojego Męża:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Łucjo, czasem sama się dziwię, jak to wszystko znoszę. Ale są też dni zwątpienia...
      Dziękuję za życzenia i również życzę wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku.

      Usuń
  4. Kopice muszę zapamiętać. Są bardzo daleko, ale może kiedyś będziemy je mieć po drodze.

    Ciężką historię nam opisujesz. Relacja z całego roku ciężkiej walki i udręki.
    A my - internauci - możemy tylko słowami opisać swoje współczucie i wyrazić życzenia do Najwyższego – aby zdarzył się u Ciebie cud.

    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kopice, ruiny zrobiły na nas wielkie wrażenie.
      No cóż Aniu, ciężka historia, bo lekko nie jest. Jednak nie poddaję się i po dniach zwątpienia, próbuję znowu iść do przodu.
      Dziękuję za ciepłe słowa. Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  5. Kochana!
    Jest mi wstyd, bo przy Twoim cierpieniu, ja o swoim powinnam milczeć!
    Zdrówka życzę ogrom oraz samych radosnych, pogodnych dni w Nowym 2023 Roku💝😊🍀🌹
    Przytulam🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Morgano, nie da się zmierzyć żadną miarką ludzkiego cierpienia. Moje pewnie jest niczym w porównaniu z innymi osobami. Dopiero, kiedy bywa się często w szpitalach jest ono widoczne. Nie widzimy go w galeriach, w rozrywkowych programach telewizyjnych, etc.
      Dziękuję za życzenia i także życzę dobrego i zdrowego Nowego Roku.
      Moc uścisków.

      Usuń
  6. Dużo się nacierpiałaś Basiu, ale ciągle potrafisz cieszyć się życiem, co jest bardzo cenne. Dobrze, że pozwoliłaś amputować palec, moja mama nie zgodziła się i straciła nogę, po kilku dniach od amputacji życie, a miała dopiero 72 lata, a mogła żyć do dzisiaj :((( Życzę Ci dużo, dużo zdrowia, cierpliwości, no i jak najwięcej radosnych dni <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Dorotko, szukam tych pięknych i radosnych chwil w życiu. Amputacja palca była konieczna. Przykro mi, że Twoja mama zmarła z powodu amputacji...
      Tobie również życzę zdrowia i wszelkiej pomyślności w Nowym Roku.

      Usuń
  7. W Nowym Roku szczególnie życzę Ci zdrowia, ale też miłości i nadziei to że każdy dzień będzie lepszy. Pozdrawiam najserdeczniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za życzenia i wzajemnie życzę szczęśliwego Nowego Roku dla Ciebie i Twoich bliskich.

      Usuń
  8. Basiu przytulam Cię bardzo serdecznie i delikatnie
    Tak mi przykro że tyle wycierpiałaś...
    Bądź zdrowa.... bo zdrowie jest przecież najważniejsze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Stokrotko. Na szczęście ciągle mam marzenia... Na przykład leniwe spacery w Warszawie :)
      Pozdrawiam Cię w Nowym Roku.

      Usuń
  9. To dopiero mój drugi wpis u Pani na blogu ale czytam od zawsze. Pani Basiu taka dzielna z Pani kobieta a z każdego wpisu bije od Pani takie wielkie ciepło. Teraz to ciepło niech płynie do Pani, dużo sił Pani życzę, szczególnie dużo zdrowia bo ono w życiu jest najważniejsze, jak jest możemy wszystko. Piękny i zarazem ściskający za gardło wpis. Przytulam z całego serca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tyle ciepłych słów i empatię.
      Czy my się znamy? Czy pani prowadzi blog?
      Życzę wszystkiego dobrego i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  10. Basiu, każdy twój wpis powoduje łzy wzruszenia, podziw, smutek, że tylu bolesnych chwil doświadczasz, na kilka osób by starczyło!
    Zawstydzasz swa dzielnością także mnie, co tam migreny czy inne przypadłości, nie mam prawa narzekać.
    Bardzo się cieszę, że wychodzisz z kolejnych niebezpiecznych momentów, oby tej siły starczyło Ci na długo i oby medycyna mogła Ci pomóc!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Jotko, czasem, tak jak pisałam już wcześniej, sama się dziwię, skąd czerpię siły, by temu wszystkiemu sprostać. Po bardzo trudnych i pełnych zwątpienia dniach, znowu się podnoszę. Jak długo? Nie wiem... Nie myślę w ten sposób. Cieszę się każdym dniem i mam tyle marzeń:)
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  11. Kochana Basiu, podziwiam Cię, chylę czoło przed Tobą, jesteś najsilniejszą Kobietą, jaką znam. Życzę Ci całym sercem poprawy zdrowia i wielu sił i będę o Tobie pamiętać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu kochana pewnie są ode mnie silniejsze, sama wiesz, jak to jest w życiu. Dziękuję za Twoją obecność. Dziękuję za Twoją empatię.
      Życzę Tobie i Twoim bliskich wszystkiego dobrego.

      Usuń
  12. Jakie to życie jest niesprawiedliwe... życzę Ci bardzo dużo sił, bardzo dużo zdrowia. Jesteś piękną kobietą, i wewnątrz i na zewnątrz, że tak powiem:) Pięknie wyglądasz, jak zwykle zresztą. Życzę Ci dużo nadziei i dobrych myśli. Choć osobiście się nie znamy, to i tak jesteś moją Bohaterką.
    Zielonapirania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zielonapiranio, tak to prawda, życie bywa niesprawiedliwe. Marzyłam o tym, że jak będę na emeryturze, to zaplanuję różne podróże, przeczytam zaległe książki, poświęcę więcej czasu na spotkania z przyjaciółmi, etc. Nie udało się...
      Wiem jednak, że są osoby, które bardziej cierpią i być może w ogóle nie mają już żadnych planów i marzeń. Ja ciągle jeszcze mam.
      Dziękuję Ci za Twoją empatię i miłe słowa.
      Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

      Usuń
  13. Kochana Pani Basiu, gdy nie było wpisów cały czas myślałam o Pani i zaglądałam na bloga. Czekałam na Panią i miałam nadzieję że los okaże się łaskawy. Myślałam też o Pani historii, kiedy sama szłam na zabieg na sercu 13go grudnia. Łzy ciekną mi z oczu, gdy czytam to wszystko, jednak w dalszym ciągu mam nadzieję, że ból minie, że poprawi się i że ten Nowy Rok będzie dla Pani łaskawszy. Przytulam Panią mocno, mocno. i otaczam ciepłymi myślami. Wszystkiego co najlepsze także dla męża. Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Aniu, takie to nasze życie, nieprzewidywalne i bardzo kruche.
      Czy Ty jesteś Tą Anią z Norwegii?
      Dziękuję za ten komentarz i także życzę Ci wszystkiego dobrego.
      Moc pozdrowień posyłam.

      Usuń
  14. Basiu wiele wycierpiałaś, ale wszystko zmierza ku dobremu. Masz bardzo dobrego Męża, cały czas jest przy Tobie. Bądź zdrowa i szczęśliwa, tego Ci z całego serca życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Haniu. Dziękuję za ten komentarz.
      Życzę Ci w Nowym Roku wszelkiej pomyślności.

      Usuń
  15. Basiu, łzy płyną, kiedy czytam Twoje posty.Pełna niepokoju, ciągle śledziłam Twojego bloga, co się dzieje. Bogu dzięki, jesteś. Zadziwiające, ile jesteś w stanie znieść, jak silna jest Twoja psychika. Wyobrażam sobie,jak trudno wygrać z niewidzialnym, kiedy światło w tunelu pojawia się i znika.Ofiaruję Ci dobre myśli i jak wszyscy życzę dużo siły i tylko dobrych wiadomości o Twoim zdrowiu. Myślę że najgorsze za Tobą.Niezbadane są wyroki Opatrznosci. Mocno przytulam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem... Czasem dni są bardzo trudne. Na zdjęciach tego nie widać. Z moją psychiką to różnie bywa. Nieprzespane noce, podczas których cienie depresji snują się po ścianach. Masz rację, to jest ciągła walka.
      Dziękuję za Twoją troskę i każde dobre słowo.
      Pozdrawiam Cię ciepło.

      Usuń
  16. Witaj coraz dłuższym dniem Basiu
    Tak, jesteś piękną, ale i silną kobietą. Podziwiam Cię za wytrwałość.
    Życzę Ci, aby ten Nowy Rok był jak najlepszy dla Ciebie.
    A jaka ta Twoja Wnusia już dużo. Dawno nie przesyłałaś mi Waszych zdjęć.
    Pozdrawiam wiarą w lepsze jutro i dużo zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Ismeno, dziękuję pięknie za komentarz i życzenia.
      Wnusia rośnie jak na drożdżach.:)
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  17. Kochana Basiu! Z niepokojem zaglądałam do Twojego bloga.Tak bardzo nam Ciebie brakowało!
    Tyle bólu i stresu,tyle niepewności, przez to przeszłaś.Trudno powstrzymać łzy...Będzie tylko lepiej! Przytulam mocno i modlę sìę o zdrowie i siły dla Ciebie i Twoich bliskich, którzy są wsparciem ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję.:)
      Również życzę wszystkiego dobrego.

      Usuń
  18. Basiu, mogłabyś zajrzeć do SPAM i "wyłowić" mój komentarz? Zostawiłam tutaj kilka słów jakiś czas temu. Przytulam Cię z całych sił Wojowniczko ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Mo, nie mam Twojego komentarza... Nie wiem, co się stało?
      Pozdrawiam Cię mocno.

      Usuń
  19. Basiu! Jesteś Siłaczką! Niesamowici Cię podziwiam, pokazujesz, że nawet w najtrudniejszych sytuacjach nie należy się poddawać. Dużo zdrowia dla Ciebie, radości, wyjazdów, choćby niedalekich i wszystkiego najlepszego na cały nowy Rok! Serdecznie Cię pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Haniu za życzenia i dobre słowo.
      Haniu droga, gdybym się poddała, chyba już dawno by mnie nie było. Moje obecne życie to nieustanna walka. Czasem nie mam już sił, ale po kryzysie, znowu się mobilizuję i idę do przodu.
      Życzę Tobie również wszystkiego dobrego.

      Usuń
  20. Basiu jesteś niesłychanie dzielna!
    Tyle przeszłaś i mam nadzieję, że ten rok przyniesie Ci więcej spokoju i zdrowia:)
    Ściskam z sił cały kochana! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Taro, dziękuję :)
      Dla ciebie także, wszystkiego dobrego.
      Moc buziaków.

      Usuń
  21. W Nysie jest bardzo ładnie, wszystkiego najlepszego dla wnuczki. Szczęśliwego 2023 roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, Nysa jest ładnym miastem.
      Dziękuję za życzenia. Wzajemnie.:)

      Usuń
  22. Brakowało mi Ciebie Basiu, w sensie Twoich wpisów. Z jednej strony nieco mnie uspokoiłaś, ale z drugiej, no właśnie nie do końca. Mam nadzieję, że teraz w końcu będzie już tylko lepiej. W końcu bilans musi wyjść na zero, jeżeli już nie chce na plus. Ściskam serdecznie i pamiętam o Tobie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Karolino, zobaczymy, jak będzie... U mnie nic nie jest oczywiste.
      Życzę Ci także zdrowia. Moc serdeczności posyłam.

      Usuń
  23. Niezmiennie zaczytuję się w Pani słowach i ciągle wracam do wspomnień ze wszystkich Pani podróży, które tutaj są opisane. Bardzo często wspominam nasze pierwsze spotkanie jak opowiadali Państwo wspólnie o swoich podróżach - chodząca inspiracja!:) Jest Pani wspaniałą osobą, a razem z mężem tworzycie duet doskonały. Życzę wszystkiego dobrego! Serdecznie pozdrawiam, Patrycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrycjo, czy my się znamy? Piszesz o pierwszym spotkaniu :)
      Dziękuję za ten piękny komentarz.
      Tobie i Twoim bliskim również życzę wszystkiego dobrego.

      Usuń
  24. Och moja Ty Basieńko... Ileż Ty w sobie nosisz tego bólu. I z jaką pokorą! W Nowym Roku życzę Ci, by wreszcie kolejnych 12 miesięcy zeszło tylko i wyłącznie na przyjemnościach. Bądź zdrowa i radosna, pokazuj się nam w kolorowych stylizacjach, adekwatnych do nastroju. I wiesz co? Uściskaj swojego Pana M., bo to jest SUPER facet, serio. Podziwiam Was i sama życzyłabym sobie takiego oddanego mężczyzny u boku. Przesyłam Wam buziaków moc, a jeszcze słówko do postu. Te ruiny zamku w Kopicach - MEGA!!! I pięknie prezentują się na zdjęciu. Może kiedyś i tam dotrę. Uściski! Wasz Tuptuś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana za każde słowo. M. oczywiście przekażę.:)
      Pragnę tylko, bym mogła jeszcze zobaczyć kilkanaście miejsc na mojej liście:) Może się uda...
      Ściskam Cię Tuptusiu.:)

      Usuń
  25. Przeczytałam ten post z bolącym sercem. Był trudny mimo przerywników z pięknymi zdjęciami miejsc, które są mi bliskie albo które na pewno odwiedzę, bo nie mam do nich daleko. Przykro mi bardzo, że tyle wycierpiałaś i jednocześnie chcę Ci powiedzieć, że jesteś bardzo dzielna. Przytulam mocno Kochana. Zdrowia Ci życzę i siły na ten rok, bo czego więcej potrzeba. Dla mojej mamy ostatni czas był równie trudny. Ona jednak również pokazała, że nie można się poddawać. Jesteście wspaniałe. Jeszcze raz zdrowia Kochana, trzymaj się ciepło, będzie dobrze! Musi być!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten komentarz. Takie słowa dużo dla mnie znaczą.
      Życzę zdrowia Twojej mamie, Tobie także. Niebawem dotrę na Twój blog.
      Moc serdeczności posyłam.

      Usuń
  26. Kiedy czytałam ten post po raz pierwszy serce mi się ściskało na myśl, ile bólu i cierpienia znosisz w tej chorobie. Dzisiaj chcę Cię wesprzeć dobrym słowem, że wierzę w Twój hart ducha, odwagę i wierzę, że będzie lepiej. Jeśli czujesz opiekę Ani, to tym bardziej.
    Podziwiam chęć cieszenia się życiem i czerpania z niego pełnymi garściami.
    Wszystkiego najlepszego Ci życzę, Twojej Połówce również.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Celu, dziękuję za każde dobre słowo. :) Takie słowa jeszcze bardziej podnoszą mnie na duchu i dodają sił.
      Tobie również życzę wszelkiej pomyślności.
      Pozdrawiam ciepło w ten zimowy dzionek.

      Usuń